Rozmowa z Joachimem Thomasem, prezesem Niemieckiego Związku Operatorów Stadionów oraz menagerem Stadionu Olimpijskiego w Berlinie.
Rozmowa z Joachimem Thomasem, prezesem Niemieckiego Związku Operatorów Stadionów oraz menagerem Stadionu Olimpijskiego w Berlinie.
Poznań ogłosił niedawno konkurs na operatora pierwszej areny Euro 2012. Nie za późno?
Zdecydowanie za późno. Oglądałem stadion w Poznaniu. W znacznej części stoi niewykorzystany. Tymczasem operator powinien współtworzyć projekt. To on, a nie architekt czy inwestor, zna się na funkcjonowaniu nowoczesnego stadionu. Operator wie, jakie stadion będzie pełnił funkcje, powinien mieć więc wpływ na jego rozplanowanie. Dotyczy to zarówno wyposażenia, jak i rozmieszczenia pomieszczeń komercyjnych, stref cateringu, sieci wodociągowej, ogrzewania i tak dalej.
Niemcy też nie zawsze stosowali się do tej reguły…
Popełnialiśmy błędy, ale wiele się z nich nauczyliśmy. Inwestorzy stadionów, które powstały w Niemczech po Mistrzostwach Świata w 2006 r. uniknęli podobnych wpadek i wybrali operatorów odpowiednio wcześniej.
W Poznaniu faworytem przetargu jest klub KKS Lech, Wrocław wybrał profesjonalną firmę, w Warszawie administruje inwestor. Kto powinien zarządzać stadionami Euro 2012?
Związek sportowy nie został powołany do pełnienia tej roli i nie posiada odpowiednich kompetencji. Zadaniem klubu jest wystawić dobrą drużynę i odnosić sukcesy sportowe. Pytanie zasadnicze brzmi: czy interesy właściciela stadionu i klubu są takie same? Pierwszy chce przede wszystkim, by stadion zarabiał. Związek sportowy jest zainteresowany wykorzystaniem obiektu głównie do własnych celów. Moim zdaniem interesy są rozbieżne. Stadionami powinni zarządzać menagerowie. Możliwym rozwiązaniem jest, tak jak uczyniono to w Gdańsku czy we Frankfurcie nad Menem, współpraca klubu oraz profesjonalnego operatora.
Piłka nożna, wynajem powierzchni komercyjnej czy może wydarzenia kulturalne. Na czym zarabiają stadiony?
Klub piłkarski jest najważniejszym partnerem i użytkownikiem obiektu. Podpisuje umowę z właścicielem i płaci mu za dzierżawę. Jeśli klub osiąga sukcesy, to jego udział w dochodach stadionu jest wyższy. Drugoligowa drużyna, jaką obecnie jest Hertha Berlin, wpłaca mniej do kasy mniej niż przed spadkiem, gdy grała w pierwszej bundeslidze. W przybliżeniu udział klubu wynosi 40 proc. Reszta pochodzi m.in. z cateringu, dużych imprez, sprzedaży prawa do nazwy.
Funkcjonowanie stadionu bez drużyny piłkarskiej może się opłacać? Stadion Narodowy w Warszawie nie będzie siedzibą żadnego klubu.
Istnienie aren piłkarskich bez drużyny sportowej jest z ekonomicznego punktu widzenia niedorzeczne.
Stadiony w Portugalii i Austrii nie przynoszą oczekiwanych dochodów. Dlaczego w Polsce miałoby być inaczej?
Inaczej niż w Portugalii i Austrii, polska piłka nożna dysponuje znacznym potencjałem rozwojowym. Jestem głęboko przekonany, że wraz z Euro 2012 i budową stadionów rozkręci się w Polsce piłkarski biznes. Na mecze zacznie przychodzić więcej ludzi, co w rezultacie zwiększy wpływy do kasy. Gwarantem sukcesu jest oczywiście profesjonalny operator, który zna się na rzeczy i pomoże piłce nożnej wykorzystać stojące przed nią szanse.
Operator powinien przyciągać na stadion jak najwięcej ludzi. Strefy dla VIP-ów są w związku z tym mniej istotne?
Potrzebujemy obydwu elementów. Trybuna dla VIP-ów jest strasznie ważna z ekonomicznego punktu widzenia. Miejsca dla oficjeli zajmują około pięciu-sześciu procent ogólnej powierzchni, lecz ich sprzedaż stanowi połowę wpływów z wynajmu trybun. To pokazuje, jak ważne są strefy VIP. Nie będą one jednak przynosić spodziewanych zysków, jeśli podczas meczów piłkarskich nie będzie na stadionie odpowiedniej atmosfery. A nastrój tworzą kibice.
Jak niemieckie stadiony przetrwały kryzys finansowy?
Odczuliśmy pewne jego następstwa, zwłaszcza w sektorze obsługi gości hotelowych, lecz generalnie stadiony okazały się odporne na kryzys.
Czy ten artykuł był dla Ciebie interesujący?
Komentarze (0)
Pokaż wszystkie komentarze (0)