Podczas gdy jesteśmy świadkami istnego krachu na rynku nieruchomości głównie ze względu na wzrost cen, 100 zł za mkw. wydaje się być informacją nieprawdopodobną, aczkolwiek prawdziwą. Z tym że czasy, kiedy mieszkania miały tak niskie stawki za metraż, odeszły wraz z nadejściem nowego milenium. Obecnie nie dość, że koszt zakupu nieruchomości stale idzie w górę, to jeszcze mało kogo stać, aby w ogóle dostać kredyt hipoteczny.
Wspomnienia lat 90.
W kontekście historycznych porównań w pierwszej kolejności należy oczywiście wziąć pod uwagę wysoki poziom inflacji, jak utrzymuje się od dłuższego czasu w naszym kraju. Następnie trzeba rozważyć stosunek cen powierzchni lokalu do wynagrodzeń Polaków, a te raczej nigdy nie prezentowały się zadowalająco. Warunki nabywania mieszkań ćwierć wieku temu były inne również dlatego, że udział kredytów hipotecznych stanowił dużo mniejszy procent w porównaniu do tego, co jest teraz. W pierwszej połowie 1996 roku było to zaledwie 10 proc.
Drastyczna różnica względem obecnej sytuacji na rynku mieszkaniowym wynika także z faktu, że niegdyś nie było aż tylu firm deweloperskich. Przełom nastąpił dopiero u schyłku ubiegłego wieku, kiedy to w 1999 r. po raz pierwszy deweloperzy ukończyli więcej niż 10 000 mieszkań w ciągu jednego roku kalendarzowego. Niemniej jednak na przestrzeni lat 90. spółdzielnie utrzymywały przewagę nad deweloperami pod względem liczby „M” oddawanych do użytku.
Rynek wtórny trzy dekady temu
Z uwagi na niewielki udział mieszkań na rynku pierwotnym w latach 90., popularnością cieszyły się nieruchomości wcześniej używane. I tutaj, jak podaje Gazeta Wyborcza — w czerwcu 1996 r. można się było spotkać ze stawką 1400 zł/mkw. - 3200 zł/mkw. W tamtym okresie Warszawa była uznawana za najdroższe polskie miasto wojewódzkie. Z kolei niskie, jak na tamte czasy stawki cenowe dało się znaleźć w Łodzi (ok. 100 zł/mkw. - 800 zł/mkw.). Wpływ na taką, a nie inną politykę cenową mieszkań miała zapaść gospodarcza, jaka nastąpiła wtedy w tym mieście.
Koniec ubiegłego wieku a pierwsze lata nowego milenium to kryzys, jaki dotknął już całą polską gospodarkę.
Dane Instytutu Gospodarki Mieszkaniowej wskazują, że w pierwszej połowie 1999 r. przeciętna cena nowego mieszkania spółdzielczego z 22 większych miast wynosiła od 1350 zł/mkw. do 2276 zł/mkw. Motorem napędowym dla ówczesnego rynku mieszkaniowego była podatkowa ulga budowlana – jak czytamy na stronie forsal.pl.
Należy jednak wziąć pod uwagę, iż relacja cen mieszkań do zarobków nie była na tyle dobra, aby bez problemu nabyć nieruchomość. Jeszcze na początku tego wieku osobie, która pełniła obowiązki typowego pracownika biurowego, oferowano ok. 900-1000 zł netto miesięcznie. Jest to najlepszy dowód na to, że wyjątkowo niska oferta cenowa lokali z lat 90. wcale nie prezentowała się tak dobrze, jak można by obecnie sądzić. Trzeba jednak przyznać, że ówczesny rynek był znacznie bardziej odporny na zmiany stóp procentowych i warunki kredytowania głównie ze względu na niski udział „hipotek”.
Źródło: KRN.pl | 2022-06-20
Czy ten artykuł był dla Ciebie interesujący?
Zainteresował Cię artykuł? Podaj dalej!
Komentarze (1)
Seaman ⋅ 04-10-2023 | 19:52
Jak ktoś popracował zagranicą, poprzemycał trochę fajek albo miał choćby warzywniak, to mógł szybko kupić kilka mieszkań i dziś jest milionerem. Jeśli oczywiście nie wydał wszystkiego na głupoty typu samochód (nowe bmw czy mercedes mogło kosztować równowartość 10 mieszkań w Warszawie!).