Jak donosi na swoich łamach „Gazeta Wyborcza" PiS szedł do wyborów z programem, który zakłada wybudowanie w ciągu ośmiu lat od trzech do czterech milionów nowych mieszkań.
Jak donosi na swoich łamach „Gazeta Wyborcza" PiS szedł do wyborów z programem, który zakłada wybudowanie w ciągu ośmiu lat od trzech do czterech milionów nowych mieszkań. Ambitny plan, bo w ciągu ostatnich dziesięciu lat powstało ich niespełna milion. Podobne obietnice składał Marek Pol, wicepremier i minister infrastruktury w rządzie Leszka Millera. Budownictwo rząd wymieniał wśród swoich priorytetów, czego efektem była ustawa o kredycie, który miał rozruszać budownictwo mieszkaniowe. Pol zapowiadał, że rocznie po ten kredyt sięgnie nawet 30-40 tys. rodzin. Tymczasem według danych, które zdobyła „Gazeta Wyborcza" w ciągu dwóch i pół roku zdecydowało się na niego 242 kredytobiorców! Dla porównania w pierwszym półroczu tego roku banki udzieliły klientom indywidualnym 88 tys. kredytów mieszkaniowych. Atutem kredytu Pola miało być stałe oprocentowanie przez cały okres spłaty - 6,5 proc. w skali roku. Początkowo oprocentowanie rynkowe było wyższe, więc budżet dopłacał odsetki. Ale teraz stopy rynkowe kredytów złotowych o zmiennym oprocentowaniu spadły do poziomu 5-6 proc. i nie opłaca się brać kredytu Pola. W jego miejsce najpewniej pojawi się nowa oferta. Politycy PiS zapowiedzieli, że rodziny o niskich i średnich dochodach będą mogły kupić sobie skromne lokum za nie więcej niż 100 tys. zł. Podstawą ma być wieloletni kredyt, którego poręczycielem miałoby być państwo. Oprocentowanie nie przekraczałoby 3 proc. w skali roku, a spłata nie pochłaniałaby więcej niż 6 proc. kwoty kredytu rocznie.Źródło: „Gazeta Wyborcza" 26-09-2005 | 2005-09-30
Czy ten artykuł był dla Ciebie interesujący?
Zainteresował Cię artykuł? Podaj dalej!
Komentarze (0)
Pokaż wszystkie komentarze (0)