Na Centrum Zachodnie przypada za mało mieszkańców, a w Centrum Wschodnim jest za niska koncentracja usług.
Wrocławskiemu magistratowi od dawna marzy się policentryczny kierunek rozwoju miasta. Jednak wygląda na to, że stolica Dolnego Śląska nie jest jeszcze na to gotowa. Na Centrum Zachodnie przypada za mało mieszkańców, a w Centrum Wschodnim jest za niska koncentracja usług.
Wrocławskie dążenia do policentryzmu nie są żadnym awangardowym wymysłem obecnych władz miasta. Wrocław posiada historyczne uwarunkowania rozwoju związane z rzeką Odrą. Już za czasów przedwojennych wszystkie ważne elementy historycznej struktury były lokalizowane w tzw. Śródmieściu.
– Sam pomysł tzw. centrów zaporowych nie jest nowy i pochodzi z okresu gwałtownego wzrostu miast w okresie powojennym, szczególnie związanych z przyrostem komunikacji indywidualnej. Historycznie Wrocław opierał się o miasta satelickie (tzw. trabantenstadt), które także miały posiadać swoje lokalne centra – opowiada Maciej Hawrylak, prezes wrocławskiego Stowarzyszenia Architektów Polskich.
Rozwój Wrocławia przypadający na lata 60. i 70. przyniósł wizję rozbudowy miasta w paśmie zachodnim – w kierunku na Leśnicę, opierając się o poszerzany układ kolejowy i drogowy. – Pozostałe kierunki nie znajdowały tak dużego jak zachodni uznania. Na przykład brak rozwoju w kierunku południowym limitowany był dobrymi terenami rolniczymi – tłumaczy Maciej Hawrylak.
Dzisiejszy policentryczny zamysł ma na celu – jeszcze przed zbudowaniem układu centralnego – stworzenie miejsc, które będą odciągać nadmierny ruch z centrum Wrocławia. – Wydaje się, że jest to na razie życzenie miasta, które chce raczej wzmocnić wcześniej podjęte decyzje niż budować świadomie układ policentryczny – mówi Maciej Hawrylak.
Obawy wrocławskiego prezesa SARP podzielają również urbanistki z Katedry Urbanistyki Politechniki Wrocławskiej – dr Izabela Mironowicz i dr Magdalena Mlek-Galewska. Panie przeprowadziły symulację rozwoju zachodniej części miasta, wykorzystując do tego celu komputerowy program, tzw. model pośrednich możliwości. Cel badań był prosty – sprawdzić jaką szansę na powstanie ma Centrum Zachodnie.
Fot. Stadion na Euro 2012
Centrum to miałoby rozwinąć się wokół Stadionu Miejskiego wznoszonego na Euro 2012. W okolicach stadionu w sąsiedztwie ulicy Szczecińskiej i Kosmonautów po 2012 r. planowane jest eksperymentalne osiedle mieszkaniowo-usługowe. Projekt będzie dziełem znacznego grona wrocławskich i dolnośląskich architektów. Przypomina legendarną już inicjatywę architektoniczną sprzed kilkudziesięciu lat. A dokładniej stanowić ma nawiązanie do urbanistyczno-architektonicznego przedsięwzięcia z 1929 r. – „Wohnung und Werkraum" Ausstellung (więcej o WUWA można przeczytać w artykule
„Nowe życie wrocławskiej WUWA”), które zdążyło już wejść do historii europejskiej architektury. Z czasem Stadion Miejski wraz z osiedlem i centrum handlowym utworzą kompleks Centrum Zachodniego.
Sam stadion w założeniach architektonicznych został nazwany Stadionem-Lampionem. Jednak koncepcja JSK Architekci nie ogranicza się tylko do budynku stadionu. Zawiera także otaczającą go infrastrukturę. Budynek bowiem otoczy promenada zwana esplanadą oraz sprawny węzeł komunikacyjny. Ponadto na terenie obiektu zaplanowano kilka Stref – Kibica, VIP, Drużyn, Gastronomii i Mediów. W strefie Gastronomii znajdzie się Business Club o powierzchni około 2,5 tys. m kw. Ekskluzywnie wykończony będzie miejscem spotkań. Dlatego też wrocławski Magistrat planuje przeniesienie właśnie do Centrum Zachodniego biznesowego środka ciężkości oraz utworzenie centrum rekreacyjnego dla mieszkańców dzielnicy.
W związku z wyżej wymienionymi wizjami władz, urbanistki z Politechniki Wrocławskiej sprawdziły, na ile są one realne. Użyty przez nie program komputerowy potrafił wskazać miejsca, w których może skupiać się większa aktywność ludzka. Co więcej, uwzględnił zachowania, takie jak – wybredność, konieczność wcześniejszego zastanowienia się przed dokonaniem wyboru oraz zaspakajanie potrzeb małym nakładem środków i sił.
Badania zostały przeprowadzone na bazie danych uwzględniających liczbę ludności poszczególnych dzielnic miasta. Wyszło na to, że na Centrum Zachodnie przypada za mało mieszkańców i budowa samego stadionu niestety nie wystarczy. –– Urbaniści od lat myślą o powstaniu Centrum Zachodniego. I ten pomysł powinno się wspierać, gdyż nie jest czymś niemożliwym do spełnienia. Zachodni obszar miasta posiada duży potencjał, przede wszystkim komunikacyjny. Jednak na razie zagospodarowanie tego terenu jest za słabe i trzeba będzie w niego zainwestować. Jeśli zostaną wybudowane osiedla mieszkaniowe i biurowce, to za tym musi iść także infrastruktura miejska, czyli przedszkola, szkoły i wyposażenie terenu, a to wszystko niestety kosztuje. Prawda jest taka, że budowa Centrum Zachodniego będzie trudna i będzie wymagała dużych nakładów zarówno ze strony miasta, jak i inwestorów, ale wciąż jest możliwa – mówi Izabela Mironowicz z Katedry Urbanistyki Politechniki Wrocławskiej.
W przypadku Centrum Wschodniego trzeba się liczyć z tym, że Hala Stulecia i jej okolice powinny zostać przekształcone w ośrodek kulturalny. Wymaga to zwiększenia ilości nie tylko sal konferencyjnych, ale przede wszystkim zaplecza gastronomicznego, małych sal teatralnych, kinowych (typu offowego), czy małych biur, nie wspominając o klasycznym mieszkalnictwie. Bez zabudowy mieszkaniowej – i to dotyczy także Centrum Zachodniego – każde centrum w końcu będzie martwe, jak na przykład paryskie LaDéfense. – W przypadku stadionu zostało jeszcze trochę terenów rezerwowych, ale w okolicach Hali Stulecia już właściwie ich nie ma. Nie chodzi o szukanie centrów w istniejących zespołach mieszkaniowych, bo nie tylko dla nich jest ono tworzone, ale dla osób, które będą zainteresowane pewną ofertą, jaka będzie przedłożona w danym centrum – wyjaśnia Maciej Hawrylak.
Zatem stworzenie policentrycznego miasta wymaga wielu zabiegów, a skupienie się tylko na jednym nie rozwiąże problemu. – Bielany Wrocławskie stanowią przykład centrum handlowego, z którego trudno przejść do centrum miejskiego, nawet gdy przyjeżdża do nich bardzo dużo osób. Bo takie osoby przyjeżdżają w konkretnym celu i byłoby trudno je zatrzymać wzbogaceniem oferty o atrakcje kulturalne. To się chyba nigdzie nie udało. IKEA nie jest uzupełnieniem dla teatru czy kina – mówi Maciej Hawrylak.
Należy pamiętać, że układ policentryczny to zarówno plusy jak i minusy. Plusami są chęci wykreowania na mapie miasta kolejnych atrakcyjnych punktów mogących stanowić ważne elementy w trudnej do oceny przyszłości. Minus stanowi natomiast brak dookreślenia, w jaki sposób ma przebiegać rozwój miasta w ważnych, a niewykorzystanych na razie miejscach. – Niewykorzystane szanse z zagospodarowaniem północnej części Kępy Mieszczańskiej, czy trudne do określenia problemy ze zdefiniowaniem roli terenów poprzemysłowych za dworcem Świebodzkim (razem z Pafawagiem) mogącym stać się nowym „city” dla Wrocławia, pokazują, że policentryczny Wrocław jest ideą, jak na ten etap rozwoju miast, bardzo konceptualną. W dalekiej przyszłości być może słuszną – podsumowuje Maciej Hawrylak.
Źródło: KRN.pl | 2011-07-25
Czy ten artykuł był dla Ciebie interesujący?
powrót do listy artykułów
Komentarze (0)
Pokaż wszystkie komentarze (0)