KNF zweryfikował listę złych praktyk stosowanych przez banki w celu zwiększenia dynamiki sprzedaży kredytów hipotecznych. Trwają prace nad nową regulacją, która w sposób precyzyjny i jasny regulować ma proces ustalania zdolności kredytowej potencjalnych klientów banków.
Kryzys finansowy USA oraz jego skutki z pewnością będą przestrogą dla młodych rynków kredytowych, również dla polskiego. Rodzimy rynek świetnie radzi sobie z niepokojami, jakie wywołały upadki potężnych amerykańskich korporacji finansowych. Z pewnością jest to powód do zadowolenia – polskim instytucjom finansowym mimo niebezpiecznych perturbacji, nie zagrażają skutki kryzysu.
Liberalizm banków, umiarkowany, bo trzymany w ryzach tak przez Radę Polityki Pieniężnej jak i przez Komisję Nadzoru Finansowego, okazał się wystarczający dla zapewnienia bezpieczeństwa. Nie mniej jednak KNF planuje rewolucyjne zmiany, aby uniknąć ewentualnego czarnego scenariusza w przyszłości.
Już dzisiaj jest ona podstawą do umocnienia nadzoru nad tą częścią ich działalności, wprowadzenia zmian oraz standaryzacji zasad kredytowania w całym sektorze bankowym. Trwają prace nad nową regulacją, która w sposób precyzyjny i jasny regulować ma proces ustalania zdolności kredytowej potencjalnych klientów banków. Zmiany zostaną wprowadzone w newralgicznych i najbardziej niebezpiecznych obszarach tak dla banku, jak i kredytobiorcy. KNF zwraca uwagę m.in. na:
1. Zawyżanie wartości kredytu w stosunku do wartości nieruchomości (LTV w niektórych przypadkach nawet na poziomie 130%). KNF postuluje o obniżenie tej wartości zdecydowanie poniżej 100%, tak by spadające ceny nieruchomości nie zaważyły na jakości zabezpieczeń bankowych.
2. Zbyt wysokie wartości kredytu w odniesieniu do dochodów pożyczkobiorcy (miesięczne raty na poziomie nawet do 70% comiesięcznego wynagrodzenia). To w przypadku drastycznych zmian stóp procentowych może spowodować pochłonięcie całego dochodu na spłatę kredytu. KNF sugeruje bezpieczny poziom w przedziale 30 – 50%.
3. Zbyt niski poziom kosztów utrzymania przyjmowany do szacowania zdolności kredytowej (ustalany na poziomie minimum socjalnego, dla singla ok. 470 zł, dla czteroosobowej rodziny ok. 1530 zł). Realne wydatki w obydwu przypadkach są znacznie wyższe, co stwarza wymóg podniesienia dolnego progu tej kwoty.
4. Nie uwzględnianie w ocenie zdolności zadłużenia z tytułu kart kredytowych i limitów debetowych. Wciąż stanowią one istotny element zadłużenia Polaków.
5. Nie uwzględnianie w ocenie historii kredytowej kredytobiorcy lub pomijanie danych mogących mieć wpływ na surowszą ocenę ryzyka transakcji (np. opóźnienia w spłacie innych zobowiązań finansowych).
6. Odstąpienie banków od wymogu składania zaświadczeń o zarobkach bądź przyjmowanie oświadczeń, które bardzo rzadko są weryfikowane. Oznacza to, że dane podawane przez klienta mogą być nie do końca prawdziwe. Wprowadzenie obowiązku składania zaświadczenia o zarobkach z zakładu pracy.
7. Brak monitoringu podpisanych umów kredytowych. Bank nie weryfikuje aktualnej sytuacji finansowej, zatrudnienia klienta. Działa dopiero w momencie, gdy jakiekolwiek problemy kredytobiorcy przekładają się na spłatę zobowiązania, a raczej jej brak – postulowany okresowy monitoring umów kredytowych.
Tych siedem obszarów oceny zdolności kredytowej powinno mieć dla banków bardzo duże znaczenie. Szczególnie w przypadku, gdy dbają one o jakościowy portfel kredytowy oraz ograniczenie ryzyka. Baczniejsza kontrola przyszłych kredytobiorców może wykluczyć przypadki wyłudzeń środków, czy też ich utratę w wyniku niewypłacalności kredytobiorcy. Zaostrzenie przepisów bankowych w kwestii udzielania kredytów może znacznie ograniczyć ich sprzedaż. Zdaniem KNF jest to jednak konieczne do zachowania stabilności i bezpieczeństwa sektora bankowego.
Czy ten artykuł był dla Ciebie interesujący?
Komentarze (0)
Pokaż wszystkie komentarze (0)