Przy oprocentowaniu lokat poniżej 2 proc. łatwiej spotkać kogoś, kto idzie do banku zlikwidować depozyt niż kogoś, kto idzie wpłacić na lokatę więcej pieniędzy – wynika z danych zebranych przez Open Finance.
Trudno się temu dziwić, bo przez lata przyzwyczailiśmy się do wyższych stóp zwrotu. W efekcie dziś widmo skromnych, choć bezpiecznych, zysków zmusza nas do podejmowania większego ryzyka.
Niskie stopy procentowe to bezpośrednia przyczyna tanich kredytów i nisko oprocentowanych lokat. Te pierwsze cieszą kilkanaście milionów kredytobiorców, ale drugie stanowią kamień w bucie niemal równie licznego grona Polaków posiadających oszczędności. Powód jest prosty – zanosząc do banku na przeciętną roczną lokatę kwotę 1000 zł, można po 12 miesiącach zainkasować śmiesznie niską kwotę 14-15 zł odsetek po opodatkowaniu. To delikatnie rzecz ujmując, nie zachęca do oszczędzania.
Depozyt łatwiejszy od wynajmu mieszkania
A jeszcze w 2012 r. sytuacja deponentów była bez porównania lepsza. Na przeciętnej lokacie można było zarobić prawie 5 proc. Co więcej, decydując się na lokatę trzymiesięczną, a nie „statystyczną”, można było zyskać średnio 5,4 proc. w skali roku – wynika z danych NBP. Mało tego, najlepiej oprocentowane depozyty w 2012 r. pozwalały zarobić nawet 6-7 proc. w skali roku. Trudno się więc dziwić, że 7 lat temu zakup mieszkania na wynajem był dość rzadko rozważaną ewentualnością.
źródło: Open Finance
2 proc.z lokaty? Dziękuję, postoję
Niewiele czasu trzeba było czekać, aby w efekcie obniżek stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej banki zaczęły oferować coraz słabiej oprocentowane depozyty. Już w 2013 r. przeciętne oprocentowanie depozytu spadło poniżej 3 proc., aby w niewiele ponad dwa lata później spaść poniżej 2 proc. Co więcej, do tej pory średnie oprocentowanie bankowego depozytu nie wzrosło powyżej tej granicy.
Jest to tym bardziej ważna granica, że od kiedy depozyty przestały dawać przynajmniej 2-proc. zysk, Polacy ewidentnie przestali zanosić nowe pieniądze do banków. Dane banku centralnego pokazują, że szczególnie gdy oprocentowanie spadło do poziomu ok. 1,5 proc., regularnie znacznie więcej pieniędzy wypływało z bankowych lokat, niż na nie wpływało.
44 mld zł utraconych korzyści
Dla wielu osób posiadających oszczędności oprocentowanie poniżej 2 proc. oznacza konieczność poszukiwania innych sposobów na inwestowanie pieniędzy. Trudno się temu dziwić – przez wiele lat przyzwyczailiśmy się do tego, że bezpieczne lokaty pozwalały w sposób zauważalny pomnażać kapitał. Przykład? w 2012 r. przeciętna lokata bankowa była oprocentowana na 4,7 proc. w skali roku, a nie 1,6 proc. jak w 2018 r.
Bez wątpienia gdyby banki pozwalały zarobić bez ryzyka przeciętnie 4,7 proc., kilka razy mniej osób zastanawiałoby się dziś nad zakupem mieszkania na wynajem. Po co mieliby zajmować się tym biznesem, skoro na konta wszystkich deponentów wpłynęłoby w ciągu 12 miesięcy aż 6,8 mld zł odsetek więcej niż przy obecnym oprocentowaniu lokat? Dla porządku warto dodać, że mówimy tu o kwocie już po opodatkowaniu.
Ile można zarobić na lokacie w banku?
Ile Polacy trzymają na lokatach?
Z danych NBP na koniec 2018 r. wynika, że Polacy trzymali na lokatach aż 273 mld zł. Przy przeciętnym oprocentowaniu na poziomie 4,7 proc. oznaczałoby to zysk na poziomie 12,8 mld zł, czyli po opodatkowaniu 10,4 mld zł. Aż tyle posiadacze lokat mogliby zarobić na depozytach, gdyby dziś banki oferowały takie oprocentowanie jak w 2012 r.
Kontynuując tę zabawę na liczbach, można też oszacować, o ile mniej przez ostatnie 7 lat Polacy zarobili, trzymając pieniądze na bankowych lokatach. Kwota jest porażająca i wynosi około 44 mld zł. Trudno się dziwić, że utrata możliwości osiągania aż takich zysków zmusiła do szukania alternatywnych sposobów zarabiania.
W praktyce oczywiście nasza Rada Polityki Pieniężnej nie mogłaby pozostać przy wysokich stopach procentowych w otoczeniu ultra niskich stóp stosowanych przez największe banki centralne. Skutkowałoby to na przykład sporym umocnieniem złotego, czyli problemami dla eksporterów, ale też bardzo mocno ograniczyłoby wzrost PKB – poprzez niższą konsumpcję czy inwestycje.
Czy ten artykuł był dla Ciebie interesujący?
Komentarze (0)
Pokaż wszystkie komentarze (0)