Obserwując dynamikę wzrostu cen mieszkań, można zauważyć, że tempo jest zatrważające. Tylko w 3 polskich miastach wojewódzkich doszło do obniżek.
Ceny mieszkań wciąż utrzymują się na wysokim poziomie i nic nie wskazuje na to, że w najbliższym czasie sytuacja ulegnie poprawie. Co więcej, z każdym kwartałem rynek dyktuje deweloperom warunki, które z pewnością nie są korzystne dla nabywców. To z kolei przekłada się na sukcesywny wzrost stawek za metr kwadratowy.
Podwyżki wprawiają w zakłopotanie nie tylko osoby chcące zaspokoić własne potrzeby mieszkaniowe, ale także inwestorów upatrujących w zakupie lokalu szansy na dodatkowe źródło dochodów. Rosnące oczekiwanie finansowe deweloperów w połączeniu ze spadkiem cen najmu, jaki nastąpił w ostatnim czasie, nie jest połączeniem wróżącym odniesienie biznesowego sukcesu przy inwestowaniu w nieruchomości.
Mieszkańcy 3 miast kupią taniej
Biorąc pod uwagę dane z raportu Ronin24.pl (przygotowanego w oparciu o oferty zamieszczone na portalu KRN.pl), odnoszące się do ceny za metr kwadratowy mieszkań o powierzchni 40-60 mkw., widzimy, że spośród 16 miast wojewódzkich jedynie w 3 z nich osoby planujące zakup mieszkania w okresie kwiecień-czerwiec 2019 r., mogły liczyć na ceny niższe niż w pierwszym kwartale. Spadek odnotowano w Katowicach, i co ciekawe – również w Warszawie i Gdańsku. Mowa tu o różnicy odpowiadającej 81, 233 i 162 zł odnośnie do stawki za metr kwadratowy.
Ceny mieszkań o powierzchni 40-60 mkw. po II kwartale 2019 r. na podstawie danych z Ronin24.pl
W pozostałych rejonach Polski ceny nieruchomości mieszkaniowych podskoczyły w górę nawet o 14.14 proc., jak to miało miejsce w przypadku Gorzowa Wielkopolskiego, gdzie w II kw. 2019 r. za metr kwadratowy trzeba było zapłacić 4689 zł, czyli o 581 zł więcej niż w pierwszych trzech miesiącach br. Różnice na poziomie 9.5 i 8 proc. odczuli nabywcy w Opolu oraz Szczecinie. Nieco mniej drastyczne skoki cen charakteryzowały Olsztyn, Poznań, Wrocław czy Kraków.
Największe podwyżki w miastach regionalnych
Może zaskakiwać, że to nie wielka piątka polskich miast znalazła się w czołówce z największymi podwyżkami, ale miasta regionalne. Tuż za pierwszą trójką, czyli Gorzowem Wielkopolskim, Opolem i Szczecinem, usytuował się Olsztyn ze wzrostem na poziomie 4.8 proc. Najwięksi gracze polskiego rynku nieruchomości, tj. Poznań, Wrocław i Kraków podnieśli cenową poprzeczkę odpowiednio o 3.8, 3.4 i 3.2 proc. Dla stolicy Wielkopolski oznacza to różnicę równą 263 zł/mkw.
Jeszcze w I kw. br. mieszkanie w przedziale 40-60 mkw. we Wrocławiu można było kupić średnio za 7161 zł/mkw. Od 4 miesiąca tego roku na ten wydatek trzeba tu przeznaczyć już o 244 zł więcej. W sercu Małopolski, które uchodzi za jedno z najdroższych polskich miast, podwyżki cen nieruchomości ukształtowały się wokół sumy 249 zł, więc z 7620 zł/mkw. obowiązujących jeszcze do końca marca, z końcem czerwca stawka urosła do 7869 zł/mkw.
Cieszące się coraz większą popularnością Lublin oraz Rzeszów również nie utrzymały stawek z początku roku, a różnice cen były trzycyfrowe. Mieszkanie w Lublinie w II kw. można było nabyć za 5991 zł/mkw., podczas gdy w I kw. średnią ceną była suma 5840 zł/mkw. W tym samym czasie podkarpaccy deweloperzy oferowali lokale za 5885 zł/mkw., a w kolejnych miesiącach kwotę tę podnieśli do 5991 zł/mkw.
Ceny mieszkań zmorą kredytobiorców
Pokłosiem rosnących cen nieruchomości mieszkaniowych są tendencje zauważane w sektorze bankowym, dotyczące kredytów hipotecznych. Jak wynika z comiesięcznych informacji publikowanych przez Biuro Informacji Kredytowej, już od dłuższego czasu obserwuje się wzrost sumy, o jaką wnioskują potencjalni kredytobiorcy. Co więcej, coraz większym zainteresowaniem cieszą się kredyty wysokokwotowe i zaczynają stanowić większość zaciąganych zobowiązań. Jednocześnie w niektórych miesiącach, w porównaniu do analogicznych okresów ubiegłego roku, zmniejszyło się się grono chętnych na kredyt mieszkaniowy. To pokazuje, że mamy do czynienia ze wzrostem łącznej sumy zaciąganych kredytów przy jednoczesnym spadku liczby kredytobiorców.
Po pierwszym półroczu 2019 r. widać już, co przewidywaliśmy pod koniec zeszłego roku, że rok 2019 na rynku kredytów mieszkaniowych będzie bardzo interesujący. Utrzymuje się wysoki popyt na finansowanie nieruchomości kredytem bankowym, ale tylko wysokokwotowym. W pierwszym półroczu 2019 r. w porównaniu z analogicznym okresem zeszłego roku o kredyt mieszkaniowy wnioskowało 10,25 tys. osób czyli o 4,6% wnioskodawców więcej – komentuje prof. Waldemar Rogowski, główny analityk BIK.
Osoby, które zastanawiają się, czy kupić mieszkanie już teraz, czy poczekać na lepsze czasy, jeśli chodzi o tego typu inwestycje, z pewnością nie mają łatwego zadania. Zdaje się, że jedyną kwestią, która może zachęcać do transakcji, są niskie stopy procentowe.
Czy ten artykuł był dla Ciebie interesujący?
Komentarze (4)
tomasz ⋅ 02-08-2019 | 10:00
Z żoną ostatecznie kupiliśmy dom od Novisy, bo wyniosło nas to niewiele więcej niż mieszkanie w warszawie. Na początku myśleliśmy że to tylko taki chwyt marketingowy ale naprawdę finansowo wyszliśmy dobrze
Gsms ⋅ 30-07-2019 | 08:32
Pekin - 51 tysięcy złotych za m2 . Daleko nam.
Absurd ⋅ 24-07-2019 | 05:52
Ceny mieszkań napędzane są sztucznie przez fliperow. 500 plus też ma nie male znaczenie. Dziwię sie tylko tym, którzy przy takich cenach biorą kredyt na mieszkanie, oby nie obudzili się z ręką w nocniku tak jak Hiszpanie przed laty.
Pan ⋅ 23-07-2019 | 07:23
Cóż, pisorów wariant na sukces - inflacja.