Pandemia koronawirusa COVID-19, z którą zmagamy się od kilku tygodni, zmieniła wiele aspektów naszego życia. Po początkowym okresie dezorientacji i niemal całkowitej izolacji powoli zaczynamy wracać do funkcjonowania. Powraca zainteresowanie kupnem nieruchomości, a tym samym zaciągnięciem kredytu hipotecznego. Czy obecnie jest to możliwe?
7.05.2020 r. w ramach cyklu transmisji live z rozmów z ekspertami prowadzonymi na facebookowym kanale KRN.pl, ukazała się rozmowa z ekspertką i doradczynią kredytową Kingą Tymoszuk, prowadzona przez redaktorkę dwutygodnika „Krakowski Rynek Nieruchomości” Magdalenę Hojniak. Poruszono w niej ważną dla wszystkich potencjalnych kredytobiorców kwestię – jak banki zareagowały na pandemię?
Czy kontakt z bankiem może być utrudniony?
Wprowadzony w połowie marca bieżącego roku stan zagrożenia epidemiologicznego spowodował, że wiele firm zmieniło swoje dotychczasowe zasady funkcjonowania. Zmieniły się nie tylko godziny pracy banków i ilość oraz sposób przyjmowania klientów, ale również procedury. Czas rozpatrywania wniosków jest wydłużony – wpływają na to ograniczenia w pracy urzędów i kancelarii notarialnych, niedziałające sądy i konieczność załatwiania wielu spraw korespondencyjnie. W połączeniu ze strachem przed zarażeniem oraz niepewnymi prognozami na przyszłość wielu klientów zrezygnowało lub chwilowo wstrzymało się z podjęciem decyzji o zaciągnięciu kredytu hipotecznego. Potwierdza to odczyt wartości BIK Indeksu za kwiecień, który jest jednym z najniższych od 2007 r. Wniósł on -27,6 proc. co oznacza, że ilość zapytań o kredyty w czwartym miesiącu tego roku była o 27,6 proc. mniejsza, niż w analogicznym okresie rok wcześniej i wyniosła zaledwie 27 820 wniosków. Dla porównania w kwietniu 2019 r. było ich 42 510.
Kinga Tymoszuk wyjaśnia, że wśród jej klientów można było zauważyć 3 przyczyny odkładania na później decyzji o zaciągnięciu kredytu. Były to:
- strach przed utratą pracy oraz dochodów;
- liczne utrudnienia spowodowane m.in. ograniczeniem pracy urzędów;
- przeczucie, że w obliczu kryzysu ceny nieruchomości spadną.
Dodaje jednak, że dla sporej grupy klientów wybuch pandemii był czynnikiem motywującym do tego, przyspieszyć wszystkie procedury i wziąć kredyt jeszcze przed wprowadzeniem przez banki zmian.
Banki zaostrzyły warunki przyznawania kredytów
Również banki musiały zweryfikować swoje dotychczasowe stanowisko względem klientów. Coraz bardziej realne widmo kryzysu, likwidacja wielu miejsc pracy, zwolnienia czy obniżki pensji spowodowały, że konieczne stało się dokładniejsze analizowanie zdolności kredytowej klientów starających się o kredyty hipoteczne, stanowiące zobowiązanie na kilkanaście lub kilkadziesiąt lat. Zaostrzyły się również warunki przyznawania ich. Jak podkreśla ekspertka, wiele osób, które jeszcze kilka miesięcy temu bez problemu otrzymałoby pozytywną decyzję kredytową, dziś będzie miało spore trudności z jej uzyskaniem. Główne zmiany dotyczą rodzajów akceptowanych umów i wysokości zarobków, ale również branży. Osoby zatrudnione w sektorach takich jak hotelarstwo, gastronomia czy turystyka raczej nie mogą liczyć w tym momencie na pozytywne informacje.
Wcześniej banki w dużym stopniu działały na korzyść klienta – maksymalnie liczona zdolność, niskie marże, niskie oprocentowania – to wszystko ułatwiało wzięcie kredytu. Dodatkowo akceptacja praktycznie wszystkich źródeł dochodu – umów zleceń, o dzieło itp. W tym momencie to się bardzo zmieniło. Banki nie akceptują już umów innych niż o pracę, niektóre wycofują się również z kredytów dla osób prowadzących działalność gospodarczą – komentuje Kinga Tymoszuk.
Wyższy wkład własny na zakup mieszkania
Ekspertka dodaje, że na początkowym etapie pandemii niektóre banki całkowicie wstrzymały przyjmowanie wniosków kredytowych. Teraz wszystko zaczyna wracać do normy, jednak wprowadzono wiele zmian. Jedną z nich jest znaczne zwiększenie wysokości wkładu własnego. Przed pandemią w większości banków wynosił on 10 proc. kwoty udzielanego kredytu, obecnie jest to 20 proc. a nawet 30 proc. Działanie banków ma na celu zabezpieczenie się w kwestii spłaty kredytu. Niestety znacząco zmniejsza to ilość osób, które będą mogły pozwolić sobie na zaciągnięcie go, biorąc pod uwagę wysokość wkładu własnego na poziomie 30 proc. przy kredycie np. na 300 000 zł. Ponadto na ten moment nie mamy żadnej gwarancji, że po zakończeniu pandemii sytuacja ulegnie zmianie, a banki powrócą do zasad sprzed kryzysu.
Czy to dobry moment na wzięcie kredytu?
Mimo że zaciągnięcie kredytu w czasach pandemii jest znacznie trudniejsze, a załatwienie wszystkich formalności wymaga dłuższego oczekiwania, dla wielu osób jest to bardzo korzystne rozwiązanie. Wpływa na to niski poziom cen kredytów (historycznie niski WIBOR) związany z obniżeniem stóp procentowych. Jak podkreśla eksperta w rozmowie z redaktor Magdaleną Hojniak, obecne opłaty związane z kredytem są niskie, nawet po podniesieniu przez banki marży. Dodatkowo większość z nich na nowo wprowadza oferty specjalne, które zostały wstrzymane na początku pandemii.
Czy warto więc decydować się teraz na zaciągnięcie kredytu hipotecznego? Wszystko zależy od samodzielnej, indywidualnej oceny sytuacji.
Warunki do wzięcia kredytu są korzystne. Pytanie brzmi: jak wygląda sytuacja klienta? Jeśli ma stabilne dochody i zatrudnienie, nie martwi się o swoją sytuację finansową w przyszłości, to uważam, że jest to dobry moment, ponieważ kredyty najprawdopodobniej będą drożały – podsumowuje Kinga Tymoszuk.
Dodaje również, że mimo oczekiwań wielu osób obecna sytuacja na rynku nieruchomości nie wskazuje na znaczną obniżkę cen mieszkań. Zdanie to potwierdziła także agentka nieruchomości Dominika Dąbrowska w poprzednim live z ekspertami dotyczącym zakupu mieszkania podczas pandemii.
Czy ten artykuł był dla Ciebie interesujący?
Komentarze (0)
Pokaż wszystkie komentarze (0)