Wraz z nadejściem zimy kończy się sezon na zewnętrzne roboty budowlane. Podsumujmy więc sukcesy i porażki technologii ociepleń budynków niegdyś zwanej lekką-mokrą, obecnie – nie wiadomo na jak długo – bezspoinową.
Nie ulega wątpliwości, że ocieplenia budynków przebojem zdobyły sobie spory sektor rynku i nieprędko zostaną z niego usunięte. Wystarczy z grubsza policzyć: średnio 15 mln m2 rocznie w ciągu 15 lat to ponad 200 mln m2 elewacji. Nie wnikając już w cenę, na pewno zainwestowano w nie ponad 20 mld dzisiejszych złotych. Ileż kilometrów autostrad dałoby się za to zbudować! Tylko że w odróżnieniu od autostrad, na jazdę którymi nie wszystkich stać, ciepłe ściany (a są przecież jeszcze i okna, i dachy) samym tylko swoim istnieniem nieustannie przynoszą duże oszczędności.
Skoro tak jest, to mamy do czynienia ze zjawiskiem jak najbardziej korzystnym, choćby tylko ze względów ekonomicznych. Nie przynosi ono wprawdzie gospodarce wymiernych, dających się sprzedać, (a jeszcze lepiej – wyeksportować, dóbr. Powoduje natomiast, że część środków, które niegdyś uległyby – mówiąc wprost – spaleniu, można spożytkować w o wiele mądrzejszy sposób tam, gdzie są zdecydowanie bardziej potrzebne.
Jeżeli jakaś część gospodarki przynosi korzyści, to nie wolno jej pozostawiać samej sobie, ale naturalne powinno być poszukiwanie i usuwanie elementów, które szkodzą jeszcze efektywniejszemu jej rozwojowi. W gospodarce rynkowej nie ma bowiem dziedzin doskonałych, których nie da się udoskonalić. Stagnacja jest zjawiskiem szkodliwym i niejedną firmę doprowadziła do rozpadu. Potrzebę wyszukiwania słabych punktów i wprowadzania ulepszeń rozumie każdy sprawny menedżer dowolnego szczebla. Niech więc niniejszy artykuł stanie się głosem w dyskusji na temat występujących utrudnień i najczęstszych błędów popełnianych w procesie inwestycyjnym ocieplania budynków technologią „lekką-mokrą”.
Nie będzie tu mowy wyłącznie o błędach wykonawczych. Tak naprawdę stanowią one tylko jeden z problemów. Gdy znikną pozostałe, walka z fuszerką potoczy się automatycznie, może nie do pełnego zwycięstwa, ale z pewnością skuteczniej niż obecnie.
W środowisku budowlanym często możemy się spotkać z panującą mylnie opinią, według której metoda „lekka-mokra” jest jasna, prosta i nieskomplikowana. Czyżby do tego stopnia, aby nie wymagała ona ustalenia właściwych zasad i wymogów wykonywania oraz warunków technicznych odbioru robót. Dlaczego i jak długo jeszcze wiedza o docieplaniu pochodzić będzie ze źródeł zasłyszanych lub z podpatrywania innych? Mówiąc inaczej – pomimo faktu, że lepiej lub gorzej wydaliśmy te 20 miliardów, to nadal po piętnastu latach zamiast z książek, musimy się uczyć na własnych błędach.
Brak powszechnej, jednoznacznej i wyczerpującej instrukcji prowadzenia robót
Pierwszym i nadrzędnym niedostatkiem potwierdzanym w kontaktach ze zorientowanymi w zagadnieniu projektantami, inwestorami oraz wykonawcami jest brak powszechnej, jednoznacznej i wyczerpującej instrukcji prowadzenia robót dociepleniowych. Dla uściślenia – chodzi tu o dokument, który nadawałby się do przywołania jako załącznik, np.:
· do specyfikacji istotnych warunków zamówienia robót, · do dokumentacji przetargowej, · do każdej umowy o roboty budowlane – ociepleniowe, · do dokumentacji odbioru robót. Opracowania, które na przestrzeni lat wydawał Instytut Techniki Budowlanej, w niewielkim stopniu spełniły to zadanie. Również ostatnia Instrukcja ITB nr 334/2002 („Bezspoinowy system ocieplania ścian zewnętrznych budynków”) niezbyt zadowala nie tylko adresatów, lecz także jej autorów, gdyż zapowiedziane zostało wydanie nowej pracy.
Nie spełniają zadania instrukcji również Aprobaty Techniczne ITB na różne firmowe zestawy materiałów do dociepleń. Często są rozpowszechniane pod postacią okrojoną do pierwszej strony, bez ich pełnej treści i załączników.
Dużo lepiej prezentują się materiały informacyjno-reklamowe licznych producentów materiałów. Niestety zawierają one zazwyczaj znaczną przewagę reklamy nad informacją i tym samym nie nadają się do spożytkowania w roli dokumentów, od których oczekuje się bezstronności i obiektywizmu. A poza tym, czy wypada, aby o prawidłowości wydawania kolejnych miliardów złotych decydowali ci, którzy o nie walczą?
Niestety na tym tle fatalnie prezentują się: Izby Inżynierów Budowlanych, nauka polska i stowarzyszenia zawodowe. To właśnie z tych kierunków środowisko bezskutecznie wyczekuje tak potrzebnego wsparcia.
Brak rzetelnych zestawień nakładów rzeczowych i norm czasowych wykonawstwa
Skoro nie powstała dotąd instrukcja prowadzenia robót, mniej nieco dziwi brak rzetelnych zestawień nakładów rzeczowych i norm czasowych wykonawstwa poszczególnych operacji, mających miejsce zawsze bądź tylko sporadycznie podczas prac ociepleniowych. Funkcjonująca w Katalogu Nakładów Rzeczowych tablica 26-01 jest przeżytkiem. Technologia wykonywania robót ociepleniowych w ciągu ostatnich lat bardzo się rozwinęła, co zaowocowało mnogością potencjalnych usprawnień. Potencjalnych, gdyż jako nie ujęte w oficjalnej i bardzo wygodnej (dla płatników) tablicy nie są po prostu stosowane. W ten sposób ograniczany jest naturalny postęp techniczny.
Podobnie jak w przypadku instrukcji, opracowywane przez niektórych producentów własne normy zakładowe nie mogą stanowić podstawy do prawdziwie wolnej konkurencji pomiędzy wykonawcami różnych systemów. Niezbyt chętnie są też akceptowane przez inwestorów, gdyż podejrzanie drogo wypadają w porównaniu z prymitywną, ale tanią tablicą 26-01.
Niejasne kryteria odbioru istniejących podłoży i powierzchni wykończonych
Kolejnym niedomówieniem są niejasne kryteria odbioru istniejących podłoży i powierzchni wykończonych, pokrywanych zazwyczaj cienkowarstwowymi tynkami strukturalnymi. Trzeba długiego przebijania się przez przepisy prawa, aby odkryć, że w naszym kraju wymagany stopień równości wypraw na ociepleniach odpowiada dopuszczalnym odchyłkom tynków wewnętrznych (!) kat. III. Niektórych inwestorów może to nie zadowalać. Jeżeli są już niekiedy skłonni ponieść dodatkowe koszty przy budowie domu, muszą pamiętać podczas zawierania umowy budowlanej o wprowadzeniu swoich wymagań co do kategorii tynku.
Znacznie gorzej z gotowością inwestorów do poniesienia dodatkowych kosztów jest wówczas, gdy to wykonawca poszukuje zapłaty za pracę i materiał włożone w zniwelowanie nadmiernych nierówności podłoży. Jeśli już doszuka się wymaganych tolerancji dla konstrukcji budowlanych, to trudno mu określić roboty dodatkowe, a gdy je wyceni, to pozostaje mu czekać na ich wątpliwe i niechętne uznanie.
W budownictwie nie powinno być miejsca na tego typu loterie. Nikt nie ma też zbyt wiele czasu na błądzenie w gąszczu tabel, przepisów, a na końcu być może i sądów.
Wymienione dotychczas braki stosownych opracowań oraz jasnych uregulowań prawnych utrudniają wprowadzanie w życie jednego z podstawowych kanonów gospodarki rynkowej – zasady „płacę, więc wymagam”. Jest też komu płacić, gdyż wykonawców na pozór nie brakuje. Gorzej jest, gdy w świetle opisanych mankamentów wypada najpierw uzgodnić, a później wyegzekwować ostateczny kształt wymagań inwestora dotyczących np. oczekiwanej przez niego listy i jakości wykonania robót.
Stwierdzam dobitnie – to właśnie od poziomu wymagań zależy efekt końcowy odnowionej elewacji, czyli jej tzw. trwałość i estetyka. Ów poziom wymagań, bardziej nawet niż możliwości finansowe, decyduje o doborze gwarantujących sukces: wykonawcy i materiałów. Tutaj jest miejsce dla inwestora i jego służb nadzoru. Określeniu poziomu wymagań powinny bez wątpienia pomóc brakujące, wymienione wcześniej opracowania, na równi z projektem technicznym docieplenia.
Niski poziom znacznej części projektów technicznych ociepleń
Niestety prowadzenie robót bez wymaganego prawem budowlanym projektu technicznego ocieplenia jest kolejną rzeczą, która źle służy technologii i systemom bezspoinowym. Sam projekt bywa też często niekompletny i niejednoznaczny w określeniu zakresu robót. Czasami zdarza się, że w jego roli występuje goły projekt kolorystyki elewacji. W efekcie okazuje się, że środowisko życia wielu spośród nas kształtuje przypadek lub dyletanci, zamiast osób do tego przeznaczonych i co ważniejsze, potrafiących to robić.
W realiach polskiego rynku ociepleń wykonywaniem robót będą z dużym prawdopodobieństwem zajmować się ci sami robotnicy. Albo (wobec niedostatków wykwalifikowanej i chętnej do pracy siły roboczej) przejdą oni z firmy przegrywającej przetarg do tej, która wygrała, albo zwycięzca przetargu podzleci przegranemu część robót. Niestety wciąż jeszcze tylko nieprzeciętny wykonawca jest świadomy wpływu dotrzymywania wymogów technologicznych na trwałość i estetykę swojego dzieła. Składając ofertę, nie ukrywa on faktu, że jego praca musi kosztować drożej, gdyż jest jej po prostu więcej. Wykonawca przeciętny za niewiele mniejsze pieniądze woli napracować się znacznie mniej. Nie jest on zainteresowany zbytnią dbałością o prawidłowe rozwiązania szczegółów, a jako że jest tańszy – najczęściej jemu przypada kontrakt.
Wyżej opisana słabość procesu inwestycyjnego związanego z ocieplaniem budynków powinna zostać usunięta. Wówczas wszystkich zacznie obowiązywać solidny projekt techniczny i jednolite warunki odbioru robót. Wszystkie oferty będą musiały być składane na te same operacje i z pewnością szybko przestaną się różnić między sobą o kilkadziesiąt procent, tak jak to bywa podczas dzisiejszych przetargów. Zapoczątkowany zostanie samoczynny proces normalizacji według reguł zdrowego rynku. Ku zadowoleniu inwestora o jego pieniądze będą ubiegać się najlepsi wykonawcy, przeciętniactwo przestanie się opłacać, a partacze dostaną robotę tylko jeden, ostatni raz.
Wykorzenienie zwykłych błędów wykonawczych będzie wówczas o wiele łatwiejsze. Stało się tak już w krajach, które wcześniej rozpoczęły falę dociepleń. Optymizmem napawa fakt, że mechanizm ten zaczyna działać także w Polsce. Osobiście obserwuję jego skuteczność coraz częściej w licznych wspólnotach oraz konsekwentnie działających i posiadających silną kadrę techniczną spółdzielniach mieszkaniowych.
Błędy wykonawcze
Ponieważ jednak daleko jeszcze do normalności i błędy wykonawcze popełniane przy wykonywaniu dociepleń metodą „lekką-mokrą" są częste, nigdy za wiele mówienia i pisania na ten temat. Ograniczmy się jednak tylko do wymienienia błędów kardynalnych, zbyt często jeszcze popełnianych przez niektórych wykonawców na naszych budowach. Możemy do nich zaliczyć:
Pomijanie właściwego przygotowania podłoża
Objawia się ono przyklejaniem izolacji na powierzchniach nieznanego rodzaju, brudnych, zakurzonych, często niegdyś malowanych łuszczącymi się obecnie farbami nieznanego rodzaju. Prowadzi do zmniejszenia efektywnej przyczepności stosowanych klejów, a przez to, w skrajnych przypadkach, do odpadnięcia całych fragmentów odnowionych elewacji.
Używanie styropianu o właściwościach nie spełniających wymogów technologii ocieplania
Nieświadome lub, bywa niestety, świadome postępowanie według zasady „byle taniej”. W efekcie na ściany trafia styropian zbyt lekki, miękki, krzywo pocięty i powichrowany, a co najbardziej alarmujące – palny. Zdarza się, że zwłaszcza pomniejsi producenci styropianu nie wiedzą, jakie parametry ich produkt powinien posiadać. Oferują jako przeznaczony do dociepleń wyrób po prostu zły, produkowany nierzadko z surowca z dodatkiem regranulatu lub odpadków technologicznych.
Nieprawidłowe przyklejanie płyt izolacyjnych
Płyty są układane zarówno na ścianach, jak i na narożnikach budynków bez przewiązania, niestarannie dociśnięte do siebie i do podłoża. Zarówno poziome, jak i pionowe krawędzie płyt celowo(?) pokrywają się z krawędziami otworów okiennych, zamiast „obejmować” ich naroża. Styki pomiędzy płytami niekiedy szpachlowane są klejem, natomiast zaniżana jest jego ilość pomiędzy izolacją a podłożem.
Wszystkie znane mi systemy dociepleń zakładają przyklejenie minimum 40÷50 proc. powierzchni izolacji termicznej do ściany w określony, równomierny sposób (rzadko nierówności pozwalają kleić „na grzebień”, a więc najczęściej tzw. metodą punktowo-krawędziową). Tymczasem płyty powszechnie są mocowane „na placki”, bez obwodowego pasma kleju. Osobne kuriozum stanowi przyklejanie plackami zamiast obowiązkowego „grzebienia” płyt lamelowych z wełny mineralnej. Nie miejsce tu na naukowe uzasadnienia, dlaczego jest to szkodliwe. W wielu miejscach dowody same wychodzą już na wierzch.
Nie znam producenta systemu ociepleń, który dopuszcza stosowanie tzw. podklejek wyrównujących zagłębienia podłoża. Ale już poważnym przestępstwem w świetle przepisów przeciwpożarowych powinno być podklejanie warstwy wyrównującej ze styropianu na powierzchniach, gdzie wymagana jest niepalność izolacji. Czy doprawdy potrzeba nieszczęścia, aby nadzór budowlany i na tym polu zaczął spełniać swoje zadanie?
Nieprawidłowe kołkowanie warstwy ocieplenia
Bywa, że otwory do osadzenia kołków są wiercone na zbyt dużą głębokość. Zabijany kołek zagłębia się ponad miarę w styropian i zrywa jego strukturę. W takim przypadku nie spełnia on swojego podstawowego zadania, polegającego na dodatkowym zamocowaniu systemu ocieplającego. Bywa, że zagęszczenie kołków jest zbyt małe. Bywa też, że używane kołki są niewłaściwe, ale za to tańsze, bo np. przeznaczone do innych podłoży lub zastosowań. Przyjrzyjmy się, ilu inwestorów skutecznie domaga się dodatkowych, obowiązkowych talerzyków do wełny lamelowej. Wszystkie problemy z kołkami przestałyby podlegać jakiejkolwiek dyskusji, gdyby należycie sporządzano projekty ociepleń. To posiadający uprawnienia projektant, potrafiący wykonać obliczenia statyczne dobiera na ich podstawie łącznik, a nie handlowiec, choćby nawet reprezentujący producenta systemu.
Niewykonywanie uszczelnień styków izolacji termicznej z innymi elementami budynku
Jest oczywiste, że materiały, z których wykonane są obróbki blacharskie, ślusarka, stolarka okienna i drzwiowa inaczej rozszerzają się pod wpływem temperatury niż wyprawy tynkarskie. Technologia „lekka-mokra” niezależnie od systemu zakłada uszczelnienie ich styków przed możliwością wnikania wody przeznaczonymi do tego celu kitami, taśmami lub profilami. Nie dość, że nie są one stosowane – to jeszcze często spotyka się nieprawidłowe rozwiązania konstrukcyjne obróbek blacharskich, potęgujące zagrożenie wystąpieniem usterek.
Nieprawidłowe wykonywanie warstwy zbrojonej
Jest to bez wątpienia najważniejsza spośród wszystkich warstw systemu ocieplającego. Tymczasem na ogół zaniżana jest jej grubość, zaś powszechna niestaranność (żeby nie powiedzieć – zwykłe niechlujstwo) w zagładzaniu materiału pokrywane bywa próbami wielokrotnych doszpachlowań.
Częste jest używanie złych siatek zbrojących, o niedostatecznej wytrzymałości, nieodpowiedniej kąpieli ochronnej, a nawet wykonanych ze złego materiału (elastyczne tworzywo sztuczne zamiast włókna szklanego!). Siatki układane są bez odpowiednio szerokich zakładów i zbyt płytko lub zbyt głęboko zatapiane w masie szpachlowej. Nie do wiary, jak wielu jest wykonawców, którzy rozwieszają siatkę na gołym styropianie, a następnie zapacykowują ją klejem na gładko.
Brak umiejętności prawidłowego wykonywania wypraw zewnętrznych
Objawia się nieprzestrzeganiem zaleceń producentów tynków odnośnie do wymaganych warunków prowadzenia prac, dotyczących np. dopuszczalnych najwyższych i najniższych temperatur podczas robót, czy unikania bezpośredniego nasłonecznienia. Polega na odstępstwie od głównej reguły warunkującej pomyślne i estetyczne ułożenie cienkowarstwowych wypraw szlachetnych – konieczności pracy ciągłej, metodą „mokre na mokre”. Jak wiadomo, polega ona na łączeniu ze sobą kolejnych partii materiału na ścianie przed ich stwardnieniem.
Często brak umiejętności wiąże się ze zwykłą nieznajomością zasad prowadzenia tego typu robót, często niestety jego przyczyna leży w złej organizacji pracy. Będąca efektem tego niemożność uzyskania nie tylko wymaganej, ale nawet przyzwoitej estetyki elewacji tłumaczona bywa najczęściej „złą jakością użytych materiałów”.
Błędy tynkarskie są popełniane już zdecydowanie coraz rzadziej. Zadziałała niewidzialna ręka rynku. Ten, kto nie umiał kłaść tynków, tracił na zarobku. Obecnie jednak zdarza się, że pod piękną wyprawą tkwi problem, którego jeszcze nie widać. Ponieważ ocieplenia to głównie roboty zanikające, wymagają kontroli i nadzoru tak jak inne technologie budowlane.
Warto podkreślić, że wymieniono tu jedynie kilka głównych błędów wykonawczych. Poza nimi uzbierała się spora lista innych, które zdarzają się na każdym etapie prac dociepleniowych. Dlaczego tak się dzieje? Z pewnością wiele nieprawidłowości spowodowanych jest prostymi faktami.
Po pierwsze, ciągle jeszcze na naszym rynku budowlanym przy docieplaniu dominuje praca z rusztowań wiszących lub samowznośnych. Technologia wymaga staranności, dokładności oraz nieskrępowanego dostępu do każdego miejsca elewacji w dowolnym czasie (także dla kontroli!). Staranności nie sprzyja chybotliwa podłoga. Z kolei chęć zmniejszenia ilości „zbędnych” przejazdów rusztowania ruchomego prowadzi u wykonawców do nieprzestrzegania przerw technologicznych pomiędzy poszczególnymi etapami robót. Znane są przypadki, gdy za jednym przejazdem pomostu styropian został przyklejony, doszlifowany i zamocowany kołkami. Ba, zdążono nawet gorliwie (choć błędnie) wyszpachlować styki płyt – to wszystko na świeżym, miękkim kleju.
Po drugie, pracownicy wykonujący docieplenia często nie mają odpowiednich narzędzi, posługują się sprzętem ciężkim, niewygodnym, nierzadko zaimprowizowanym na miejscu.
O ile stosowanie niewłaściwych rusztowań, może być w jakiś sposób uzasadnione wysokim kosztem jednorazowego zakupu (chociaż są tacy, którzy radzą sobie z tym problemem), o tyle w drugim przypadku mamy do czynienia ze złą wolą i zwykłym niedbalstwem. Na szczęście dobrego fachowca ciągle jeszcze rozpoznaje się po jego narzędziach i po tym jak o nie dba.
Dochodzenie do europejskiej jakości budownictwa musi potrwać trochę czasu. Są już inwestorzy i wykonawcy, którzy ten etap mają za sobą, i należy się cieszyć, że dzięki nim powstają coraz to nowe przykłady wzorowego kształtowania elewacji z wykorzystaniem metody „lekkiej-mokrej”. Dzięki nim technologia ta, będąca przecież ekonomiczną i techniczną szansą, nie popadnie jak wiele innych w stan zapomnienia, lecz wzmocni zajmowaną przez siebie pozycję.
Artykuł pochodzi ze zbioru archiwalnego Stowarzyszenia na rzecz systemów ociepleń (SSO)
www.systemyocieplen.pl
Czy ten artykuł był dla Ciebie interesujący?
Komentarze (0)
Pokaż wszystkie komentarze (0)