Prosimy, odblokuj wyświetlanie reklam w naszym serwisie, są one związane z rynkiem nieruchomości.
To dzięki nim masz darmowy dostęp do naszych treści.

Z pozdrowieniami zespół KRN.pl :)


Artykuły Artykuły

Rewitalizacja czy coś więcej...

Krakowski Kazimierz
Krakowski Kazimierz

Przez wiele lat na Kazimierzu niewiele się działo. Inwestycje miejskie konsekwentnie omijały tę część miasta. Od kilku tygodni o Kazimierzu stało się bardzo głośno. Władze miejskie mówią o programie mającym na celu rewitalizację tej dzielnicy. Przedsiębiorcy, którzy ulokowali na Kazimierzu swoje puby i galerie i którzy zrobili tu wiele dobrego, obawiają się, że działania miasta wszystko to zepsują.

Do 12 września do rąk marszałka województwa małopolskiego ma trafić projekt "Rewitalizacja obszaru krakowskiego Kazimierza". 23 lipca w magistracie odbyła się konferencja prasowa z wiceprezydentem Krakowa Zbigniewem Zuziakiem, który przedstawił główne założenia projektu. Dziennikarzy poinformowano o powołaniu przez prezydenta Jacka Majchrowskiego zespołu zadaniowego ds. rewitalizacji Kazimierza. To on ma przygotować projekt. Przewodniczącym zespołu został wiceprezydent Zuziak.

Przygotowywany projekt rewitalizacji podzielono na pięć grup tematycznych: tożsamości przestrzeni kulturowej, przedsiębiorczości i promocji, gospodarki przestrzennej, mieszkalnictwa i przestrzeni społecznej. Z większością założeń trudno się nie zgodzić. Należy trzymać kciuki, aby zadłużony po uszy Kraków był w stanie zdobyć środki i tę część programu, która nie zantagonizuje społeczności kazimierzowskiej, zrealizował.

Prezydent Zuziak jest dumny

Podczas konferencji prasowej Zbigniew Zuziak stwierdził z dumą, że główną intencją dotychczasowych działań miasta było, "aby pojawiła się dyskusja na temat Kazimierza". Pytanie tylko, z kim pan prezydent chce o przyszłości Kazimierza dyskutować? Po trzech tygodniach nalegań redakcja "Krakowskiego Rynku Nieruchomości" otrzymała z magistratu listę osób i instytucji, które zostały zaproszone przez prezydenta Zuziaka do dyskusji o rewitalizacji Kazimierza. Są na niej m.in.: działacze Stowarzyszenia Twórców Kazimierz.com, kilku właścicieli hoteli, jeden właściciel pubu, prezes Krakowskiej Izby Turystyki, dyrektor "Festiwalu Kultury Żydowskiej", dyrektor Centrum Kultury Żydowskiej, prezes fundacji "Partnerstwo dla środowiska", Małopolski Konserwator Zabytków. Jest również przedstawiciel Małopolskiej Izby Rzemiosła i Przedsiębiorczości, prezydent Izby Przemysłowo-Handlowej, prezes Małopolskiej Izby Budowlanej i dyrektor krakowskiego oddziału Telewizji Polskiej. A zatem dziwna mieszanka profesjonalistów i amatorów, ludzi związanych i niezwiązanych z Kazimierzem.

Na konferencji prasowej prezydent Zuziak na nasze pytanie, jaki był klucz doboru tych osób, nie był w stanie jasno odpowiedzieć. Zadziwia, że zabrakło miejsca choćby dla naukowców z Katedry Ekonomiki Nieruchomości i Procesu Inwestycyjnego Akademii Ekonomicznej, gdzie badane są procesy rewitalizacyjne prowadzone w innych krajach. Nie zaproszono również przedstawicieli Instytutu Rozwoju Miast, który niedawno był organizatorem prestiżowej międzynarodowej konferencji poświęconej tej tematyce. Dlaczego jest przedstawiciel Małopolskiej Izby Budowlanej, a nie ma przedstawiciela Polskiego Stowarzyszenia Budowniczych Domów? Nikt w magistracie nie wpadł na pomysł, aby zaprosić właściciela pierwszego pubu na Kazimierzu - "Singera", czy choćby "Alchemii", którą trudno określić mianem klasycznego pubu, skoro jest tam miejsce dla wystaw malarstwa, rzeźby, fotografii, przedstawień teatralnych i koncertów. Można by jeszcze długo wyliczać instytucje czy osoby, które powinny w całej sprawie zabrać głos. Martwi to, że nie ma jasnej odpowiedzi na pytanie, dlaczego ci, a nie inni zostali zaproszeni. Przez wiele lat nic i nagle - szybkie spotkanie i określenie priorytetów. Nie przekonują zapewnienia prezydenta, że lista jest otwarta. Do złożenia projektu zostało tylko półtora miesiąca.

Wątpliwości

Zespół zadaniowy tworzą urzędnicy magistratu, dyrektorzy poszczególnych wydziałów. To oczywiste, że oni najlepiej znają możliwości miasta w zakresie prawnym czy inwestycyjnym, ale w zarządzeniu prezydenta 992/2003 o powołaniu zespołu zadaniowego ds. rewitalizacji Kazimierza w par. 4 pkt. 1 czytamy: "Do prac w Zespole Przewodniczący może zapraszać inne osoby, nie będące członkami zespołu, których obecność będzie niezbędna dla prawidłowego przebiegu prac". Enigmatyczny zapis daje praktycznie nieograniczone możliwości doboru osób, które będą decydować o przyszłych losach Kazimierza.

Wątpliwości budzi również inna rzecz. Prezydent Zbigniew Zuziak rozpoczął dyskusję o Kazimierzu pod hasłem "Przywrócić Kazimierz jego mieszkańcom". To znaczy komu? Rodowitych mieszkańców Kazimierza - krakowskich Żydów - nie ma. Zostali wymordowani podczas wojny. Ci, co przeżyli, w większości wyemigrowali, bo Polska była im - mówiąc oględnie - nieprzychylna. Na ich miejsce zarządzeniami administracyjnymi wprowadzono nowych mieszkańców. Kazimierz stał się "dzielnicą cudów", gdzie strach było wejść po zmroku. Było tak jeszcze kilka lat temu i wciąż są rejony, które odwiedzają bądź ludzie nieświadomi zagrożenia, bądź poszukiwacze silnych wrażeń.

Wystarczy wziąć do ręki uchwalone przez Radę Miasta "Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego" - a zatem najistotniejszy dokument dla rozwoju miasta - aby przeczytać: "Kazimierz wymaga ożywienia i przywrócenia aktywności funkcjonalnej, jego obszar doskonale nadaje się do lokalizacji prestiżowych instytucji miejskich i biznesowych", i dalej: "rehabilitacji, poprawy jakości i wizerunku wymagają przestrzenie publiczne, przede wszystkim plac Wolnica, ul. Szeroka i plac Nowy". W toczącej się dyskusji, w której przede wszystkim nagłaśnia się konflikt części mieszkańców z restauratorami, mówi się o powołaniu biura lokalnego Kazimierz, o zieleńcach, ale czy ktoś zadał mieszkańcom pytanie, czy chcą tutaj mieć "prestiżowe instytucje miejskie i biznesowe"? Warto byłoby usłyszeć ich odpowiedź, zwłaszcza gdyby się jasno określiło, jakie to będą instytucje.

 Na placu Wolnica nic się nie dzieje. Szeroka i plac Nowy żyją. I nie jest to zasługa miasta. To zasługa prywatnych przedsiębiorców. To ich sukces i nie polega on bynajmniej na tym, że sprzedają tam tani alkohol, ale że za ich działaniami stoi coś więcej. Kazimierz stał się miejscem kultowym, o którym pisze z podziwem prasa, nie tylko polska. Przyciąga turystów, a nie jest to bez znaczenia. W zeszłym roku Kraków odwiedziło ok. 0,5 mln turystów mniej. A to oznacza, że wpływy z turystyki spadły o ok. 180 mln dolarów!

Jeden z przedsiębiorców, który zainwestował pracę i pieniądze na Kazimierzu, powiedział mi, że dla niego działania rewitalizacyjne to doskonały pretekst, aby przy okazji zrobić "skok na kasę". "Na Kazimierzu pojawiły się pieniądze - mówi właściciel pubu, zastrzegając sobie anonimowość - duże pieniądze. Dzielnica stała się modna. Krakowscy biznesmeni przespali najlepszy moment na inwestycje. Teraz nie ma tu dla nich miejsca i starają się to zmienić. To my zaryzykowaliśmy we właściwym momencie. Jasne, że miasto powinno się zająć infrastrukturą, kanalizacją, oświetleniem, bezpieczeństwem i wieloma innymi sprawami. Ale Kraków nie ma pieniędzy na inwestycje, a żeby starać się o fundusze z Unii Europejskiej, potrzebny jest kilkudziesięcioprocentowy własny wkład. Dlatego mam duże obawy co do intencji miasta".

Racje zapewne są po obu stronach. Ale materia, w którą z takim pośpiechem chcą wkroczyć władze miasta, jest bardzo delikatna. Ostatnio na placu Nowym pojawiły się wzmożone patrole straży miejskiej i policji. Za dnia jest tam targowisko, w nocy miejsca na straganach zajmuje młodzież, która pije kupowany w okolicznych sklepach alkohol i świetnie się bawi, często do rana. A wcześniej przez wiele miesięcy trzeba było mieć dużo szczęścia, aby spotkać tam strażnika miejskiego lub policjanta. Nad bezpieczeństwem czuwała prywatna firma, za której usługi płacili właściciele pubów. Zależało im, aby Kazimierz stracił swoją ponurą sławę. Policjanci i strażnicy legitymują młodych ludzi, powołując się na prawo zakazujące spożywania alkoholu w miejscach publicznych. Wyraźnie też zwracają uwagę na to, czy alkohol nie jest wynoszony z okolicznych pubów. Właścicielowi, który pozwoli, aby kupiony u niego drink został wypity poza lokalem lub ogródkiem, grozi utrata koncesji. Wcześniej władze nie zajmowały się sprawą, chyba że straż miejska została wezwana przez któregoś z mieszkańców. Czy zatem popisowa obława w kilka dni po pojawieniu się w prasie artykułów o tym, że na Kazimierzu źle się dzieje, nie ma charakteru poszukiwania dodatkowych argumentów mających uzasadnić wcześniej postawioną tezę?

Co robić z krakowskim Kazimierzem?

Inicjatywa rewitalizacji Kazimierza na poziomie poprawienia infrastruktury, konkretnych rozwiązań na rzecz turystyki, stworzenia muzeum i biura lokalnego, uregulowania stanu prawnego nieruchomości, pozyskiwania funduszy na inwestycje czy przeprowadzenia negocjacji z właścicielami, którzy posiadając nieruchomość, nie są w stanie się nią zająć - to nie budzi wątpliwości. Ale władze, pisząc zza biurek, że "zbyt lawinowy i niekontrolowany rozwój działalności gastronomiczno-rozrywkowej może zagrażać przestrzeni kulturowej i duchowej dzielnicy", budzą wśród kazimierzowskich przedsiębiorców obawy, że zechcą ręcznie sterować i decydować, co może mieć miejsce, a czego nie powinno być na Kazimierzu. To błąd. Dlaczego nie zadecydowano, by konsultację rozpocząć od spotkania z nimi? Wszak ich perspektywa różni się od oglądu zza magistrackiego biurka. Dlaczego informacja o zaproszeniu osób i instytucji nie została podana w serwisie prasowym, który otrzymują redakcje? Czyż można się zatem dziwić, że ludzie, którzy zdecydowali się prowadzić działalność gospodarczą na Kazimierzu, i do tego prowadzą działalność kulturalną - często dokładając do niej z własnej kieszeni - mogą się czuć zagrożeni?

 Miasto musi przeprowadzić rewitalizację Kazimierza (w kolejce czeka jeszcze kilka obszarów nawet bardziej zdegradowanych), ale aby nie było podejrzeń, proponuję, by rozpocząć proces od spraw niekonfliktowych. Sugeruję również, aby pan prezydent Zuziak informował szczegółowo, kogo zaprasza i jakie sprawy udało się ustalić. Wszak par. 4 pkt 3 zarządzenia prezydenta powołującego zespół zadaniowy mówi, że "z posiedzeń Zespołu każdorazowo sporządzane są pisemne protokoły ustaleń", i nie powinno stanowić problemu to, aby następnego dnia wszystkie informacje znalazły się w serwisie prasowym i na stronach internetowych Krakowa. Uda się wtedy rozwiać podejrzenia, że za szlachetnymi hasłami kryją się jeszcze inne intencje.

Źródło: „Krakowski Rynek Nieruchomości” nr 15/2003 | 2004-01-10

Czy ten artykuł był dla Ciebie interesujący?

powrót do listy artykułów

Komentarze (0)

Pokaż wszystkie komentarze (0)

 

 

Wybrane nieruchomości

mieszkania na sprzedaż w Poznaniumieszkania na sprzedaż w Krakowiemieszkania na sprzedaż w Warszawiemieszkania na sprzedaż w Wrocławiumieszkania na sprzedaż w Gdańskudomy na sprzedaż w Poznaniudomy na sprzedaż w Krakowiedomy na sprzedaż w Warszawiedomy na sprzedaż w Wrocławiudomy na sprzedaż w Gdańskumieszkania do wynajęcia Krakówmieszkania do wynajęcia Warszawamieszkania do wynajęcia Poznańmieszkania do wynajęcia Wrocławmieszkania do wynajęcia Gdyniamieszkania do wynajęcia Gdańskmieszkania do wynajęcia Łódźlokale użytkowe do kupieniagaraże na sprzedażkamienice poszukiwane do wynajęciadomy na sprzedaż powiat Złotoryjskidomy na sprzedaż powiat Będzińskilokale użytkowe na sprzedaż gmina Lipnica Wielkamieszkania na sprzedaż gmina Sulęcindomy na sprzedaż w Pomietowiemieszkania na sprzedaż w Zadąbrowiemieszkania na wynajem w Smogorzewie

Deweloperzy

);