Ostatnie miesiące są dowodem tego, że już nie tak łatwo da się otrzymać kredyt hipoteczny. Rosnąca inflacja i gwałtowny wzrost stóp procentowych zrobiły swoje, skutecznie obniżając zdolność kredytową Polaków. Jak radzą sobie z tą sytuacją banki i czym starają się przyciągnąć nowych klientów?
Już 8 na 11 badanych banków zmieniło swoją strategię przyznawania kredytów hipotecznych, proponując marżę poniżej 2 proc. Jest to jeden ze sposobów, by uatrakcyjnić ofertę hipotek i przyciągnąć do siebie klientów. Mało tego, niektóre banki, żeby wyróżnić się na tle konkurencji i zyskać względy potencjalnych kredytobiorców, zachęcają pożyczką ze stałym oprocentowaniem. Tylko czy to wystarczy, aby ominąć trudności, jakie stawia dziś rynek?
Takich obniżek nie było od dwóch lat
W kwietniu nastąpił prawdziwy przełom.
Przeciętna marża kredytów mieszkaniowych proponowana przez banki wynosiła zaledwie 1,94 proc. Z taką sytuacją ostatnim razem mieliśmy do czynienia jeszcze przed pandemią, bo dokładnie w styczniu 2020 roku. Taki obrót zdarzeń to konsekwencja
podwyżek stóp procentowych, które cały czas idą w górę. Banki w ten sposób starają się przynajmniej częściowo zamortyzować rosnące oprocentowanie, które dla klientów oznaczają tylko jedno – wzrost całościowego kosztu kredytu.
Nie zmienia to jednak faktu, że Polacy mają teraz trudność, aby w ogóle otrzymać kredyt hipoteczny, ponieważ ich zdolność kredytowa znacząco spadła. Szacuje się, że przeciętna rata bankowego zadłużenia jest lub lada moment będzie wyższa o mniej więcej 70 proc. w porównaniu do tego, co było jeszcze we wrześniu ubiegłego roku. Wszystko zmieniło się na niekorzyść kredytobiorców w październiku 2021 roku, kiedy to rozpoczął się szalony cykl podwyżek stóp procentowych.
Możemy pożyczać dużo mniej
Efektem droższych kredytów hipotecznych jest topniejącą
zdolność kredytowa, która przekłada się na dużą niższą niż wcześniej kwotę, na jaką możemy się zadłużyć w banku. Dla przykładu jeszcze we wrześniu
trzyosobowa rodzina dysponująca dochodem na poziomie dwóch średnich krajowych mogła liczyć na pożyczkę w wysokości 700 tys. złotych. Biorąc pod uwagę rosnące oprocentowanie hipotek, a przy tym zmieniające się wynagrodzenia, ta sama rodzina otrzyma dziś zaledwie 460 tys. złotych, chcąc kupić nieruchomość.
Dlatego sporym ukłonem w kierunku klienta stało się stałe oprocentowanie, jakie banki proponują przez okres 5, 7, a nawet 10 lat. Jednak i takie rozwiązanie nie daje pewności kredytobiorcy, że koszt jego zadłużenia będzie niski. Jeżeli stopy procentowe będą wyższe, niż obecnie przewidują prognozy, wówczas właściciel kredytu ze stałym oprocentowaniem z dużym prawdopodobieństwem zaoszczędzi. W przypadku, gdy sprawy potoczą się w przeciwnym kierunki i koszt pieniądza będzie niższy, niż podają obecne prognozy, to posiadacz oferty ze zmiennym oprocentowaniem wyda mniej na jego obsługę.
Choć propozycja niezmienności oprocentowania zapewnia spokój ducha przez co najmniej kilka lat, to i tak liczba nowych umów kredytowych będzie znacznie niższa niż rok temu. Nie pozostaje więc nic innego, jak tylko przeczekać trudny okres i spodziewać się rychłej poprawy sytuacji ekonomicznej na rynku.
Źródło: KRN.pl | 2022-05-05
Czy ten artykuł był dla Ciebie interesujący?
Zainteresował Cię artykuł? Podaj dalej!
Komentarze (0)
Pokaż wszystkie komentarze (0)