Takiego popytu na kredyty hipoteczne nie było od lat. Czy to efekt ogłoszenia pandemii?

Pomimo szalejącego kryzysu gospodarczego wywołanego ogłoszeniem prawie na całym świecie pandemii wirusa nazwanego SARS-CoV-2 ceny nieruchomości w Polsce nie tylko nie spadły, ale wręcz wzrosły do rekordowych poziomów. W jakim stopniu na taki rozwój sytuacji wpłynęło ogłoszenie epidemii na terytorium RP? Odpowiedź na to pytanie próbujemy znaleźć w poniższym artykule.

Ceny nieruchomości wciąż w górę

Mimo że minął ponad rok od ogłoszenia pandemii w Polsce, w wyniku której kraj odnotował bardzo duży i zarazem pierwszy od ponad 25 lat spadek wzrostu gospodarczego PKB, ceny nieruchomości wciąż utrzymują się na wysokich poziomach. Jak pokazują statystyki, w ciągu zaledwie 12 miesięcy w największych polskich miastach wzrosły średnio o 6,6 proc., podczas gdy roczne PKB spadło o 2,8 proc. Najwięcej za metr kwadratowy mieszkania płaci się oczywiście w Warszawie, jednak rekordowo drogie nieruchomości są także w Gdańsku i Krakowie, gdzie średnie ceny dochodzą do 10 000 zł za 1 mkw.

Krótko mówiąc, rynek nieruchomości jest rozgrzany do czerwoności mimo ogłoszenia pandemii. A może paradoksalnie miała ona wpływ wręcz na wzrost cen? Pośrednio z pewnością tak, ponieważ wynikające z niej perturbacje gospodarcze skłoniły Radę Polityki Pieniężnej do obniżenia stóp procentowych prawie do zera, w efekcie czego obniżyły się koszty kredytów, jednak jednocześnie oprocentowanie lokat znalazło się na nigdy niewidzianym wcześniej, bardzo niskim poziomie.

Dlaczego ceny rosną?

W rezultacie rekordowo niskich stóp procentowych banki zostały zmuszone do zredukowania oprocentowania lokat, które obecnie są zupełnie nieopłacalne, bo zamiast zysku realnie przynoszą stratę. Nie mając gdzie bezpiecznie inwestować nadwyżek finansowych, wiele osób zdecydowało się na wycofanie pieniędzy z bezwartościowych lokat bankowych i przeniesienie ich na stabilnie rosnący od lat rynek nieruchomości. To jeden z mechanizmów, które doprowadzają do podwyżek cen mieszkań.

Innym czynnikiem sprawiającym, że ceny nieruchomości szybko rosną, jest tani kredyt hipoteczny. Podobnie jak nieopłacalność lokat, wynika on z obniżenia stóp procentowych do rekordowo niskich poziomów, dzięki którym kredytobiorcy płacą odsetki niskie jak nigdy wcześniej. W oczywisty sposób przekłada się to na popyt na kredyty hipoteczne, który bynajmniej nie maleje na skutek ogłoszenia pandemii. Również poluzowanie kryteriów ich udzielania sprawia, że wciąż istnieje na nie relatywnie duży popyt.

Dalsze wzrosty czy początek spadków?

Czy mimo wszystko istnieją jakieś przesłanki mogące wskazywać, że w najbliższym czasie dojdzie do przełamania i ceny nieruchomości po latach nieprzerwanych wzrostów zaczną spadać? Wydaje się, że w nieodległej perspektywie czasowej Rada Polityki Pieniężnej nie podwyższy stóp procentowych, więc fundamentalne czynniki pozostaną bez zmian i wciąż będą napędzać rynek nieruchomości.

Z drugiej strony należy zauważyć, że choć w 2020 r. odnotowano wyraźny wzrost cen mieszkań, to jego dynamika była niższa w poprzednich latach. Roczny wzrost o 6,6 proc. to bądź co bądź stosunkowo niewiele ze wzrostem w latach 2019-2020, którego wartość wyniosła aż 16 proc. To może wskazywać, że rynek nieruchomości jednak pomału wyhamowuje i gdy tylko dojdzie do podwyżki stóp procentowych, trend wzrostowy może się szybko odwrócić.

Jeśli decydujesz się na zakup mieszkania i zamierzasz zaciągnąć w tym celu kredyt hipoteczny, możesz obecnie liczyć na korzystne warunki finansowe. W wyborze najlepszej oferty pomoże Ci darmowa porównywarka kredytowa finanse.rankomat.pl, która pozwala na dokładne zestawienie pod różnym kątem aktualnych kredytów hipotecznych.