Chociaż warunki mieszkaniowe wielu polskich rodzin poprawiły się w ostatnich kilku latach, nadal wiele wskazuje na to, że Polacy mieszkają źle.
Chociaż warunki mieszkaniowe wielu polskich rodzin poprawiły się w ostatnich kilku latach, nadal wiele wskazuje na to, że Polacy mieszkają źle. Widać to wyraźnie, kiedy porównamy podstawowe dane o stanie mieszkalnictwa w krajach tzw. starej Europy i w Polsce. W Polsce mamy niedobór mieszkań – jest to prawda powszechnie znana i nie podlegająca dyskusjom. Wynika ona z faktu, że – statystycznie – prawie 1,5 mln rodzin nie ma swojego mieszkania. W Polsce mamy dużo wyższy niż średnia unijna odsetek osób przypadających na jedno mieszkanie. Mamy nie tylko mniej mieszkań, ale też mieszkamy w nich bardziej stłoczeni niż nasi zachodni i północni sąsiedzi. Lecz te 1,5 mln to zaledwie częściowe zobrazowanie skali problemu.Szacuje się, że około 50 proc. mieszkań w Polsce wymaga remontu, a kilkaset tysięcy osób mieszka w lokalach, które są w tak fatalnym stanie technicznym, że gdyby chcieć rygorystycznie stosować wszystkie przepisy odnoszące się do stanu technicznego – ale i sanitarnego – budynków, to należałoby te osoby ze względów bezpieczeństwa wykwaterować.
Przy tym wszystkim zawieranie małżeństw znów staje się bardziej popularne, a z roku na rok rosną wymagania mieszkaniowe, szczególnie młodych ludzi. To, co jeszcze nie tak dawno temu mogło być uznawane za luksus, dziś powoli staje się normą.
Wciąż słychać głosy wymagające bardziej energicznej pomocy państwa dla rodzin, których nie stać na zakup własnego mieszkania. Jednak pomoc ta jest znikoma – dopłaty do kredytów mieszkaniowych w praktyce niemal nie istnieją, a promowany przed laty system TBS, delikatnie mówiąc, nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Nie istnieje również systemowe podejście do promowania budownictwa tanich mieszkań przeznaczonych pod wynajem. Niewiele wskazuje na to, by w najbliższym czasie miało tu dojść do jakiejś rewolucji.
Jeżeli chcemy mieszkać lepiej, musimy liczyć wyłącznie na siebie. Jest to trudne, bo ceny mieszkań są nieporównywalnie wyższe niż jeszcze kilka lat temu. Jednak obecnie łatwo o pracę, a zarobki cały czas wzrastają. Czy będziemy kupować mieszkania?
W sondzie KRN.pl „Czy zamierzasz kupić mieszkanie lub dom w ciągu najbliższego roku?” ponad 54 proc. osób odpowiedziało twierdząco, blisko 28 proc. zaś – przecząco. Nie oznacza to, oczywiście, że ponad połowa Polaków ma zamiar w tym roku kupić nieruchomość. Odwiedzający portale branżowe to w większości albo osoby zawodowo związane z rynkiem nieruchomości, albo takie, które działają lub mają zamiar działać na tym rynku, chociażby przez zakup czy sprzedaż pojedynczego mieszkania. Należy więc na to brać poprawkę.
Aż 18 proc. osób, odpowiadając na powyższe pytanie, zaznaczyło odpowiedź „waham się”. Wydaje się, że szczególnie ta ostatnia odpowiedź dobrze obrazuje sytuację na rynku – jest spora grupa potencjalnych kupujących, którzy jednak od dłuższego czasu bacznie obserwują rynek i czekają, co się stanie, licząc na ewentualne zniżki cen.
Warto porównać te wyniki z wynikami analogicznej sondy przeprowadzonej przez KRN.pl dokładnie rok temu, czyli w okresie wciąż wzrastającego optymizmu cenowego. Na przełomie zimy i wiosny 2007 r. ponad 70 proc. osób biorących udział w badaniu zadeklarowało, że zamierza kupić nieruchomość w ciągu najbliższego roku, a 26 proc. stwierdziło, że nie. Tylko niewiele ponad 2,5 proc. respondentów nie było zdecydowanych, co zrobi.
„Optymizm zakupowy” wyraźnie przygasł. Co ciekawe jednak, liczba osób deklarujących, że nie zamierza kupić mieszkania utrzymuje się na podobnym poziomie co rok temu. Niemal wszystkie głosy, którymi różnią się obecne wyniki od wyników ubiegłorocznych, wzmocniły opcję „waham się". Czy oznacza to, że nie tylko pragniemy mieszkań, ale i że w bliższej lub dalszej przyszłości zdecydujemy się na ich zakup? No cóż ... mieszkać wygodnie to dobra rzecz.
Źródło: KRN.pl | 2008-03-31
Czy ten artykuł był dla Ciebie interesujący?
Komentarze (0)
Pokaż wszystkie komentarze (0)