Jedną z propozycji jest zakaz licytacji nieruchomości, jeśli wysokość długu stanowi niewielki odsetek ich wartości.
Ochrona zadłużonych
Wiceminister Sprawiedliwości oraz pełnomocnik rządu ds. praw człowieka Marcin Warchoł uważa, że takie działanie ma na celu ochronę interesów najbiedniejszych obywateli, którzy wpadli w trudną do spłacenia spiralę długów. Nie będzie ono wpływać na unikanie regulowania zaległych płatności, a jedynie powstrzymywać firmy windykacyjne przed stosowaniem nieuczciwych praktyk.
Według nowych przepisów licytacja nieruchomości należącej do dłużnika byłaby możliwa jedynie w sytuacji, gdy wysokość niespłaconej należności wynosiłaby co najmniej 1/20 jego wartości. Obecnie nie ma w tej kwestii żadnych obostrzeń, teoretycznie możliwe jest więc odebranie lokalu mieszkalnego osobie, której dług opiewa na niewielką kwotę.
Wiceminister Sprawiedliwości Marcin Warchoł uważa, że: Uniemożliwi to pozbawienie mieszkania osoby, której dług wynosi kilka tysięcy złotych. I bardzo dobrze, bo dla przytłaczającej większości Polaków to właśnie dach nad głową jest gwarantem podstawowego bezpieczeństwa. A państwo jest zobowiązane dbać o tak podstawowe potrzeby obywateli.
Zapis ten ma się znaleźć w ustawie antylichwiarskiej, nad którą obecnie trwają prace. Wiceminister zapewnia jednak, że rząd postara się wprowadzić zmiany w obowiązujących przepisach jak najszybciej. Jeśli procedowanie ustawy będzie zanadto rozciągało się w czasie, możliwe jest dopisanie nowego przepisu do istniejącego już art. 925 kodeksu cywilnego.
Mniejsze możliwości firm windykacyjnych, większe kompetencje komorników
Wiceminister Sprawiedliwości uważa również, że konieczne jest ograniczenie działalności firm windykacyjnych oraz funduszy sekurytyzacyjnych. Będzie się to wiązało m.in. z zakazem sprzedaży pakietów długów firmom zewnętrznym. Obecnie nie istnieją przepisy, które precyzyjnie określałyby zasady dotyczące obrotu wierzytelnościami, co może prowadzić do występowania lichwiarskich praktyk.
Zmiany mają dotyczyć również działalności komorników. Po wprowadzeniu w życie nowych przepisów byliby oni zobowiązani do weryfikowania zasadności przeprowadzanej egzekucji. To znaczące zwiększenie kompetencji, ponieważ do tej pory zajmowali się oni jedynie odzyskiwaniem długów zasądzonych przez sąd.
Wiceminister Sprawiedliwości przekonuje: Bądź co bądź komornik jest funkcjonariuszem publicznym, a nie listonoszem. A każdy funkcjonariusz powinien mieć oczy otwarte na ludzką krzywdę – i dodaje – Znam kilka przypadków, gdy komornicy za wszelką cenę usiłują odzyskać pieniądze dla wierzyciela, podczas gdy tym wierzycielem jest lichwiarz, w stosunku do którego prowadzone jest postępowanie karne. Przydałaby się zatem zmiana przepisów, która pozwalałaby w takich przypadkach zawieszać egzekucję do czasu zajęcia stanowiska w jej sprawie przez sąd.
Jednocześnie podkreśla, że zmiany mają na celu jedynie ochronę dłużników, na których krzywdzie często bezprawnie bogacą się firmy windykacyjne.
Kontrowersje wokół projektu
Do proponowanych przez ministerstwo zmian sceptycznie odnoszą się komornicy oraz Związek Banków Polskich. Ci pierwsi boją się nadmiaru obowiązków i wchodzenia w zakres kompetencji sądu, natomiast drudzy uważają, że wprowadzenie wspomnianego wcześniej zakazu licytacji nieruchomości odbierze im istotne narzędzie egzekwowania długów i spowoduje, że duża grupa potencjalnych klientów, których jedynym zabezpieczeniem kredytu lub pożyczki jest nieruchomość, nie będzie mogła go otrzymać.
Źródło: KRN.pl | 2020-02-12
Czy ten artykuł był dla Ciebie interesujący?
Zainteresował Cię artykuł? Podaj dalej!
Komentarze (5)
robin ⋅ 19-02-2020 | 08:23
I bardzo dobrze. Wiele wyroków jest wydawanych z pominięciem prawa. Takie BTE czy nakazy zapłaty, Każda umowa winna być rozpatrywana indywidualnie, a sąd ma OBOWIĄZEK analizy umowy pod kątem zapisów abuzywnych z urzedu. Nawet nie wspomnę , o praktyce wysyłania listów na inny adres niż zamieszkania i przez to można oskarżyć człowieka o długi których nie zaciągnął.
Bella ⋅ 19-02-2020 | 00:04
Do Administratora, Uprzejmie proszę o skasowanie zdublowanego komentarza. Dziękuję.
Bella ⋅ 19-02-2020 | 00:02
Osobiście nie mam długów, ale popieram ukrócenie praktyki odbierania dłużnikowi wielokrotnie więcej, niż jest faktycznie winien. Szczególnie bandyckie jest licytowanie podstawy egzystencji w postaci dachu nad głową, za dług niewielki w stosunku do wartości mieszkania. Podobnie uważam za rozbój handel długami na rzecz firm windykacyjnych. Uważam przy tym, że "licytacja nieruchomości należącej do dłużnika byłaby możliwa jedynie w sytuacji, gdy wysokość niespłaconej należności wynosiłaby co najmniej 1/20 jego wartości" to stanowczo za mało. Załóżmy przykładowo, że dłużnik posiada mieszkanie warte 200 tyś. zł, a jego dług wynosi 40 tyś, czyli właśnie 1/20 jego wartości. Kto pozyskuje 160 tyś. czyli różnicę pomiędzy wartością mieszkania, a faktycznym długiem? Ano firma windykacyjna, która przez podstawionych ludzi licytuje mieszkanie np. za 60 tyś, co samo w sobie świadczy o, delikatnie mówiąc, nieuczciwości. Łatwo można sobie wyobrazić, co dzieje się dalej z owym mieszkaniem i kto na tym zarabia. Jednym słowem uważam, że zamiar zmiany przepisów jest jak najbardziej oczekiwany przez każdego kto ceni sobie sprawiedliwość i uczciwość, ale sądzę jednocześnie, że wartość długu w stosunku do wartości nieruchomości powinna wynosić 1/80, a nie 1/20. W przeciwnym razie będzie to zmiana jedynie kosmetyczna.
Bella ⋅ 18-02-2020 | 18:10
Osobiście nie mam długów, ale popieram ukrócenie praktyki odbierania dłużnikowi wielokrotnie więcej, niż jest faktycznie winien. Szczególnie bandyckie jest licytowanie podstawy egzystencji w postaci dachu nad głową, za dług niewielki w stosunku do wartości mieszkania. Podobnie uważam za rozbój handel długami na rzecz firm windykacyjnych. Uważam przy tym, że "licytacja nieruchomości należącej do dłużnika byłaby możliwa jedynie w sytuacji, gdy wysokość niespłaconej należności wynosiłaby co najmniej 1/20 jego wartości" to stanowczo za mało. Załóżmy przykładowo, że dłużnik posiada mieszkanie warte 200 tyś. zł, a jego dług wynosi 40 tyś, czyli właśnie 1/20 jego wartości. Kto pozyskuje 160 tyś. czyli różnicę pomiędzy wartością mieszkania, a faktycznym długiem? Ano firma windykacyjna, która przez podstawionych ludzi licytuje mieszkanie np. za 60 tyś, co samo w sobie świadczy o, delikatnie mówiąc, nieuczciwości. Łatwo można sobie wyobrazić, co dzieje się dalej z owym mieszkaniem i kto na tym zarabia. Jednym słowem uważam, że zamiar zmiany przepisów jest jak najbardziej oczekiwany przez każdego kto ceni sobie sprawiedliwość i uczciwość, ale sądzę jednocześnie, że wartość długu w stosunku do wartości nieruchomości powinna wynosić 1/80, a nie 1/20. W przeciwnym razie będzie to zmiana jedynie kosmetyczna.
Pan ⋅ 18-02-2020 | 17:31
Te minister, może dać ludziom więcej zarobić, a nie dbać o własny kaczy zad i smarować wazeliną, by przy korycie trwać?