Prosimy, odblokuj wyświetlanie reklam w naszym serwisie, są one związane z rynkiem nieruchomości.
To dzięki nim masz darmowy dostęp do naszych treści.

Z pozdrowieniami zespół KRN.pl :)


Artykuły Artykuły

Projektowanie okiem młodego architekta

Projektowanie okiem młodego architekta

O wyzwaniach stojących przed młodymi architektami z Patrycją Słowik – laureatką nagrody SBDiM dla najlepszego studenta architektury – rozmawia Joanna Bień.

O projektowaniu budynków mieszkaniowych i tych użyteczności publicznej, o wyzwaniach stojących przed młodymi architektami z Patrycją Słowik – laureatką tegorocznej nagrody Stowarzyszenia Budowniczych Domów i Mieszkań dla najlepszego studenta Wydziału Architektury Politechniki Krakowskiej – rozmawia Joanna Bień

Joanna Bień: Jak to naprawdę jest z tymi młodymi architektami, co pociąga ich bardziej: budownictwo mieszkaniowe czy użyteczności publicznej?

Patrycja Słowik: Studentom architektury bardziej atrakcyjne wydaje się być raczej projektowanie „niemieszkaniówki”, zwłaszcza, że projektowanie architektury mieszkaniowej przewija się na każdym roku studiów i możliwość stworzenia czegoś innego jest bardziej interesująca. Dla każdego studenta, bo ja jeszcze patrzę bardziej z perspektywy studenta, atrakcyjniejsze jest właśnie projektowanie obiektów użyteczności publicznej, gdzie wykazać się można większą inwencją twórczą. Jednak teraz, gdy powoli wchodzę w zawód, to wydaje mi się, że stworzenie takiej dobrej mieszkaniówki, zwłaszcza w polskich realiach, z uwzględnieniem obowiązujących w naszym kraju przepisów, a dodatkowo wszystkich przeszkód, jakie pojawiają się podczas współpracy inwestora z architektem, wydaje mi się, że trudniejsze jest właśnie zaprojektowanie dobrej mieszkaniówki. A realizacja dobrego projektu jest nie lada wyzwaniem. Nie umiem jednak jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie co jest mi bliższe: projektowanie mieszkaniówki czy budynków użyteczności publicznej. Gdy zaczynam projektować coś nowego i podoba mi się temat, to tak naprawdę jest mi obojętne, czy to będzie mieszkaniówka, czy coś innego.

J.B.: Przeglądając projekty chociażby laureatów nagrody SBDiM z poprzednich lat, nietrudno zauważyć, że studenci bardzo często uciekają od projektowania budynków mieszkalnych. Jak myślisz czy ta część rynku może być dla młodego architekta dobrą płaszczyzną do samorealizacji?

P.S.: Jak najbardziej jest. Problem jest jednak w tym, żeby stworzyć projekt, który będzie nadawał się do realizacji – aby spełniał on wymagania inwestora, a jednocześnie był odzwierciedleniem studenckiej wizji. Doskonałymi przykładami takich właśnie wizji byłyby budynki mieszkaniowe, zmieniające się w czasie, lub chociażby dobrze doświetlone. Rzeczywistość jest jednak trochę inna – inwestorzy wymagają, żeby jak najbardziej „wyciskać” powierzchnię, na czym niejednokrotnie tracą mieszkania, a co za tym idzie przyszli nabywcy. Mierząc się z taką właśnie rzeczywistością, emocje opadają.

J.B.: Ty na swoim koncie masz już projekty mieszkaniowe.

P.S.: Tak, na moim studenckim koncie jest kilka koncepcji architektury mieszkaniowej. Pierwszy projekt mieszkaniówki wielorodzinnej tworzyłam już na drugim roku studiów. Pracowałam wtedy nad projektem pod hasłem „Osiedle Jutra”. Był to projekt kompleksu zlokalizowanego na obrzeżach Krakowa, a głównym założeniem było, aby mieszkania miały jak najlepszy dostęp do terenów zielonych. Kolejnym moim projektem mieszkaniowym było osiedle zlokalizowane w krakowskich Dębnikach. W tym przypadku działka położona była na krawędzi miasta, ponieważ od północy zlokalizowana była rzeka Wisła, a na jej drugim brzegu Śródmieście, natomiast od południa parcela zmierzała ku Zalewowi Zakrzówek i zaczynającym się tam terenom zielonym. Nasza działka to były obszar ogródków działkowych. Zaprojektowałam tam piętrzące się, starasowane osiedle. Zainspirowana Linearnym Systemem Ciągłym Oskara Hansena, postanowiłam stworzyć jego własną interpretację. Każdy z ciągów zabudowy był „połamany”, aby zapewnić najbardziej optymalny dostęp światła do mieszkań. Ponadto te najbardziej centralne miały mieć wyjątkowy, w skali całego osiedla, charakter. Pomimo tego że zdecydowałam się na tzw. zabudowę linijkową, zależało mi na tym, żeby stworzyć coś w rodzaju nowej typologii i uniknąć zaprojektowania typowego długiego galeriowca, który w naszym klimacie zazwyczaj nie wypada zbyt dobrze. Stąd też w swoim projekcie o wiele częściej lokalizowałam dużą, ażurową klatkę schodową, która miała też pełnić funkcję przestrzeni społecznej dla mieszkańców. Mieszkania zbudowane na module przeplatały się wzajemnie, również w trzecim wymiarze, a dostęp do nich zapewniała odpowiednia ich konfiguracja bazująca na modelu: klatka – moduł – moduł – moduł – klatka, bez żadnego korytarza, a do mieszkań wchodziło się na różne sposoby. Z tego też względu mieszkania były różnych wielkości, tak, aby mogły odpowiadać na potrzeby zróżnicowanych grup społecznych. Ich odpowiednie ułożenie zapewniało każdemu z mieszkań przewietrzanie, balkon lub taras oraz dobre doświetlenie. Zdaję sobie jednak sprawę, że w obecnych realiach realizacja takiego projektu nie byłaby możliwa ze względu na pozorne „zmarnowanie” zbyt dużej powierzchni, wiadomo bowiem, jak cenny jest każdy metr kwadratowy.

J.B.: Czyli projektów z zakresu budownictwa mieszkaniowego nie wykluczasz w swojej karierze zawodowej architekta?

P.S.: Nie. Myślę, że od tego nie da się uciec, zwłaszcza na początku kariery zawodowej. Wydaje mi się też, że nie ma przed czym uciekać, projektowanie mieszkaniówki, dzięki której możemy dotrzeć do każdego człowieka i spełnić jego oczekiwania, jest naprawdę wielkim wyzwaniem.

J.B.: Pozostając jeszcze w tematyce Twoich projektów, są one bardzo różnorodne, który więc z nich jest dla Ciebie szczególny?

P.S.: Tak naprawdę to dużo mam projektów, które są dla mnie szczególne, ponieważ architektura jest moją pasją i do każdego projektu się przykładałam. Najmniej lubię projekty, które tworzyłam na początku studiów. Takim projektem szczególnym, dokładnie opracowanym w skali architektonicznej, był na pewno mój projekt inżynierski, który robiłam w duecie z koleżanką Małgorzatą Śmietaną w Katedrze Konserwacji Zabytków PK. To było moje pierwsze zetknięcie się projektowaniem rewitalizacji zabytków. Projekt nosi nazwę „Młyn Kreatywności”, stworzyłyśmy w nim, wynikający z przeprowadzonych ankiet, analiz i badań, mix funkcji – głównie dla młodych ludzi, ale nie tylko. Kolejny projekt, który bardzo lubię, jest znowu projektem tworzonym w grupie, najlepsze projekty powstają właśnie w grupach. Ten wraz ze wspomnianą Małgorzatą Śmietaną oraz Bartłomiejem Łużnym tworzyliśmy na studencki konkurs Velux 2014. W ramach tego projektu założyliśmy, że będziemy naprawiać podwórka poprzez wprowadzenie instalacji świetlnej. W tym celu szukaliśmy odpowiedniego miejsca, przy okazji mogłam dowiedzieć się jak tragicznie wyglądają podwórka w Krakowie. Hasło przewodnie naszego projektu brzmiało „Roślina miejska – rewitalizacja światłem”. Przed przystąpieniem do realizacji projektu analizowaliśmy rozkład światła naturalnego w tym miejscu w różnych porach dnia i roku. Na tej podstawie określiliśmy, jakie efekty chcemy uzyskać na podwórku w konkretnej porze dnia i roku. Te analizy pozwoliły nam stworzyć koncepcję. Instalacja zbudowana miałaby być z modułów – różnie ustawionych w zależności od oczekiwanych efektów. Moduł przepuszczał, odbijał i filtrował światło, dzięki czemu oprócz światła na ścianach pojawiać się miała zielona poświata, stąd właśnie hasło: „Roślina miejska”. Dodatkowo spód zaprojektowanego przez nas modułu miał nagrzewać się światłem dziennym i świecić w nocy, naśladując niewidoczne często w dużych miastach gwiazdy.

J.B.: Wniosek z tego, że mogłaś sprawdzić się już w projektowaniu różnych obiektów, w każdym z nich mogłaś przedstawić własną wizję architektury. I właśnie teraz chcę zapytać, czym dla Ciebie jest projektowanie?

P.S.: Wszystko zależy właśnie od tego, co w danym momencie projektuje. Jednak zawsze staram się wyciągnąć jak najwięcej ograniczeń, analizuje najbliższy kontekst (nie tylko fizyczny, ale też kulturowy). Dzięki temu określam sobie samej pole działania. Najbardziej lubię projektować właśnie wtedy, kiedy ograniczeń jest najwięcej. Wtedy projektuje mi się łatwiej, bo nie mogę wcielić w życie każdego pomysłu, dzięki czemu powstaje projekt wykrystalizowany, odpowiedni.

J.B.: Skoro o ograniczeniach mowa, to powiedz czy według Ciebie Kraków, który przez wielu właśnie uważany jest za miasto wielu ograniczeń dla inwestorów, jest dobrą przestrzenią do działania dla początkujących architektów?

P.S.: Patrząc na to z takiej perspektywy, że lubię dużo ograniczeń to jest miejsce idealne.

J.B.: Spotkałyśmy się tutaj ze względu na to, że nagrodzona zostałaś przez Stowarzyszenie Budowniczych Domów i Mieszkań, jednak lista zdobytych przez Ciebie nagród i wyróżnień w różnego rodzaju konkursach architektonicznych jest o wiele dłuższa. Która pozycja z tej listy była dla Ciebie wyjątkowym wyróżnieniem?

P.S.: Na początku podkreślę, że bardzo dużo nagród zdobyłam w konkursach organizowanych wewnątrz uczelni. Tak naprawdę największą radość sprawiłaby mi wygrana we wspomnianym już przeze mnie konkursie Velux 2014. Niestety się nie udało, chociaż w konkursie wygrało takie samo hasło jak nasze, więc byliśmy blisko. Autorzy wygranej pracy przedstawili jednak inne rozwiązanie. Konkursy organizowane przez uczelnie oczywiście cieszą, ale nie dają tyle satysfakcji, przede wszystkim ze względu na mniejszą konkurencję. Wśród nagród dla mnie najważniejszych znajduje się wyróżnienie w IV edycji konkursu o Stypendium Twórcze SARP Kraków im. prof. Bohdana Lisowskiego. W tym konkursie składało się całe portfolio, czyli doceniony został cały mój dorobek architektoniczny.

J.B.: Nagrody i wyróżnienia to wróżba obiecującej architektonicznej przyszłości dla Ciebie. Na koniec wróćmy do początków: powiedz jak było z tą architekturą, skąd pomysł, by zmierzać właśnie w tym kierunku?

P.S.: Mam wrażenie, że od zawsze architektura była w mojej głowie, choć na początku podstawówki marzyłam o tym żeby być lekarzem. Teraz tłumaczę to sobie w ten sposób, że jako architekt zamiast bezpośrednio leczyć ludzi mogę leczyć miasta lub ich fragmenty i bezpośrednio wpływać na jakość życia ludzi, a co za tym idzie pośrednio na ich zdrowie. Od dziecka lubiłam rysować i malować, uczyłam się śpiewać i grać na fortepianie przez 7 lat. Zdecydowanie coś ciągnęło mnie w stronę artystyczną. Jednocześnie moim ulubionym przedmiotem w szkole była matematyka. Architektura jest dla mnie czymś takim właśnie na pograniczu sztuki i umiejętności logicznego myślenia.

J.B.: A na sam koniec pozwolę Ci puścić wodzę fantazji: jakie jest Twoje największe architektoniczne marzenie?

P.S.: Nie marzę o zaprojektowaniu konkretnego budynku, o konkretnej funkcji, w konkretnym miejscu. Chciałabym móc projektować obiekty lub też części miasta w myśl idei, którą zajmuję się na potrzeby mojej pracy magisterskiej, czyli kreowania procesu zmieniania się i adaptacyjności miasta.

J.B.: Dziękuję za rozmowę.

 

 Źródło: KRN.pl | 2015-07-06

Czy ten artykuł był dla Ciebie interesujący?

powrót do listy artykułów

Komentarze (0)

Pokaż wszystkie komentarze (0)

 

 

Wybrane nieruchomości

mieszkania na sprzedaż w Poznaniumieszkania na sprzedaż w Krakowiemieszkania na sprzedaż w Warszawiemieszkania na sprzedaż w Wrocławiumieszkania na sprzedaż w Gdańskudomy na sprzedaż w Poznaniudomy na sprzedaż w Krakowiedomy na sprzedaż w Warszawiedomy na sprzedaż w Wrocławiudomy na sprzedaż w Gdańskumieszkania do wynajęcia Krakówmieszkania do wynajęcia Warszawamieszkania do wynajęcia Poznańmieszkania do wynajęcia Wrocławmieszkania do wynajęcia Gdyniamieszkania do wynajęcia Gdańskmieszkania do wynajęcia Łódźmieszkania na zamianękamienice na sprzedażlokale użytkowe do kupieniamieszkania na sprzedaż powiat M. Wrocławdomy na sprzedaż powiat Krotoszyńskimieszkania na wynajem gmina Kulesze Kościelnedomy na wynajem gmina Pawłowicemieszkania na sprzedaż w Żmijewo-Kucachdomy na wynajem w Turzy Wielkiejdomy na sprzedaż w Korytyba

Deweloperzy

);