W 2009 r. oddano do użytku prawie 160 tysięcy mieszkań – wynik pozornie całkiem niezły, ale trzeba pamiętać, że to ciągle dwukrotnie za mało, żeby rozpocząć proces wychodzenia z kryzysu mieszkaniowego.
Dane GUS dotyczące wyników budownictwa mieszkaniowego w 2009 roku potwierdzają, że pogłębia się kryzys w budownictwie mieszkaniowym. Martwi kompletna obojętność władz wobec tych problemów (najgorszy po wojnie budżet dla sfery mieszkaniowej, bałagan legislacyjny, brak właściwej reakcji na społeczne projekty działań antykryzysowych itp.). W 2009 roku oddano do użytku prawie 160 tysięcy mieszkań – wynik pozornie całkiem niezły, ale trzeba pamiętać, że to ciągle dwukrotnie za mało, żeby rozpocząć proces wychodzenia z kryzysu mieszkaniowego. Oddaliśmy nieco ponad 4 mieszkania na 1000 mieszkańców, podczas gdy kraje europejskie w okresach wychodzenia ze swoich kryzysów budowały nawet ponad 10 mieszkań na 1000 mieszkańców. Jeszcze gorzej jest ze strukturą oddawanych mieszkań. Tam, gdzie potrzeby są największe, buduje się najmniej. Prawie 90 proc. oddanych w ubiegłym roku zasobów to mieszkania dla „bogatych” (deweloperzy i budownictwo indywidualne) i do tego w sześciu największych aglomeracjach. Za rogatkami wielkich miast jest gorzej niż źle. Zaledwie 10 proc. z oddanych ogółem mieszkań stanowią mieszkania komunalne, spółdzielcze, społeczne i socjalne razem wzięte. W tej grupie są największe potrzeby, ale buduje się najmniej.
W przeprowadzonych niedawno badaniach NIK wyraźnie odpowiedzialnością za tę sytuację obciążył kolejne rządy, które działają bez długofalowej polityki. Wystarczy przypomnieć, że nakłady na budownictwo socjalne zostały w tym roku, bez ważnej przyczyny, obcięte o 50 proc., chociaż jeszcze niedawno zapowiadano gwałtowne przyspieszenie działań na rzecz pozyskiwania mieszkań socjalnych. W ciągu 12 miesięcy ubiegłego roku rozpoczęto budowę o 18,2 proc. mniej mieszkań (deweloperzy o 34 proc. mniej) i wydano o 22,3 proc. mniej pozwoleń na budowę (deweloperzy o 37 proc. mniej).
GUS prowadzi też stałe badania koniunktury w budownictwie. Dane za grudzień 2009 roku nie nastrajają optymistycznie. Ogólny klimat koniunktury w budownictwie w grudniu ubiegłego roku kształtował się na poziomie –16 (w listopadzie –11). Poprawę koniunktury sygnalizuje tylko 12 proc. przedsiębiorstw, a jej pogorszenie 28 proc.
Przedsiębiorcy sygnalizowali dalszy spadek portfeli zamówień i produkcji budowlano-montażowej. Nie przeczuwając jeszcze „zimy stulecia”, badane przedsiębiorstwa czarno widziały przyszłość najbliższych miesięcy. Odsetek przedsiębiorstw nie odczuwających żadnych barier w prowadzeniu działalności budowlano-montażowej kształtował się na poziomie 4,8 proc. (4,5 proc. w listopadzie br. i 5 proc. w grudniu 2008 roku). Zaledwie 4,8 proc. badanych przedsiębiorstw uważa, że warunki zewnętrzne i systemy prawne sprzyjają prowadzeniu działalności gospodarczej, a prawie 95 proc. że nie.
Takie i podobne negatywne opinie są sygnalizowane od lat bez echa i bez widocznej reakcji rządu. Największą barierę stanowi ciągle nieuczciwa konkurencja. Nadużywanie prawa w tym obszarze sygnalizuje aż 63 proc. badanych. Problemem są również wysokie koszty zatrudnienia (51 proc. badanych) i niedostateczny popyt. Zmalały natomiast, co oczywiste, bariery związane z niedoborem wykwalifikowanych kadr. Na tym tle sytuacja wielkich firm jest znacząco lepsza z powodu dużych inwestycji infrastrukturalnych i budowy stadionów zasilanych środkami UE, natomiast małe i średnie przedsiębiorstwa przeżywają ciężki kryzys.
Źródło: „Krakowski Rynek Nieruchomości" nr 3/2010 | 2010-03-01
Czy ten artykuł był dla Ciebie interesujący?
powrót do listy artykułów
Komentarze (0)
Pokaż wszystkie komentarze (0)