Aby odrestaurować zabytkowy dwór, konieczne jest posiadanie grubego portfela oraz cierpliwości w bojach z urzędnikami. Chętnych do ich restauracji jednak przybywa.
Niegdyś dworki szlacheckie czy pałace znajdowały się w niemal każdej polskiej wsi. Stanowiły centrum życia wiejskiego i były miejscami, w których kultywowano rodzime tradycje. Dla większości z nich historia nie była jednak łaskawa – upływ czasu, zabory, wojny, niegospodarność szlachty i magnatów czy zmiany wprowadzone przez komunistyczne władze po II wojnie światowej sprawiły, że wiele pięknych obiektów o walorach historycznych i architektonicznych uległo zapomnieniu. Dzisiaj można spotkać w zaniedbanych ogrodach stare obiekty, które czekają, by w nie zainwestować i dać im nowe życie. Zachód już wiele lat temu złapał renowacyjnego bakcyla, a że to, co modne tam zazwyczaj zaczyna święcić tryumfy i u nas, dobrze wróży dla polskich zniszczonych zabytków. Tym razem uległość Polaków wobec wpływów zachodnich nie będzie krytykowana. Wręcz przeciwne – oczekujemy czasów, w których inwestorzy zauważą (powoli zaczyna to następować) potencjał tkwiący w starych dworach, pałacach czy ruinach zamków, często otoczonych parkami ze starym drzewostanem i stawami, oraz owocnie go wykorzystają. Oczekujemy również takiej sytuacji, w której remont tego typu obiektów nie będzie finansowo pogrążać inwestorów, a państwo przyczyni się do propagowania takich działań i stworzy jeszcze lepszy niż ten funkcjonujący obecnie, program pomocy czy system informacji ułatwiających odnalezienie budynku i stawianie pierwszych kroków w jego modernizacji.
Niestety, obecnie nie wystarczą dobre chęci, zachwyt nad Polską szlachecką oraz stylem dworskim. Decydując się na zakup i renowację tego typu obiektu, inwestor musi liczyć się z wysokimi kosztami związanymi z realizację takiego przedsięwzięcia, nierzadko musi także wyposażyć się w cierpliwość podczas bojów prowadzonych z urzędnikami i konserwatorem zabytków. Coraz częściej właściciele nie restaurują tylko i wyłącznie w celu stworzenia rezydencji do zamieszkania. Popularniejsze staje się tworzenie w dworach czy zamkach hoteli, ośrodków konferencyjnych, SPA czy też klinik chirurgii estetycznej. W takich przypadkach trud włożony podczas remontu, w kolejnych latach przynosi wymierne korzyści finansowe.
Coraz więcej ofert
Sprzedażą niszczejących polskich zabytków zajmuje się Agencja Nieruchomości Rolnych (ANR), która co rusz ogłasza nowe możliwości zakupu. W zasobach ANR znajduje się ok. 160 obiektów dworsko-folwarcznych i pałacowych tylko z województwa dolnośląskiego – tam ich bowiem najwięcej. Wiele jest ich także w zachodniopomorskim, lubuskim, łódzkim i wielkopolskim. Nieruchomości oferowane przez ANR mają uregulowany status prawny, a ich lokalizacje często są bardzo atrakcyjne – leżą nieopodal dużych miast czy w pobliżu ważnych szlaków komunikacyjnych. Za przykład może posłużyć niedawno rozstrzygnięty przetarg na sprzedaż XIX-wiecznego dworu w Łękanowie, miejscowości leżącej ok. 100 km od Wrocławia. Nowy właściciel zaplanował na terenie posiadłości składającej się nie tylko z dworu, ale i zabudowań folwarcznych oraz parku krajobrazowego, stworzyć nowoczesne centrum konferencyjno-hotelowe. Za ponad 6,24 ha posiadłości inwestor musiał zapłacić ok. 646 tys. zł. Pod koniec maja br. z kolei sprzedany został za 1,16 mln zł neobarokowy pałac i park w Zabardowicach – nowy właściciel chce tam otworzyć nowoczesną placówkę rehabilitacyjno-medyczną z zapleczem hotelowym.
Kręta droga renowacji
Koszty związane z tego rodzaju remontem urastają zazwyczaj do milionowych sum. W Polsce można jednak skorzystać z kilku form dotacji na renowację. Oferuje ją m.in. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, wojewódzki konserwator zabytków czy też jednostki samorządu terytorialnego. Dopłaty najczęściej wynoszą 50 proc. wszystkich poniesionych nakładów, a zdarza się (jeśli obiekt ma dużą wartość historyczną), że jest to aż 100 proc. W naszym kraju funkcjonują również fundacje, które wspierają proces odnowy zabytków – jedną z nich jest Fundacja Książąt Lubomirskich.
Problemy nie kończą się na zebraniu odpowiedniej ilości pieniędzy na renowację, bowiem zakup zabytkowej ruiny i uzyskanie do niej prawa własności nie oznacza, że można nią dowolnie dysponować i zmieniać jej styl. Wręcz przeciwnie – podczas remontu piecze nad inwestorem trzymać będzie konserwator zabytków. Po renowacji będzie on także dbać o to, by obiekt został zachowany bez zmian. W razie potrzeby konserwator nakaże przeprowadzić niezbędne remonty. Bez jego wiedzy niemożliwa będzie wymiana okien, podłóg, elewacji lub drzwi, gdyż każda ingerencja tego typu wymaga wydania pozwolenia. Jeśli się go nie uzyska, a remont zostanie przeprowadzony – właściciel będzie zobligowany do przywrócenia stanu pierwotnego obiektu.
Wszystkie trudy związane z zakupem i renowacją zabytku opłacą się nie tylko wtedy, gdy modernizuje się go w celach biznesowych. Najlepsze renowacje doceniane są w konkursie „Zabytek Zadbany” organizowanym od 2011 r. W tegorocznej edycji, w kategorii „Utrwalenie wartości zabytkowych pojedynczego obiektu” zwyciężyli Joanna i Dariusz Kolbuszowie, którzy odnowili renesansowo-manierystyczny zespół dworsko-parkowy w Łękach Górnych. W poprzedniej odsłonie natomiast nagrodę w kategorii „Ochrona wartości zabytkowej pojedynczego obiektu” odebrali Marta i Andrzej Kołderowie, którzy uratowali zagrożony zniszczeniem dwór w Kopytowej koło Krosna i otworzyli w nim Muzeum Kultury Szlacheckiej. Konkurs jest szansą na popularyzację inicjatyw związanych z odnową zabytków oraz dowodem na to, że takie działania są doceniane i ważne, ponieważ to przejaw wyjątkowej dbałości o często zapomniane dziedzictwo narodowe.
Powrót do domu
Zdarza się, że nie tylko prywatni inwestorzy chcą przywrócić świetność zniszczonym zabytkowym obiektom. Coraz częściej słyszy się o powrotach prawowitych właścicieli zamków czy dworów, którzy chcą je odzyskać np. po ich zagarnięciu przez Niemców podczas II wojny światowej czy reformie rolnej przeprowadzonej w 1944 r. Jednym z takich przypadków jest dwunastoletni proces toczony o majątek rodziny Potockich w podkrakowskich Krzeszowicach. W jego skład wchodzą m.in. niszczejący zespół pałacowo-parkowy i obiekty, w których mieszczą się obecnie siedziby starostwa powiatowego, Urzędu Miasta i Gminy Krzeszowice oraz miejskiego liceum. Jeśli spór zostanie rozstrzygnięty na korzyść Potockich, miasto będzie zmuszone oddać nieruchomości. Niedawno głośno było natomiast o wizycie Natalii Lubomirskiej w jej rodzinnym majątku w Kruszynie – jako mała dziewczynka spędziła w nim dzieciństwo. W tym przypadku odzyskanie zamku jest już niemożliwe, ponieważ kilka lat temu został on wykupiony przez polskie małżeństwo mieszkające w Nowym Jorku. Obecnie w zrujnowanym obiekcie, w którym po wojnie mieścił się m.in. dom dziecka, trwają prace remontowe mające przywrócić mu barokową świetność.
Źródło: KRN.pl | 2013-06-10
Komentarze (0)
Pokaż wszystkie komentarze (0)