Ceny gruntów w Krakowie oszalały. Czterdziestoarowa działka z przeznaczeniem pod dom jednorodzinny w bardzo dobrej lokalizacji w Krakowie kosztuje nawet 2,5-3 mln zł. Działki pod budownictwo wielorodzinne sprzedawane są w sposób, który jeszcze kilka lat temu był nie do pomyślenia.
Ceny gruntów w Krakowie oszalały. Czterdziestoarowa działka z przeznaczeniem pod dom jednorodzinny w bardzo dobrej lokalizacji w Krakowie kosztuje nawet 2,5-3 mln zł. Działki pod budownictwo wielorodzinne sprzedawane są w sposób, który jeszcze kilka lat temu był nie do pomyślenia – sprzedaje się je coraz częściej nie ze względu na liczbę arów, a na powierzchnię mieszkalną, którą można wybudować na działce. Ścisła ochrona konserwatorska i „społeczna” szeroko rozumianego centrum miasta uniemożliwiła śmiałe, niekoniecznie duże, inwestycje mieszkaniowe w sporej części Krakowa. Gruntów na przedmieściach brakuje, a problemy komunikacyjne są coraz bardziej dotkliwe. Jak bumerang powraca więc kwestia wysokiej zabudowy.Ostatnie piętnastolecie to okres zmęczenia bardzo wysokim budownictwem (w starym stylu). Kto mógł, uciekał z bloków do domów jednorodzinnych i niskiej zabudowy. Jest regułą, że, jeśli mówimy o nowym budownictwie, liczba pięter budynku wpływa na cenę – im niższy budynek, tym bardziej wartościowe mieszkanie. Nie oznacza to oczywiście, że krakowianie mają powszechny lęk wysokości. Po prostu doświadczenie uczy, że niższa zabudowa zapewnia mniej uciążliwe sąsiedztwo i bardziej „domową” atmosferę.
Powyższa zasada nie dotyczy jednak wysokościowców, których już kilka w Krakowie powstało i powstaje, chociażby Tarasy Verony (48 metrów), wieżowiec Kijowska (około 55 metrów) Dom Wschodzącego Słońca (ok. 55 metrów). Mieszkanie na 14 czy 16 piętrze nowo wybudowanego apartamentowca (częściej – budynku o podwyższonym standardzie) jest jednoznacznie prestiżowe i pożądane. Osoby decydujące się na takie mieszkanie przekonują się, że w budownictwie tego typu mijają bezpowrotnie czasy sypiących się ścian, niebezpiecznie ciasnych klatek i korytarzy oraz uciążliwych zsypów na śmieci. Bardzo dobry standard wykończenia i piękne widoki według wielu osób warte są zainwestowania pieniędzy. Choć ceny takich mieszkań kształtują się zazwyczaj powyżej średniej, to jednak nabywcy się znajdują. Mało przekonujące są dające się słyszeć głosy, że krakowianie są zbyt konserwatywni, by decydować się na mieszkanie w iście warszawskim stylu. Od kilku już lat dla wielu szczytem marzeń jest nie apartament z bezpośrednim widokiem na Wawel czy Stare Miasto, ale przestronny penthouse z panoramą całego Krakowa.
Nie należy jednak zapominać, że mimo wielkiego boomu budowlanego w Krakowie ostatnich 2-3 lat, nadal najwyższymi budynkami w mieście są odziedziczone po PRL-u tzw. Błękitek, Okrąglak, Biprostal i przede wszystkim słynny Szkieletor przy Rondzie Mogilskim. Dzieje Szkieletora bardzo dobrzes obrazują to, jak w Krakowie podejmuje, a raczej nie podejmuje się, decyzji dotyczących budownictwa. Spór trwa pomiędzy dużą grupą obrońców „starego” Krakowa a mniej liczną, ale równie energiczną, grupą miłośników wieżowców. Efekt jest taki, że przedstawiane plany zagospodarowania obiektu przy Rondzie Mogilskim powstają i znikają, a sam budynek zdążył stać się już symbolem krakowskiej niemocy.
Wydaje się jednak, że wysokie budownictwo jest koniecznością dla Krakowa. Szczególnie, że są tereny (głównie na północ od centrum), w których wysokie budownictwo może się rozwijać bez wielkiej szkody dla panoramy widokowej i zgodnie z zasadą dobrego sąsiedztwa. Nie wydaje się jednak możliwe stworzenie jednej dzielnicy prawdziwych wieżowców (tych z minimalną wysokością 55 metrów) w okolicach centrum. A przecież głównym powodem budowy najwyższych budynków świata jest brak gruntów i, przede wszystkim, prestiż centrów. Na obrzeżach miast okazałych drapaczy chmur budować się po prostu nie opłaca.
Czy ten artykuł był dla Ciebie interesujący?
Komentarze (0)
Pokaż wszystkie komentarze (0)