Wzrost raty to nie jedyny problem frankowiczów. Drugi, być może ważniejszy, to znaczny wzrost zadłużenia w stosunku do wartości nieruchomości.
Złote czasy dla frankowiczów
W Polsce kredyty walutowe we frankach szwajcarskich zaciągnęło około 700 tysięcy obywateli. Największą liczbę tych kredytów banki udzieliły w latach 2007-2009. Produkty te cieszyły się dużą popularnością ze względu na niskie oprocentowanie oraz korzystnie liczoną zdolność kredytową. Korzystny był również kurs franka szwajcarskiego, który oscylował między 2,20 a 2,30 zł. Różnica w racie pomiędzy kredytem zaciągniętym na kwotę 350 tys. zł w kredycie denominowanym w CHF a tym w PLN dochodziła nawet do 600 zł.
Mało kto myślał wtedy o ryzyku walutowym (niekorzystnych wahaniach cen franka), które jest przecież wpisane w kredyt walutowy. Kredytobiorcy byli zadowoleni, bo mieli niższa ratę, banki również, gdyż sprzedawały znaczną liczbę kredytów walutowych.
Koniec dobrej passy
Sprawy zaczęły się komplikować, gdy polska waluta zaczęła tracić na wartości w stosunku do franka szwajcarskiego i gdy względnie stabilne raty kredytowe nagle zaczęły rosnąć. Drożejący frank zaczął destabilizować domowe budżety wielu Polaków. Przy tej okazji okazało się, że wiele kredytów we frankach było branych przez osoby, które miałyby problem ze zdolnością kredytową w przypadku kredytu w PLN.
Czasy niskiej ceny franka oraz niskich rat kredytu skończyły się definitywnie po uwolnieniu kursów przez Szwajcarię (umocnienie CHF poprzez zrezygnowanie z polityki utrzymania minimalnego kursu wymiany euro na franka).
Kredytobiorcy zwani potocznie frankowiczami poczuli, że szalejąca waluta nie tylko uszczupla ich budżet. Poczuli się też nabici przez banki w przysłowiową „butelkę". Pojawiły się głosy, że kredytobiorcy nie mieli świadomości, jakie jest ryzyko związane z kredytem walutowym, oraz, że zapewniano ich, iż osiągnięcie przez franka ceny powyżej 3,50 złotego jest praktycznie niemożliwe. Tymczasem od 2013 r. CHF przebijał 3,5zł, a w ostatnim czasie magiczne 4zł jest już normą i wszystko wskazuje na to, że frank podrożeje jeszcze bardziej.
Poniżej wykres przedstawiający stosunek CHF do PLN od stycznia 2006 r., na którym widać wzrost cen franka o 61 proc.
źródło: www.money.pl
Sytuacja frankowiczów dziś
Obecnie rata dla kredytów branych w CHF jest zbliżona do tej w kredycie złotówkowym lub nieznacznie ją przekracza. Jeśli kredytobiorca wziął kredyt np. w 2010 r., to miał na początku ratę znacznie niższą niż w przypadku kredytu w PLN, ale obecnie te raty zrównały się albo nawet wzrosły w przypadku kredytu denominowanego. Wiele zależy od momentu, w którym wzięliśmy kredyt i po jakim kursie.
Wzrost raty to nie jedyny problem frankowiczów. Drugi, być może ważniejszy, to znaczny wzrost zadłużenia w stosunku do wartości nieruchomości pomimo regularnego kilkuletniego spłacania kredytu. Obecnie dla osób kredytujących się we frankach ta sytuacja jest jak bomba z opóźnionym zapłonem. Prawie każdy, kto brał kredyt w latach 2007-2012 w CHF, ma saldo zadłużenia większe od kwoty udzielonego kredytu. Wyobraźmy sobie więc sytuację w której spłacamy kredyt przez 5, 6 czy nawet 7 lat, a saldo kapitału nie maleje.
Przez wzrost kursu często wartość zadłużenia w PLN przekracza wartość nieruchomości (np. nieruchomość jest warta 320 000, a zadłużenie 400 000 zł). Jest to duży problem dla kredytobiorców, gdyż blokuje to ewentualną sprzedaż nieruchomości. Jest to sytuacja problematyczna również dla banków, które powinny żądać dodatkowych zabezpieczeń, ale ze względu na skalę problemu niewiele mogą zrobić.
Na pomoc frankowiczom
Sytuacja osób biorących kredyt we frankach, ogólnie rzecz ujmując, nie jest łatwa. Spora grupa osób ma problem ze spłatą tych kredytów, czuje się oszukana przez banki i państwo, które ich zdaniem powinno zapobiec tej katastrofie. Na pomoc frankowiczom ruszyły siły polityczne. Posypały się projekty zmian w przepisach, mających na celu pomoc frankowym kredytobiorcom.
Kilka projektów zaproponowały poszczególne ugrupowania polityczne, a także Związek Banków Polskich. Najnowszy pomysł przedłożony przez Kancelarię Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej przedstawia klika możliwości, które mają „uratować " Polaków przed widmem kredytowego załamania.
Kancelaria Prezydenta wraz z przedstawicielami kredytobiorców frankowych oraz przedstawicielami banków, od kilku miesięcy próbowała osiągnąć kompromis w sprawie zmian w przepisach. Projekt ustawy prezydenckiej nie jest idealny i nie satysfakcjonuje wszystkich stron tej układanki, ale jest swego rodzaju kompromisem, który wszyscy są skłonni zaakceptować. Teoretycznie, ustawa ma ułatwić frankowiczom wyplątanie się z pętli zadłużenia w walucie obcej. Podstawowym założeniem ustawy jest odniesienie do problemów frankowiczów, ale ma ona także obowiązywać w przypadku wszystkich kredytów walutowych udzielanych klientom indywidualnym na zakup nieruchomości w celu zaspokojenia własnych potrzeb.
Lek na całe zło
Projekt ustawy zaproponowanej przez prezydenta zakłada przewalutowanie kredytów walutowych na złotówki w oparciu o tzw. „kurs sprawiedliwy". Miałby on być wyliczany indywidualnie dla każdego kredytobiorcy. Zgodnie z tym projektem odbywałoby się to przez porównanie raty kredytu we frankach z ratą kredytu w złotówkach oraz obliczenie różnicy przy spłacie raty w PLN od początku kredytu, z uwzględnieniem kwoty zaoszczędzonej na ratach płaconych w CHF i doliczeniem tej kwoty do salda kredytu już przewalutowanego na złotówki.
Kurs sprawiedliwy będzie określony w zależności od tego, kiedy udzielono kredytu. zostanie on ustalony raz na zawsze do spłaty. Przygotowany kalkulator jest przeznaczony do tzw. kredytów w CHF, ale można go stworzyć dla każdej waluty, w której kredyt został zaciągnięty. Ważnym założeniem jest objęcie zapisami projektu tych, którzy wzięli walutowe kredyty mieszkaniowe na własne potrzeby. Nie będzie obejmować wykorzystujących kredyt w działalności gospodarczej.
Ważnym punktem ustawy jest zapis dotyczący tzw. spreadów, czyli różnicy pomiędzy kupnem a sprzedażą waluty, na których banki zarabiają. Bank będzie zobowiązany do dokonania wyliczeń różnic między stosowanym przez niego kursem, a kursem NBP. Suma będzie odejmowana na wniosek kredytobiorców od kwoty przeznaczonej do spłaty.
We wszystkich projektach i propozycjach zmian prawa w odniesieniu do kredytów walutowych chodzi o zmniejszenie realnego zadłużenia kredytobiorców nie tylko poprzez opanowanie wahań rat kredytowych, ale przede wszystkim poprzez zmniejszenie poziomu kapitału koniecznego do spłaty. Najprościej ujmując, chodzi o to, aby kredytobiorca spłacając regularnie kredyt, widział, że saldo kapitału, który ma do spłacenia, spadało wraz ze spłatą, a nie rosło w zależności od kursu CHF.
Trzy drogi dla frankowiczów
Projekt ustawy zakłada 3 rodzaje restrukturyzacji zadłużenia kredytów frankowych, czyli : restrukturyzacja dobrowolna, przymusowa, i trzecia możliwość tj. przeniesienie własności nieruchomości w zamian za zwolnienie z długu.
1.
Zaczynając od końca: kredytobiorca miałby możliwość wnioskowania o przejęcie przez bank własności nieruchomości w zamian za zwolnienie kredytobiorcy z długu, jakim jest kredyt. Prościej ujmując, oddajemy nieruchomość i zostajemy bez kredytu. Jest to dość ostateczne rozwiązanie i nie dla każdego. Projekt ustawy zakłada, że będzie ono dotyczyć tylko tych kredytobiorców, których raty wzrosły i ich wysokość przekracza 20 proc. dochodów, a dodatkowo będzie musiał być spełniony warunek wzrostu wartości kredytu o minimum 30 proc. od dnia udzielenia.
Ta propozycja skierowana jest głównie do tych, którzy kredytowali swoje nieruchomości w 100 proc. z kredytu i byli „na styk" ze zdolnością kredytową. Wzrost wartości waluty bardzo obciąża budżety takich gospodarstw, a realna wartość zakupionych nieruchomości jest niższa niż wartość kredytu w przeliczeniu na złotówki.
2.
Projekt prezydenckiej ustawy zakłada też możliwość restrukturyzacji dobrowolnej. Na czym ona polega? Kredytobiorca wylicza sobie kurs sprawiedliwy, proponuje bankowi, by wyraził zgodę na takie przewalutowanie i potem spłaca kredyt jako złotówkowy.
Takie rozwiązanie jest najkorzystniejsze dla tych kredytobiorców, którzy spłacają kredyt stosunkowo krótko od 2007/2008 r. Ci spłacili realnie niewiele kapitału, a wielu z nich ma w umowach całkiem przyzwoite marże, więc oprocentowanie będzie nadal na przyzwoitym poziomie.
3.
Bank może się jednak nie zgodzić na proste przewalutowanie. W tym przypadku projekt ustawy przewiduje trzecie rozwiązanie. Procedura zakładająca skorzystanie z restrukturyzacji przymusowej. Polegała będzie ona na tym, że kredytobiorca znający „swój " kurs sprawiedliwy złoży wniosek o spłatę kredytu w oparciu właśnie o ten jednorazowo wyliczany kurs franka. Kredyt pozostanie nadal walutowy z tym zastrzeżeniem, że spłata kapitału będzie się odbywać w oparciu o kurs sprawiedliwy. Zniwelowane zostanie całkowicie ryzyko walutowe.
Projekty a rzeczywistość
Reprezentujące kredytobiorców frankowych stowarzyszenia, takie jak „Stop Bankowemu Bezprawiu", oceniają projekt prezydenckiej ustawy pozytywnie, jednak na jego wprowadzenie będziemy musieli jeszcze trochę poczekać. Swoje uwagi ma wnieść Komisja Nadzoru Finansowego i dopiero po jej akceptacji ustawa będzie mogła trafić do Sejmu.
Czy ustawa faktycznie pozwoli na realną poprawę stanu finansów frankowiczów i umożliwi im przewalutowanie kredytu w zadowalający sposób, okaże się w przyszłości. Jakie będą faktyczne koszty tego rozwiązania dla kredytobiorców, banków czy też mówiąc ogólnie dla finansów publicznych, nikt nie jest w stanie określić. Tutaj trzeba poczekać na konkretne wyliczenia. Palący problem trzeba jednak rozwiązać szybko. Kurs franka po 5zł wydaje się prawdopodobny nawet w tym roku. Jak pokazały ostatnie tygodnie, rząd potrafi szybko działać i tworzyć dobre ustawy, ale czy będzie miał na tyle odwagi i mądrości, aby stworzyć dobrą ustawę i wprowadzić ją w życie, to już czas pokaże.
Czy ten artykuł był dla Ciebie interesujący?
Komentarze (0)
Pokaż wszystkie komentarze (0)