Mimo że od kilku miesięcy głośno jest o zapowiadanym kredycie 0 proc., nie jest to jedyny program wspierający mieszkalnictwo, jaki chce wprowadzić nowy rząd. Stawia on na mocne wsparcie budownictwa społecznego oraz komunalnego, na które chce przeznaczyć ogromne środki finansowe. Czy w związku z tym w ciągu najbliższych 6 lat sytuacja mieszkaniowa Polaków ulegnie poprawie?
Po wygaśnięciu programu „Bezpieczny Kredyt 2 proc.” potencjalni kredytobiorcy z niecierpliwością wyczekiwali nowej propozycji rządu. Jej projekt pojawił się już na początku roku w nieco zmodyfikowanej formie. Warto jednak wspomnieć, że oprócz preferencyjnych kredytów rząd chce wpływać na sytuację mieszkaniową, budując nowe nieruchomości przeznaczone dla osób, których nie stać na zakup własnego „M”.
140 tysięcy nowych mieszkań
Nowy projekt ogłoszony przez rząd jest w dużej mierze inicjatywą Lewicy. Partia zgodziła się na poparcie uruchomienia kolejnej transzy preferencyjnie oprocentowanych kredytów pod warunkiem, że zapewnione zostanie realne wsparcie również dla tych osób, których nie stać na ich zaciągnięcie.
Zgodnie z projektem na budownictwo komunalne i społeczne ma zostać przeznaczonych aż 48 mld złotych. Kwota ta pozwoli na budowę ok. 140 000 nowych mieszkań, a także na remont blisko 75 000 pustostanów należących do gmin. Obecnie ich łączna liczba przekracza 113 000. Oznacza to, że większość z nich będzie mogła zostać wynajęta w atrakcyjnej cenie osobom znajdującym się w trudniejszej sytuacji materialnej. Nowe mieszkania miałyby zostać wybudowane w ciągu najbliższych 6 lat. Dokładne wytyczne zostały zebrane w projekcie ustawy o zmianie ustawy o społecznych formach rozwoju mieszkalnictwa.
Regulacja popytu przez wzmocnienie podaży
Zaletą ogłoszonego projektu z pewnością jest fakt, że w przeciwieństwie do preferencyjnych kredytów nie winduje on popytu na nieruchomości, a tym samym ich cen. Zwiększenie dostępności tanich nieruchomości może pomóc w ograniczeniu luki mieszkaniowej, a także ustabilizować sytuację na rynku nieruchomości na wynajem, sprawiając, że ich liczba wzrośnie, a ceny nieco spadną.
Na nowe mieszkania trzeba będzie jednak poczekać
Mimo że projekt wspierający budownictwo komunalne w teorii wydaje się doskonałym pomysłem, eksperci podchodzą do niego ze sporą dozą sceptycyzmu.
— Nie spodziewałbym się wysypu nowych mieszkań komunalnych za 2-3 lata. Od chwili uchwalenia miliardów na budowę do momentu oddania lokali jest długa droga, co rodzi szereg wyzwań – ocenia w rozmowie z Business Insider Marcin Drogomirecki.
— Po pierwsze gminy muszą rozpisać przetargi i znaleźć wykonawców, a z inwestycjami samorządów bywa różnie. Pytanie, jak one podołają i czy procedury przetargowe nie doprowadzą do tego, że budowa okaże się wyjątkowo droga. Po drugie, jak gminy zarządzą tym, kto będzie mieszkał w nowo zbudowanych mieszkaniach – dodaje.
Problemem może się okazać również sam podział pieniędzy, tak by trafiły one do tych gmin, które najbardziej ich potrzebują. Należy więc brać pod uwagę, że realizacji programu może okazać się czasochłonna i wymagająca.
W przyszłości będziemy mieć za dużo mieszkań?
Ekspert zwraca uwagę również na fakt, że obecny wzmożony popyt na nieruchomości spowodowana jest m.in. napływem dużej liczby uchodźców zza wschodniej granicy. Jeśli jednak sytuacja na Ukrainie się ustabilizuje w przeciągu kolejnych lat, możemy mieć do czynienia z odwrotnym trendem.
- Za kilka lat może okazać się, że na rynku mamy nawet nadmiar mieszkań. Zarówno tych na wynajem, jak i na sprzedaż – tłumaczy Drogomirecki.
Czy ten artykuł był dla Ciebie interesujący?
Komentarze (0)
Pokaż wszystkie komentarze (0)