Mimo że deweloperzy budują coraz więcej mieszkań, popyt na nie wciąż przewyższa podaż. Skutkuje to dynamicznie rosnącymi cenami nieruchomości. Wnikliwa analiza rynku pokazuje jednak, że już w przyszłym roku ten trend może zacząć wyhamowywać.
Rekordowa liczba mieszkań oddanych do użytku to wciąż za mało
Zeszły rok, który upłynął pod znakiem pandemii, był trudny zarówno dla deweloperów, jak i potencjalnych nabywców mieszkań. Kłopoty z załatwianiem formalności oraz wygórowane wymagania banków spowodowały okresowy przestój na rynku nieruchomości mieszkaniowych. Obecnie tamten okres odbija się bardzo silnie, wywołując zwiększony popyt na mieszkania. Banki wróciły do poprzednich procedur, a do tego koszty kredytu dzięki obniżonym stopom procentowym są wyjątkowo niskie. Dodatkowo rosnąca inflacja sprawiła, że wiele osób decyduje się na ulokowanie oszczędności w nieruchomościach, jako bezpiecznych aktywach stałych. Mimo że deweloperzy są niezwykle aktywni – w pierwszych 9 miesiącach tego roku powstało 164 400 nowych mieszkań – to wciąż za mało. Zwiększona podaż znacząco wpływa na ceny nieruchomości, które cały czas idą w górę. Do tego dochodzą wyższe koszty materiałów budowlanych, deficyt pracowników oraz gruntów. Wszystko to sprawia, że aktualnie zakup mieszkania jest bardzo drogą inwestycją. Z najnowszego raportu HRE wynika jednak, że w ciągu najbliższych dwóch lat, sytuacja ta może ulec zmianie.
Czy Polacy będą kupować mniej mieszkań?
Przede wszystkim warto zwrócić uwagę na ilość wprowadzanych na rynek mieszkań. Oprócz rekordowej liczby oddanych w tym roku nieruchomości znacząco zwiększyła się również liczba wydanych pozwoleń na budowę – do września 2021 r. było to aż o 32,4 proc. więcej, niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Ilość nowych inwestycji, nad którymi prace już się rozpoczęły, również jest większa – i to aż o 29,3 proc. – niż rok temu. Oznacza to, że w ciągu najbliższych 1-2 lat na rynek zostanie wprowadzonych dużo nowych lokali mieszkalnych, które mają szansę na zaspokojenie znacznej części popytu.
Co więcej, analitycy przewidują, że już w przyszłym roku ilość potencjalnych kupców może się zmniejszyć. Wiąże się to nie tylko z coraz wyższymi cenami nieruchomości, ale również kosztami kredytów, które niedługo zaczną rosnąć. Z danych uwzględnionych w raporcie wynika, że obecnie średnia rata kredytu na 300 000 na 30 lat wynosi 1 396 zł. We wrześniu przyszłego roku będzie to już 1 451 zł, natomiast w 2027 r. ponad 1730 zł miesięcznie. W obliczu rosnącej inflacji taka różnica w wysokości raty dla wielu kredytobiorców może okazać się bardzo duża.
Co w kwestii popytu zmieni rekomendacja S?
Specjaliści zwracają uwagę, że również zapisy tego dokumentu mogą ograniczyć popyt.
„Przypomnijmy, że w myśl rekomendacji S banki mają dążyć do udzielania kredytów hipotecznych na maksymalnie 25 lat. Zaciąganie długów na dłuższe okresy nie jest zabronione, ale przy badaniu zdolności kredytowej bank musi liczyć ją tak, jakby kredytobiorca zadłużał się na nie dłużej niż wspomniane ćwierć wieku. To wyraźnie ogranicza możliwość zaciągania kredytów przez osoby, które balansowały na granicy zdolności kredytowej” – czytamy w raporcie.
Czy ceny mieszkań będą niższe?
Choć obecnie sytuacja na rynku nieruchomości mieszkaniowych jest bardzo dynamiczna, biorąc pod uwagę wiele czynników, można podejrzewać, że w już w przyszłym roku ulegnie ona znacznej stabilizacji, a w ciągu 1-2 lat popyt na nowe lokale zacznie wyhamowywać, co może korzystnie wpłynąć na ceny mieszkań, które nie będą już tak szybko rosły.
Źródło: KRN.pl | 2021-10-26
Czy ten artykuł był dla Ciebie interesujący?
Zainteresował Cię artykuł? Podaj dalej!
Komentarze (0)
Pokaż wszystkie komentarze (0)