Rząd pracuje nad nowym systemem dopłat wspierającym zakup nieruchomości. Program prawdopodobnie będzie skierowany do osób planujących nabycie nowego mieszkania, które jednocześnie nie są w stanie zgromadzić całej kwoty wkładu własnego wymaganej przez bank.
Według ustaleń HRE Investments rząd, w odpowiedzi na problemy kredytobiorców, rozważa uruchomienie programu wsparcia dla osób, które planują zakup pierwszego mieszkania na kredyt. To rozwiązanie miałoby zawierać także komponent prorodzinny. Równie ważną kwestią będzie to, czy budżet udźwignie koszt. Celem wsparcia będzie więc rozwiązanie problemu związanego z wysokimi wymaganiami ze strony banków odnośnie wymaganego od, szczególnie młodych, kredytobiorców wkładu własnego.
Problem nasilił się w trakcie trwającej pandemii COVID-19. Banki zaczęły wymagać od wnioskodawców, by ci zakup mieszkania finansowali w dużej części z oszczędności. Z dotychczasowych ok. 10 proc. wymaganego wkładu własnego obecnie zrobiło się 30, czasem nawet 40 proc ceny mieszkania. Mimo późniejszych zmian na korzyść wnioskodawców nadal większość banków wymaga od potencjalnych kredytobiorców aż 20 proc. wkładu własnego. Często, szczególnie w przypadku mieszkań w większych miastach, daje to kwoty nieosiągalne nawet dla osób o wysokich dochodach. Problem nasilił się szczególnie teraz, w czasie pandemii.
Efektem wprowadzenia nowego programu może być wzrost cen mieszkań
Szczegóły rządowych planów nie są jeszcze znane. Większość osób liczy na rozwiązanie podobne do projektu „Mieszkanie dla młodych” sprzed kilku lat, który zakładał bezpośrednie dopłaty do kredytów. Takie rozwiązanie prawdopodobnie wpłynęłoby na wzrost popytu na tańsze mieszkania. Jednak według części ekspertów wprowadzenie takiego systemu wsparcia mogłoby oznaczać jedynie wzrost cen mieszkań. Ale ponieważ opodatkowanie zakupu mieszkania jest wysokie, byłoby to rozwiązanie opłacalne, gdyż prawdopodobnie wpływ do budżetu państwa z pojedynczej transakcji byłby wyższy niż kwota udzielonej dopłaty.
Innym możliwym rozwiązaniem jest system gwarancji kredytowych, testowany aktualnie przez niektóre kraje, jak np. Nowa Zelandia. Dla osób, które kupują swoje pierwsze mieszkanie, a dysponują jedynie 5 proc. ceny nieruchomości, zostaje udzielona gwarancja na brakujące 15 proc. potrzebne, by bank udzielił im kredytu. I choć bank musiałby udzielić kredyt na większą o te 15 proc. ceny nieruchomości kwotę, prawdopodobnie zrobiłby to chętniej mając gwarancję udzieloną przez państwo.
W Polsce taki system byłby prawdopodobnie kilka lub nawet kilkanaście razy bardziej efektywny niż dotychczasowy system dopłat, jednocześnie pozostając rozwiązaniem znacznie tańszym, a przychody wynikające z tych transakcji byłyby prawdopodobnie odczuwalnym wpływem do budżetu państwa. Co ważne, takim mechanizmem wsparcia zostałyby objęte osoby naprawdę potrzebujące go, a nie – jak było w przypadku bezpośrednich dopłat – ci, których na samodzielny zakup stać. Korzystając z systemu gwarancji kredytowych płaciliby oni bowiem ostatecznie odsetki od wyższej kwoty. Jednocześnie deweloperzy prawdopodobnie nie decydowaliby się na podnoszenie cen najtańszych mieszkań, by osiągnąć kwotę kwalifikującą się do programu dopłat, jak było w przypadku programu „Mieszkanie dla młodych”.
Źródło: KRN.pl | 2020-12-14
Czy ten artykuł był dla Ciebie interesujący?
Zainteresował Cię artykuł? Podaj dalej!
Komentarze (0)
Pokaż wszystkie komentarze (0)