Obecne ceny nieruchomości mieszkaniowych w Polsce są bardzo wysokie i cały czas rosną. Sprawia to, że część osób musi odłożyć w czasie marzenia o własnym „M”. Może się jednak okazać, że już w najbliższych miesiącach zaczną one wyraźnie spadać. Takiego zdania jest m.in. prezes PKO Banku Hipotecznego Katarzyna Kurkowska-Szczechowicz.
Gdy średnia cena nieruchomości mieszkaniowych w Warszawie przekroczyła 15 000 zł /mkw. zaczęto mówić o tym, że dalsze podwyżki mogą nie być akceptowane przez społeczeństwo. Mimo to każdy kolejny miesiąc przynosi wzrost cen, przy jednocześnie bardzo wysokim po-pycie na kredyty hipoteczne. Wiele wskazuje na to, że w przyszłym roku sytuacja ta może ulec zmianie.
Co dalej z „Bezpiecznym Kredytem 2 proc.”?
Główny motorem napędowym obecnego popytu na nieruchomości jest program rządowy „Bezpieczny Kredyt 2 proc.” Od momentu jego uruchomienia potencjalni klienci zaczęli szturmować siedziby banków, a środki przeznaczone na ten cel zostały wyczerpane znacznie szybciej, niż można się było spodziewać. Tylko w pierwszym miesiącu od uruchomienia programu, banki udzieliły w jego ramach kredytów na ponad 7 miliardów złotych. To ponad dwa razy więcej, niż miał wynieść budżet programu na cały bieżący rok.
Jeżeli nowy rząd nie podejmie żadnych działań, „Bezpieczny kredyt 2 proc.” wygaśnie w pierwszej połowie stycznia 2024 r. Dla części kredytobiorców, szczególnie tych o nieco niższych dochodach, z pewnością będzie to negatywna informacja, jednak w kontekście rynku nieruchomości mieszkaniowych może okazać się bardzo istotna.
Koniec programu „Bezpieczny Kredyt 2 proc.” pozwoli wyhamować ceny?
Obecnie nie wiadomo jeszcze, czy nowy rząd zamierza kontynuować program w przyszłym roku, a jeśli tak, to na jakich zasadach. Jeśli nie zostanie on jednak przedłużony, wnioski będą przyjmowane przez banki jedynie do 7 stycznia 2024 r.
Katarzyna Kurkowska-Szczechowicz, pełniąca funkcję prezesa PKO Banku Hipotecznego podczas Kongresu Bankowości Detalicznej oceniła, w jaki sposób wpłynęłoby to na ceny mieszkań.
„Jeżeli program [Bezpieczny Kredyt 2%] zostanie zakończony, bo środki na 2024 r. się wyczerpią, należy spodziewać się korekty cen mieszkań o 5-8%” - powiedziała. Ekspertka przyznała również, że jeśli program będzie kontynuowany, możemy się spodziewać dalszych wzrostów cen, choć ich dynamika powinna być nieco mniejsza, niż do tej pory.
Obecnie jednak ze strony nowego rządu nie padła konkretna zapowiedź czy, a jeśli tak to w jakiej formie zamierza kontynuować program. Dla dobra kredytobiorców oraz banków ta decyzja powinna zostać podjęta jak najszybciej. Jeśli okaże się, że program nie będzie przedłużony, to banki już 8 stycznia wstrzymają przyjmowanie nowych wniosków.
Wzrost podaży to spadek cen?
Kolejnym czynnikiem, który może wpłynąć na zmianę dynamiki cen nieruchomości, jest znacznie większa liczba nowych inwestycji. Tylko w październiku rozpoczęto budowę ponad 12 000 nowych mieszkań. Deweloperzy po ostatnim przestoju postawili na powrót na pełnych obrotach.
Podaż powoli zaczyna doganiać popyt, co sprawia, że deweloperzy nie mają podstaw do dalszego windowania cen. Im więcej nieruchomości trafi na rynek, tym ich cena będzie niższa.
O ile mogą spaść ceny mieszkań w 2024 r?
Prognozowana przez prezes PKO Banku Hipotecznego obniżka cen nieruchomości do 8 proc. w 2024 r. stanowi bardzo optymistyczny wariant. Takiego spadku nie doświadczyliśmy nawet w czasie pandemii, która według wielu specjalistów miała mocno zachwiać rynkiem nieruchomości. Wtedy, wbrew oczekiwaniom, ceny na większości dużych polskich rynków nie spadły, lecz wzrosły o kilka procent.
Z drugiej strony należy jednak pamiętać, że w 2008 r. spadek cen mieszkań osiągnął historyczną wartość 19 proc. Podobnie wyglądała sytuacja w latach 2009-2017.
Wielu specjalistów zajmujących się analizą rynku nieruchomości prognozuje, że po wygaśnięciu programu „Bezpieczny Kredyt 2 proc.” ceny mieszkań zaczną sukcesywnie spadać, obecnie jednak trudno określić, na jakim poziomie się zatrzymają.
Czy ten artykuł był dla Ciebie interesujący?
Komentarze (1)
Jacuś ⋅ 07-12-2023 | 12:01
Sukcesywnie to co najwyżej spada wiarygodność tych którzy pieprzą głupoty.