Pogląd zawarty w piśmie resortu finansów w sprawie opodatkowania podatkiem od nieruchomości budowli sieci telekomunikacyjnych i elektroenergetycznych słusznie oburza operatorów telewizji kablowych i firmy telekomunikacyjne posiadające podziemne instalacje przesyłowe, ponieważ uwypukla wynaturzenie zasad określania wysokości daniny publicznej, jaką jest podatek od nieruchomości. Powinno też oburzać odbiorców usług świadczonych przez te podmioty, ponieważ to one będą pośrednio płatnikiem tego pokrętnego podatku.
Resort finansów, w piśmie Dyrektora Departamentu Podatków i Opłat Lokalnych MF z 30 maja 2006 r. (PL (LK)-833-100/MS/06/365) w sprawie opodatkowania podatkiem od nieruchomości budowli sieci telekomunikacyjnych i elektroenergetycznych, stwierdza, że sieć telekomunikacyjna lub elektroenergetyczna jest budowlą niezależnie od tego, jaka jest jej konstrukcja (np. napowietrzna lub podziemna) ani kto jest właścicielem jej poszczególnych części. A zgodnie z art. 2 ust. 1 pkt 1 ustawy z 12 stycznia 1991 r. o podatkach i opłatach lokalnych (Dz.U. z 2002 r. nr 9, poz. 84 z późn. zm.) opodatkowaniu podatkiem od nieruchomości podlegają grunty, budynki lub ich części oraz budowle lub ich części związane z działalnością gospodarczą.
Pogląd zawarty w piśmie słusznie oburza operatorów telewizji kablowych i firmy telekomunikacyjne posiadające podziemne instalacje przesyłowe, ponieważ uwypukla wynaturzenie zasad określania wysokości daniny publicznej, jaką jest podatek od nieruchomości. Powinno też oburzać odbiorców usług świadczonych przez te podmioty, ponieważ to one będą pośrednio płatnikiem tego pokrętnego podatku.
Główną ideą podatku od nieruchomości jest zdobycie od posiadaczy nieruchomości środków finansowych niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania nieruchomości na danym terenie. Chodzi o te wydatki, które muszą być ponoszone ze środków publicznych. W nawarstwiającym się zagmatwaniu systemu prawnego uwaga podatników jest odciągana od tej prostej idei i przerzucana na zasady ustalania podatku.
Sprawiedliwy i racjonalny system fiskalny równomiernie rozkłada ciężar opodatkowania w zależności od jakości nieruchomości. W Polsce jednak funkcjonuje system pokrętny, nie nawiązujący do jakości nieruchomości. Głównym jego celem jest wyssanie z właścicieli nieruchomości maksymalnej ilości podatków, które tylko w części zostaną wpompowane w infrastrukturę towarzyszącą nieruchomościom. Reszta zostanie przejedzona na inne cele i tym sposobem idea podatku od nieruchomości zostanie wynaturzona.
Zasady naliczania podatku od nieruchomości zostały określone w ustawie z dnia 12 stycznia 1991 r. o podatkach i opłatach lokalnych. Podstawę opodatkowania stanowią: dla gruntów – powierzchnia, dla budynków lub ich części – powierzchnia użytkowa, a dla budowli – wartość stanowiąca podstawę obliczania amortyzacji, niepomniejszona o odpisy amortyzacyjne. W przypadku budowli całkowicie zamortyzowanych jest to ich wartość z dnia 1 stycznia roku, w którym dokonano ostatniego odpisu amortyzacyjnego. Obowiązujący obecnie podatek od nieruchomości jest kombinacją podatku od wartości budowli (!?) oraz podatku od parametrów fizycznych. Stawki podatku od nieruchomości określa rada gminy i gmina jest ich beneficjentem. Wpływy z tego podatku stanowią pokaźną część budżetów polskich gmin. Górny pułap stawek został określony w ustawie o podatkach i opłatach lokalnych. Radzie gminy dano możliwość różnicowania wysokości stawek dla poszczególnych nieruchomości przy uwzględnieniu ich lokalizacji, sposobu wykorzystywania, rodzaju zabudowy, stanu technicznego oraz wieku budynków, innymi słowy – cech, które mają decydujący wpływ na wartość nieruchomości. Tak się jednak składa, że rady gmin rzadko manipulują wysokością stawek opodatkowania. Preferują stawki na poziomie najwyższym z możliwych.
W praktyce, jak Polska długa i szeroka, obowiązują niemal powszechnie jednolite stawki podatkowe. Niezależnie więc, czy jesteśmy w centrum Warszawy, czy też na głębokiej prowincji, stawki mamy na zbliżonym poziomie. Czy jest to zasada właściwa? Warto spytać przedsiębiorców działających poza strefami centralnymi największych polskich aglomeracji.
Zdecydowanie złym pomysłem okazuje się w praktyce pobieranie daniny publicznej od początkowych wartości księgowych budowli i to w wysokości 2%. Przecież budowle zlokalizowane na nieruchomości są wznoszone z pieniędzy wcześniej opodatkowanych. Opodatkowywanie posiadaczy ogrodzenia, bram wjazdowych czy utwardzeń można uznać za zapowiedź opodatkowania od innych przedmiotów, w których posiadanie wejdą polscy przedsiębiorcy. Skutki tego absurdalnego pomysłu dano właśnie odczuć operatorom telewizji kablowych i firmom telekomunikacyjnym.
Przyglądając się obowiązującemu obecnie mechanizmowi naliczania podatku od nieruchomości można stwierdzić, że wymaga on pilnych zmian. Być może w toczącej się zabawie polityków w rządzenie Państwem znajdzie się chwila czasu na gospodarczą sferę naszego życia. Może Szanowni Państwo Posłowie przestaną fascynować się sami sobą i przystąpią do czynności, za które są im wypłacane publiczne pieniądze. Przydałoby się przystąpić do karczowania absurdów, które wywołują napięcia pomiędzy obywatelami i instytucjami publicznymi.
Wieloletnie przyzwyczajenie do obowiązujących obecnie systemów poboru daniny publicznej od posiadaczy nieruchomości nie może być wystarczającym argumentem przesądzającym o ich jakości. Nad obecnym sposobem opodatkowania trzeba popracować. I to głównie dla dobra podatników.
Czy ten artykuł był dla Ciebie interesujący?
Komentarze (0)
Pokaż wszystkie komentarze (0)