Z wielkim zdziwieniem przyjąłem ostatnio informację o wprowadzeniu tzw. definicji budownictwa społecznego. Zgodnie z przyjętymi 3 marca 2007 r. na posiedzeniu rządu założeniami, preferencyjna stawka obejmie nowe mieszkania o powierzchni do 120 m kw. i domy jednorodzinne do 220 m kw. kupowane od deweloperów i spółdzielni mieszkaniowych. Zaproponowane w niej rozwiązania są, moim zdaniem, raczej antyspołeczne.
Mniej zamożnym inwestorom, którzy chcieli wziąć sprawy budowy wymarzonego domu we własne ręce, dostanie się „po łapach” wyższym VAT-em. Cios jest zaskakujący i niesprawiedliwy. Wiele takich prywatnych inwestycji realizowanych ze skromnych oszczędności systemem gospodarczym może nie zostać zakończonych. Budowa własnego domu wymaga nie tylko niespożytej siły i hartu ducha całej rodziny, ale i sporych pieniędzy. Każdy grosz się przydaje, choćby na drożejące nieustannie materiały budowlane. Nie należy zapominać, że taki rodzaj budownictwa rozwijał się z powodzeniem w kraju w latach 60., 70., 80., 90., jak i obecnie. Jest jedyną ekonomicznie uzasadnioną, skuteczną alternatywą na drodze do własnego „M”. Przez wiele lat powstało dzięki temu wiele ładnych osiedli domów dednorodzinnych zaspokajających potrzeby mieszkaniowe Polaków. Problemu tego nie należy bagatelizować.
Ministerstwo Finansów taki kształt definicji budownictwa społecznego oraz likwidację niektórych preferencji w tym zakresie tłumaczy koniecznością dostosowania polskiego prawa dotyczącego opodatkowania podatkiem od towarów i usług sektora budownictwa mieszkaniowego do wymogów Unii Europejskiej. Omawiana definicja zacznie obowiązywać od 2008 roku, jest więc jeszcze trochę czasu, by opracować projekty faktycznego wspierania rozwoju budownictwa mieszkaniowego. Uwzględnić w nich należy przede wszystkim interesy ludzi mniej zamożnych, samodzielnie budujących swe pierwsze domy. Rynek nieruchomości powróci do równowagi, ceny nie będą rosły, a co najważniejsze – dojdzie wreszcie do zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych, przynajmniej w dużej części.
Od 17 lat zajmuję się zawodowo rynkiem nieruchomości i nie doczekałem się jeszcze kompleksowych rozwiązań pro-mieszkaniowych. Jak na razie wszyscy tylko obiecują.
Czy ten artykuł był dla Ciebie interesujący?
Komentarze (0)
Pokaż wszystkie komentarze (0)