Liczba młodych dorosłych Polaków w wieku 25-34 mieszkających z rodzicami wzrosła w ciągu 2020 r. aż o 172 tys. Łącznie problem ten dotyczy już blisko 2,6 mln osób.
Jak wynika z szacunków HRE Investments opartych o dane Eurostatu, aż 47,5 proc. Polaków w wieku między 25 a 34 lat, czyli niemal 2,6 mln osób, nadal zamieszkuje dom rodzinny. Rok wcześniej odsetek ten nie przekraczał 44 proc. To o 172 tys. więcej niż w 2019 r. Tak wysokiego odsetka dorosłych Polaków mieszkających z rodzicami jeszcze nie było. Jest to najwyższy odnotowany wynik w historii badania.
Już w 2019 r., kiedy odsetek Polaków mieszkających z rodzicami nie przekraczał 44 proc., był to jeden z najwyższych wyników w Europie – o ok. połowę wyższy niż europejska średnia. Wyprzedzały nas przede wszystkim wyraźnie biedniejsze kraje bądź te, w których późna wyprowadzka jest uwarunkowana obowiązującym w danym kraju modelem społecznym, np. Serbia, Chorwacja, Grecja, Portugalia czy Bułgaria.
Wysoki wynik to efekt pandemii
Jak wskazano w analizie przygotowanej przez HRE Investments, tak wysoka liczba Polaków zamieszkujących dom rodzinny ma swoje źródło w konsekwencjach wywołanych pandemią koronawirusa. Efektem jej negatywnych skutków były bowiem liczne decyzje dorosłych Polaków albo o powrocie do domów rodzinnych, albo o przesunięciu momentu wyprowadzki. Niepewność związana z ryzykiem utraty dochodów, zawirowań na rynku pracy, a także zamykania poszczególnych segmentów gospodarki w związku z obostrzeniami wywołała obawy o samodzielną przyszłość.
– Wbrew pozorom czy obiegowej opinii problem nie dotyczył głównie studentów. Dane Eurostatu sugerują bowiem, że w ostatnim roku odsetek dorosłych Polaków, którzy mieszkali z rodzicami, najmocniej wzrósł w gronie osób w wieku od 30 do 35 lat. Mówiąc wprost – problem najmocniej dotknął trzydziestolatków. Zanotowana zmiana była bardzo duża – w poszczególnych rocznikach odsetek wzrósł o od 9 do 17 proc. w ciągu zaledwie roku – zauważył Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments.
Sytuację poprawić może program kredytów bez wkładu własnego
Jak wskazuje ekspert, przywołane dane potwierdzają, jak duże znaczenie miało to, że w ubiegłym roku o kredyty mieszkaniowe było o wiele trudniej. Szczególnie odczuły to osoby kupujące swoje pierwsze mieszkanie. Młodzi Polacy niejednokrotnie zatrudnieni są bowiem w oparciu o tzw. umowy śmieciowe, a w 2020 r. banki patrzyły na te źródła dochodu szczególnie nieprzychylnie.
W efekcie trudności w zaciągnięciu kredytu mieszkaniowego w 2020 r. nawet 200 - 300 tys. Polaków nie mogło sobie pozwolić na zakup nieruchomości i wyprowadzkę od rodziców. Sytuacja uległa jednak zmianie w 2021 r. Zmiana podejścia banków do wnioskujących o kredyty spowodowały, że do banków napłynęło w br. co najmniej kilkadziesiąt tys. wniosków kredytowych, które w normalnych warunkach zostałyby złożone w poprzednim roku.
Jednak odbudowa popytu na rynku nieruchomości przyczyniła się też do rosnących cen mieszkań – nadal więc nie każdy może sobie pozwolić na zakup mieszkania. Odpowiedzią może być rządowy program gwarancji kredytowych dla osób chcących nabyć nieruchomość, który ma wejść w życie za pół roku.
– HRE Think Tank apelował o wprowadzenie takiego mechanizmu od pierwszych tygodni epidemii. Powód jest prosty – kredyty bez wkładu własnego mogą nawet o kilka lat skrócić drogę do własnego mieszkania. Aż tyle czasu młodzi potrzebują bowiem, aby uzbierać niezbędny do kredytu wkład własny – podsumował Bartosz Turek.
Źródło: KRN.pl | 2021-11-30
Czy ten artykuł był dla Ciebie interesujący?
Zainteresował Cię artykuł? Podaj dalej!
Komentarze (0)
Pokaż wszystkie komentarze (0)