Oprócz spójnej i dalekowzrocznej polityki przestrzennej miasta, której skutki widoczne są choćby w zdyscyplinowanym, regularnym układzie miasta, Barcelona w sposób godny pozazdroszczenia potrafi umiejętnie łączyć szacunek dla historycznego dziedzictwa z odwagą i świeżością spojrzenia w przyszłość.
W bogatej zabudowie historycznej Barcelony widoczne są pozostałości wielu kultur: poczynając od czasów starożytnej rzymskiej kolonii Barcino, przez średniowiecze, kiedy Barcelona była stolicą niezależnej Katalonii, przełom XIX i XX w., z którego to okresu pochodzą dzieła Antonio Gaudiego, aż po czasy współczesne, kiedy powstały obiekty zaprojektowane przez najwybitniejszych architektów świata, by wymienić choćby Normana Fostera, Franka Gehry’ego czy Santiago Calatravę. Nic dziwnego zatem, że właśnie stolica Katalonii jest trzecim po Londynie i Paryżu europejskim miastem, które Stowarzyszenie Budowniczych Domów i Mieszkań wybrało jako miejsce warsztatów.
Barcelona ma duże doświadczenie w dziedzinie kształtowania przestrzeni miejskiej. Oprócz spójnej i dalekowzrocznej polityki przestrzennej miasta, której skutki widoczne są choćby w zdyscyplinowanym, regularnym układzie miasta, Barcelona w sposób godny pozazdroszczenia potrafi umiejętnie łączyć szacunek dla historycznego dziedzictwa z odwagą i świeżością spojrzenia w przyszłość.
Projekt 22@bcn
Miasto jest znane z udanych programów rewitalizacji obszarów postindustrialnych, wśród których na szczególną uwagę zasługuje opracowany na początku lat 90. XX w. projekt przekształcenia peryferyjnej dzielnicy Poblenou w „nowe miasto”. Przemysłowe XIX-wieczne miasteczko Poblenou do czasu włączenia do Barcelony, co nastąpiło w XX wieku, tworzyły przede wszystkim zabudowania fabryczne i budynki mieszkalne robotników. Jako dzielnica Barcelony Poblenou, ze swoją zaniedbaną zabudową i chaotycznym układem przestrzennym, chyliło się ku upadkowi. Dzisiaj, dzięki projektowi 22@, jest to najdynamiczniej rozwijający się obszar miasta, dysponujący największym potencjałem. Dzięki połączeniu komunikacyjnemu z centrum miasta Plaça de les Glòries Catalanes przestała być punktem granicznym pomiędzy rozwiniętym centrum i peryferiami miasta, a stała się jednym z centralnych punktów aglomeracji.
Zgodnie z założeniami projektu 22@ nowoczesna dzielnica będzie łączyć różnorodne funkcje. Na terenie 200 hektarów już od kilku lat powstają: centrum administracyjne i biznesowe, kompleksy biurowo-biznesowe i edukacyjne, obiekty sportowe i kulturalne, a także nowoczesne zespoły mieszkaniowe.
Najbardziej charakterystycznym obiektem w dzielnicy Poblenou, i zarazem jednym z najpopularniejszych w całej Barcelonie, jest Torre Agbar, 144-metrowy biurowiec, zaprojektowany przez francuskiego architekta Jeana Nouvela. Tym, co wyróżnia ten stosunkowo nowy, bo wzniesiony w pierwszych latach XXI wieku budynek, jest wrażenie zmieniającej się kolorystycznie powierzchni i pulsującego światła. Wewnętrzną część struktury wieżowca tworzy mozaika kwadratowych szyb o pow. 1 m kw., osadzonych w aluminiowych ramach; betonowa skorupa budynku pokryta jest aluminiowymi panelami pomalowanymi w 30 odcieniach pośrednich, dzięki czemu kolor przechodzi płynnie od czerwieni, do błękitu i bieli. Trzecią, zewnętrzną część struktury fasady tworzy 60 tysięcy ruchomych szklanych płytek o zmiennym kącie nachylenia.
Kryzys w nieruchomościach
Po okresie kilkuletniego stałego wzrostu gospodarczego i boomu mieszkaniowego nastąpiło załamanie i kraj znalazł się w obliczu długiej recesji. Zapotrzebowanie roczne na mieszkania w Hiszpanii wynosi około 500 tysięcy. Jednak przez ostatnie kilka lat budowano ich dwukrotnie więcej, czyli około miliona rocznie. Obniżenie stawek procentowych, tanie kredyty hipoteczne, liberalna polityka banków pozwalająca na finansowanie nawet 110 proc. wartości nieruchomości spowodowały, że oprócz zakupów w celach inwestycyjnych wiele osób kupowało drugie mieszkanie dla siebie. Na rosnący popyt miało również wpływ zainteresowaniem klientów zagranicznych nieruchomościami położonymi nad Morzem Śródziemnym. Wzrost popytu wywołał oczywiście gwałtowny wzrost cen nieruchomości. Taka sytuacja nie mogła się długo utrzymywać. Dalej scenariusz był podobny jak w innych krajach europejskich: wzrost poziomu zadłużenia, później trudności ze zbytem, w konsekwencji spadek cen, kłopoty z wypłacalnością i fala bankructw.
W czasie kryzysu zależy nam na podjęciu wspólnych rozmów i działań przez deweloperów, administracji publicznej i banków, ponieważ głównym problemem kryzysu w Hiszpanii nie jest brak wystarczającego popytu, lecz brak finansowania – mówił podczas spotkania z krakowskimi deweloperami Enric Reyna, prezes Asociación de Promotores y Constructores de Edificios de Barcelona i Provícia, stowarzyszenia działającego od 40 lat i zrzeszającego 85 proc. deweloperów działających w Barcelonie. – Niedawno podpisaliśmy umowę z bankiem Santander, który obiecał, że jeżeli obniżymy cenę mieszkań o 20 proc., to udzieli klientom kredytu na 100 proc. wartości mieszkania.
W ciągu kilku ostatnich lat wybudowano w Hiszpanii bardzo dużo nowych mieszkań, szacuje się, żeliczba mieszkań przeznaczonych do sprzedażyw Katalonii wynosi około 90 tysięcy. Jednak popyt cały czas istnieje. Roczne zapotrzebowanie w Katalonii wynosi około 50 – 60 tysięcy mieszkań – podaje Enric Reyna. – Te statystyki pozwalają nam na optymizm. Wierzymy, że kiedy wyjdziemy z kryzysu, nasz sektor wróci na swoje miejsce. Oczywiście nie będziemy już budować 100 tysięcy mieszkań rocznie, ale połowę z tego na pewno. Przewiduję, że w pierwszym półroczu 2010 roku zaczniemy się powoli odbijać.
Na takie optymistyczne spojrzenie w przyszłość pozwala prezesowi Reyna doświadczenie. Jak przyznaje, prowadząc swoją działalność deweloperską przeżył już dwa wcześniejsze kryzysy w budownictwie hiszpańskim:pierwszy w latach 80. i następny w roku 1992. Ważnie, by z tych kryzysów wyciągnąć jakieś wnioski na przyszłość. My zrozumieliśmy, że aby przetrwać, musimy rozszerzać naszą działalność na inne sektory, na przykład na budownictwo mieszkań pod wynajem.
Podobnego zdania jest dyrektor generalny firmy Harmonia, Jose Manuel Pueyo: Kiedyś firmy zajmowały się tylko jednym sektorem rynku, przez co bardzo się od tego rynku uzależniały. Niezwykle ważne jest, by nie koncentrować się na jednym sektorze działalności.
Grupo PRASA
Doskonałym przykładem firmy prowadzącej taką zdywersyfikowaną działalność jest Grupo PRASA, która oprócz działalności deweloperskiej zarządza terenami myśliwskimi i rolnymi, jest właścicielem kilku hoteli, osiedli dla osób starszych, udziałowcem linii lotniczych.
Początki Grupo PRASA, należącej obecnie do największych hiszpańskich deweloperów, sięgają lat 60. XX w., kiedy to jako mała firma rodzinna działała na południu Hiszpanii. Constructora P.R.A., bo tak brzmiała wówczas jej nazwa, została założona przez Pablo Romero Alamillo jako firma budowlana. Po jego śmierci w 1980 roku prezesem został syn założyciela, Jose Romero Gonzales. Wówczas to firma zmieniła nazwę na Grupo de Empresas P.R.A.S.A. i przekształciła się w spółkę akcyjną, rozpoczynając działalność deweloperską. Przez 10 lat budowała na terenie Andaluzji, później stopniowo rozszerzała swoją działalność na inne rejony Hiszpanii, otwierając kolejne oddziały m.in. w Sevilli, Maladze, Barcelonie i Madrycie. W latach 90. nastąpił gwałtowny rozwój spółki, która od 2000 r. weszła na rynki zagraniczne, kupując pierwsze grunty początkowo w Portugalii, później w Maroku, Rumunii i Brazylii. Firma działa również w Polsce (m.in. przy ul. Rzeźniczej w Krakowie buduje „Apartamenty przy Bulwarze”).
Źródło: „Krakowski Rynek Nieruchomości" nr 11/2009 | 2009-06-15
Czy ten artykuł był dla Ciebie interesujący?
powrót do listy artykułów
Komentarze (0)
Pokaż wszystkie komentarze (0)