Deweloper. Niejednokrotnie powierzamy mu oszczędności całego życia, nie wiedząc, czy zostaną właściwie wykorzystane, a własne mieszkanie to wciąż jeden z najważniejszych celów, do których dążymy.
Pozyskanie kwoty wystarczającej do sfinansowania zakupu gotówką, dla większości Polaków nadal jest nierealne, więc ustawiamy się w kolejce do banków, by zdobyć środki na dach nad głową. Tym samym zaciągamy zobowiązanie, z którego trzeba będzie się wywiązywać przez wiele lat. Nic dziwnego zatem, że od dewelopera oczekujemy uczciwości i gwarancji, że środki, które przekażemy na jego konto, zapewnią nam lokum. Jak się jednak okazuje, przypadków, w których firma deweloperska oszukała swoich klientów nie brakuje.
Z przeprowadzonej wśród czytelników portalu KRN.pl sondy wynika, że aż 77 proc. respondentów nie ufa deweloperom, a ponad 20 proc. nie potrafi określić swojego stanowiska w tej kwestii. Jak widać odsetek osób ufających firmom deweloperskim jest znikomy.
Afery z deweloperem w roli głównej
Powodem tak wysokiego stopnia nieufności są m.in. przypadki, w których nabywcy mieszkań zostali oszukani. Incydenty rzutują na obrazie całego środowiska deweloperskiego, a nieprzychylne opinie potęgują się ze względu na wagę konsekwencji dla klientów.
Nieufność wobec deweloperów wśród konsumentów zrodziła się z paru czynników, jednym z nich było wiele afer związanych z nieuczciwymi praktykami firm deweloperskich. Wiele z nich buduje swoje inwestycje ze środków konsumentów (otwarte rachunki powiernicze), niekiedy ocierając się o bankructwo, mówi Oskar Porębski, Property Partner firmy Prestige Space.
Media nie chcą opisywać sukcesów, ale zawsze chętnie opiszą porażki. To się lepiej „sprzedaje”, ale po części taka jest też rola mediów – informować o nieprawidłowościach. Najwięcej „złego” wydarzyło się w okresie boomu na przełomie 2006/2007 r., kiedy za budownictwo deweloperskie zabrało się mnóstwo firm „z przypadku” nie mających żadnego doświadczenia. Co gorsza, spora grupa tych podmiotów nie zamierzała działać na tym rynku długoterminowo, tylko zabudować posiadaną nieruchomość i osiągnąć jak największy zysk zakładając, że nie będą musieli drugi raz starać się o klienta. Często brakowało dbałości o szczegóły, odpowiedniego zagospodarowania zieleni czy właściwej obsługi. Dziś rynek uległ dalekiej profesjonalizacji, podkreśla Konrad Płochocki, dyrektor generalny Polskiego Związku Firm Deweloperskich (PZFD).
PZFD zwraca też uwagę, że od momentu obowiązywania ustawy deweloperskiej (2012 r.) upadłości nie ogłosił żaden z deweloperów stosujących rachunki powiernicze, podczas gdy w sprzedaży znalazło się ok. 0,5 mln mieszkań, do których klienci odebrali klucze bez poważniejszych komplikacji. Pamiętać jednak należy, że poza wielkimi aferami drobniejsze przewinienia niestety nie należą do rzadkości. Litania uchybień deweloperów wobec klientów nie należy do najkrótszych.
Mieszkanie jak ze snów, ale tylko w projekcie
Kolejnym czynnikiem powodującym utratę zaufania jest używanie tanich materiałów do budowy inwestycji. Większość deweloperów chce nałożyć jak największe marże na mieszkania, a to może prowadzić do ucinania kosztów na każdym etapie inwestycji, wymienia Oskar Porębski.
Property Partner firmy Prestige Space jako uchybienie niszczące reputację dewelopera podaje różnice pomiędzy wizualizacjami, rzutami, a efektem końcowym inwestycji lub słabą opiekę nad nieruchomością po oddaniu jej do użytku. Klienci cenią profesjonalizm, dotrzymywanie umów, ale przede wszystkim bezpieczeństwo.
Dystans nabywców rodzić może również sama forma i treść podpisywanych z deweloperem umów – długich i niezrozumiałych dla przeciętnego klienta. Jak wiadomo, to co jawi się jako przysłowiowa czarna magia, uznaje się za podejrzane.
Nabywca mieszkania – nasz pan
Aby cieszyć się dobrą opinią, deweloper musi dołożyć licznych starań i budować według transparentnych zasad, którym trzeba być wiernym przez cały okres swojej działalności. Co zatem pozytywnie kształtuje wizerunek w oczach klientów?
Nic nie buduje zaufania lepiej niż pozytywne doświadczenia i dostarczenie tego, na co się umawiamy, mówi dyrektor generalny PZFD.
Na wiarygodność wpływają przede wszystkim rzetelność i terminowość. Ważny jest również jasny i czytelny przekaz informacji. Dobry kontakt z klientem, traktowanie go jako partnera, elastyczność w stosunku do jego oczekiwań czy efektywna obsługa sprzedażowa i posprzedażowa to podstawa.
Bardzo dużo zależy od dobrej komunikacji. Klient powinien być traktowany indywidualnie, mieć możliwość skontaktowania się z przedstawicielem firmy w dowolnym momencie, uzyskania odpowiedzi na wszystkie nurtujące go pytania, a także szybkiej pomocy w problematycznych kwestiach. Poziom obsługi na pewno będzie rósł. Firmy, które nie będą o to dbały, wypadną z rynku, uzupełnia Konrad Płochocki.
Wizytówką dewelopera są przede wszystkim zrealizowane przez niego przedsięwzięcia. Ich standard oraz cały proces towarzyszący przekazywaniu inwestycji nabywcy wpływa na ocenę jaką klienci wystawią firmie deweloperskiej.
Im więcej wybudowanych inwestycji, które zyskały przychylne opinie od konsumentów, tym większy stopień zaufania. Informacja w dobie Internetu rozchodzi się błyskawicznie, jest to szansa, z której powinno się skorzystać, zaznacza Oskar Porębski.
Podejrzany deweloper – jak go rozpoznać?
Sposoby na wzbudzenie ufności w klientach to coś więcej niż metody na odniesienie sukcesu. To, jak deweloper jest postrzegany wśród osób, które kupili u niego mieszkanie, wpływa także na jego renomę w oczach kolegów po fachu. Wszystkie te czynniki warunkują pozycję na rynku, a ta stanowi dla osób poszukujących mieszkania sygnał, czy mogą bezpiecznie i bez obaw powierzyć danej firmie deweloperskiej swoje środki, otrzymując w zamian produkt, jakiego oczekiwali.
Jednym z etapów poszukiwania mieszkania powinna być weryfikacja informacji na temat dewelopera, którego ofertą jesteśmy zainteresowani. Chodzi tutaj oczywiście o dokładną analizę kondycji finansowej firmy i historii zrealizowanych przez nią inwestycji. To główny z aspektów informujących o tym, czy danemu deweloperowi można zaufać. Oprócz niego istotne są też pozostałe symptomy, często niepozorne. O tym, co powinno wzbudzić czujność nabywcy mówi Konrad Płochocki PZFD:
Czerwona lampka powinna nam się zapalić, jeśli deweloper np. twierdzi, że nie dotyczy go ustawa deweloperska lub mówi, że nie musi stosować rachunku powierniczego, bo np. nie korzysta z kredytu. Podobnie, gdy chce zawrzeć umowę deweloperską w zwykłej formie pisemnej bądź ustnie lub chce przyjmować środki na poczet przyszłego mieszkania bez umowy, czy odmawia przedstawienia nam prospektu informacyjnego.
Niechęć w udostępnianiu dokumentów oraz brak przejrzystości, szczególnie jeśli chodzi o wpisy w księdze wieczystej to sygnał, że danego dewelopera nie powinniśmy obdarzyć zaufaniem. Podobnie jak w sytuacji, gdy traktuje klienta z góry lub kiedy w poprzednich inwestycjach nie usuwał usterek, które się zdarzyły.
Deweloperzy, którym można zaufać, nie spóźniają się z oddaniem inwestycji, zawsze dotrzymują terminów, nawet jeśli warunki rynkowe lub atmosferyczne są niesprzyjające. Łatwo można sprawdzić terminy planowego oddania mieszkań oraz rzeczywisty czas, w którym były oddane. Dodatkowo okresowa tendencja sprzedaży mieszkań powinna być rosnąca, wtedy wiemy, że deweloper z roku na rok sprzedaje więcej lokali, a zyskane pieniądze reinwestuje. Deweloperów, którzy mieli problemy z prawem, lub dokonywali oszustw na klientach, trzeba omijać szerokim łukiem, kontynuuje Oskar Porębski.
Potwierdzeniem rzetelności i profesjonalizmu dewelopera jest jego przynależność do organizacji branżowych, przede wszystkim Polskiego Związku Firm Deweloperskich.
Firma, która chce przystąpić do PZFD musi spełnić szereg wymogów. Między innymi zobowiązuje się do stosowania Kodeksu Dobrych Praktyk, uzgodnionego z Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumenta. Musi również zebrać rekomendacje od innych Członków Związku czy posiadać określone doświadczenie na rynku deweloperskim, tłumaczy dyrektor generalny PZFD.
Decydując się na zakup nieruchomości, uwagę trzeba skupić nie tylko na mieszkaniu i jego cenie, ale także na firmie, która odpowiada za realizację. Wiarygodny deweloper to bezpieczeństwo i gwarancja, że gromadzony przez wiele lat kapitał trafia do właściwych rąk.
Czy ten artykuł był dla Ciebie interesujący?
Komentarze (5)
Doradca ⋅ 13-05-2020 | 12:39
Co do wyboru właściwego dewelopera to wiadomo, najważniejsze jest aby sprawdzić najpierw opinie, popytać znajomych, poczytać coś o tej firmie. Polecam korzystać z różnego rodzaju stron, forum. Nie należy skupiać się jedynie na jednym źródle informacji. Bo inwestujemy przecież spore pieniądze. Istnieje wiele stron gdzie możemy znaleźć info na temat deweloperów, m.in. rynekpierwotny, ocendewelopera.pl, czy wszelkiego rodzaju fora o tej tematyce.
zadowolony ⋅ 14-02-2019 | 14:30
Co do wyboru dewelopera to wszystko zależy jak jest skonstruowana umowa deweloperska. Trzeba ją po prostu przeczytać a jak coś jest niezrozumiałe to poświęcić parę złotych i zasięgnąć opinii prawnika. Ale nie takiego prawnika od wszystkiego tylko takiego który specjalizuje się w prawie budowlanym i finansowym. Druga kwestia to jest niby złodziejstwo deweloperów. Tu także kłania się umowa deweloperska. W moim przypadku pieniądze po każdym etapie budowy bloku były wpłacana na subkonto i deweloper nie dostanie ani złotówki dopóki bank nie zobaczy umowy notarialnej przeniesienia własności na kupującego. Ale tak jak napisałem wszystko zależy od umowy. Nie wiem czy w całym kraju takie umowy są ustandaryzowane (czyli takie same), czy też różne. Niemniej jednak jest to umowa i zawsze można coś w niej dodatkowego ująć lub się pozbyć z umowy (jeśli nie narusza to ustawy o ochronie praw nabywcy lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego). Nie wiem więc gdzie tu jest mowa o jakichś oszustwach, złodziejstwach itp. w chwili obecnej. Dopóki nie było ustawy chroniącej kupujących to takie rzeczy się działy - to prawda. Ale to już przeszłość. No chyba, że ktoś chce byle jak, z byle czego i byle najtaniej to korzysta z firmy "ogólnobudowlanej "krzak" i później takie krzaczki włóczą się latami po sądach. Inna sprawa to jest to co p. MariaM pisze o "ślepych" powierzchniach. To jakieś novum i pierwszy raz o takim czymś słyszę. W moim przypadku płaciłem za metraż taki jaki wynikał z projektu, natomiast w umowie deweloperskiej miałem zapis, że po oddaniu bloku do użytku deweloper musi (powtarzam musi !) powołać niezależnego geodetę który po oddaniu bloku przez dewelopera jeszcze raz dokonuje opomiarowania wszystkich pomieszczeń. W ten sposób wynikłe różnice pomiędzy projektem a realnym pomiarem koryguje się w postaci różnicy w cenie mieszkania (jeśli np. wyjdzie o 1m2 mniej niż w projekcie to o ten 1m2 sie mniej płaci w końcowym rozliczeniu mieszkania a jak 1m2 więcej to się o tej 1m2 dopłaca - i tyle w temacie). Tak, że nie wiem kto panią tak kantował, ale to jakiś absurd, że płaciła pani za szerokość ścian w metrażu. Ponadto, sama pani napisała, że "jest to niezgodne nie tylko z normami, ale też przepisami wynikającymi z ustaw" więc nic nie stało na przeszkodzie założyć sprawę sądową i odzyskać pieniądze za naliczony "ślepy" nadmetraż. Ponadto, jest jeszcze inna sprawa i chyba najważniejsza - tak jak wszyscy piszą ... trzeba się decydować na dobrą firmę. Dewelopera o dobrych, sprawdzonych opiniach, nawet kosztem trochę droższego 1m2. Ma się wtedy pewność, że jest to budynek solidny, z dobrych materiałów a i ewentualne usterki w ramach gwarancji będą usunięte porządnie i w terminie.
Wawa ⋅ 14-02-2019 | 10:35
Dlatego tak ważny jest sprawdzony wybór dewelopera. W życiu nie kupiłbym mieszkania od jakiejś firmy krzak czy innego no name. Od dwóch lat mieszkam na osiedlu Robyga w Warszawie i jestem b. zadowolony kiedy decydowałem się na zakup baardzo ważna była dla mnie renoma tej firmy.
Mietek ⋅ 13-02-2019 | 14:32
Jedna z takich firm to firma "Menos" w Warszawie firma slup Wojciecha P, a teraz powiazany z firma "Gefion" jako cichy wspolnik, dziesiatki okradzionych klientow ,firma pod kontrola komornika - czas na licytacje majatku a oszukani klienci na bruku z bankowymi dlugami
MariaM ⋅ 13-02-2019 | 11:47
Tak...., bardzo reklamuje się PZFD, tylko ciekawe, jaka jest dla klienta wartość z "kodeksu dobrych praktyk" skoro deweloperzy nagminnie zaliczają do powierzchni użytkowej "ślepe" powierzchnie pod ścianami działowymi - co jest niezgodne nie tylko z normami, ale też przepisami wynikającymi z ustaw, a ponadto zwiększa cenę jaką klient ma zapłacić za swoje M. Praktyki o których tutaj piszę stosują deweloperzy zrzeszeni w PZFD, niestety.