Współczesna architektura nie pozostaje obojętna wobec problemów socjalnych, o czym świadczy tegoroczny werdykt jury przyznającego Nagrodę Pritzkera.
Własne mieszkanie jest dla człowieka taką samą koniecznością jak własne buty czy ubranie, którego nikt nie ma prawa mu zabrać* – tak istotę mieszkalnictwa wyjaśniał Teodor Toeplitz w początkowym okresie kształtowania społecznego budownictwa w Polsce.
Dzisiaj potrzeba posiadania własnego M jest równie silna, uwarunkowana podobnie jak w ubiegłym wieku nie tylko względami materialnymi, lecz także aspektami socjologicznymi i psychologicznymi. Analizując obecny stan zasobów mieszkaniowych w Europie, konieczne jest podkreślenie, że średnio 466 mieszkań przypada na 1000 mieszkańców państw należących do Unii Europejskiej. Na co wobec tego mogą liczyć pozostałe 534 osoby? Polska jest poniżej tej średniej – według danych organizacji Habitat for Humanity Poland 1000 mieszkańców ma do dyspozycji 360 lokali.** Oprócz niskiej dostępności mieszkań negatywnym zjawiskiem na polskim rynku nieruchomości jest także zły stan techniczny budynków, niepełne wyposażenie w media oraz przeludnienie. Z opracowania „Mieszkalnictwo w Polsce. Diagnoza na podstawie raportu z 2015 r.” Habitat for Humanity Poland wynika, że w lokalach o złym stanie technicznym żyje 14,1 proc. Polaków. Owszem, deweloperzy zakończyli 2015 r. z bardzo korzystnym wynikiem, w Polsce buduje się coraz więcej osiedli mieszkaniowych, przybywa pozwoleń na użytkowanie, ale dobra passa branży deweloperskiej nie rozwiązuje wszystkich problemów.
Przeczytaj także : W Polsce brak 650 tys. mieszkań
Problem niewystarczających zasobów mieszkaniowych
Jednym z największych wyzwań współczesnego świata są nieodpowiednie warunki życiowe na obszarach o największej gęstości zaludnienia, wynikające przede wszystkim z niewystarczających zasobów mieszkań (stąd nielegalne zajmowanie budynków przez bezdomnych np. słynnej WieżyDawida czy wieżowca Prestes Maia w Ameryce Łacińskiej). Brak możliwości zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych przyczynia się do problemów społecznych, które prowadzą do obniżenia jakości życia, przeludnienia, ubóstwa, bezdomności i wykluczenia. Choć powszechna jest wiedza o tym, że dzielnice nędzy stały się nieodłącznym elementem krajobrazu największych światowych aglomeracji, to podobne stwierdzenia wciąż zaskakują w przypadku rodzimych miast. Dość wyraźne widmo katastrofy w dziedzinie budownictwa mieszkaniowego krążyło nad Polską od lat 20. ubiegłego wieku, kiedy uchwalono pierwszą po odzyskaniu niepodległości ustawę o eksmisji lokatorów. Nowe przepisy na tym polu spowodowały, ze w ciągu kolejnych 10 lat aż 42 razy zwiększyła się liczba bezdomnych żyjących w stolicy. Doszło wówczas do dramatycznych wydarzeń związanych z falą eksmisji, warszawska prasa codzienna donosiła o licznych przypadkach samobójstw spowodowanych panicznym strachem przed bezdomnością. Przed czarnym scenariuszem z pierwszej połowy XX w. współcześnie powinny chronić obywateli organy rządowe: ministerstwa pracy i opieki społecznej, sprawiedliwości oraz spraw wewnętrznych, kontrolujące funkcjonowanie takich aktów prawnych, jak m.in. ustawa o pomocy społecznej czy rozporządzenie o organizacji przytułków, domów pracy dobrowolnej i przymusowej. Problem bezdomności wydaje się dotyczyć skrajnych przypadków, jednak faktem jest, że liczna grupa potencjalnych nabywców mieszkań z przyczyn finansowych musi rezygnować z inwestycji, a znaczną część swoich miesięcznych dochodów przeznaczyć na najem (wiedząc, że stawki czynszu nieraz są wyższe od raty kredytu hipotecznego).
Pewnym wyjściem z sytuacji są programy społecznego budownictwa czynszowego, ale praktyka pokazuje, że zainteresowanie samorządów tym tematem wciąż jest niewielkie. W 2015 r. tylko ok. 21 proc. gmin skorzystało z rządowego dofinansowania, ale za to aż 72 proc. samorządów rezerwuje na mieszkalnictwo mniej niż 5 proc. swojego budżetu.
Alejandro Aravena i jego filozofia architektury
Tam, gdzie działania władz nie przynoszą spodziewanych efektów, ważne stają się głos i zaangażowanie architektów. Współczesna architektura nie pozostaje obojętna wobec problemów socjalnych, o czym świadczy tegoroczny werdykt jury przyznającego Nagrodę Pritzkera, uznawaną za architektonicznego Nobla. Laureatem tego prestiżowego wyróżnienia został chilijski architekt Alejandro Aravena, twórca organizacji ELEMENTAL, specjalizującej się w projektowaniu budynków mieszkalnych dostosowanych do potrzeb określonych grup społecznych, na obszarach zmagających się z problemem ubóstwa czy ze skutkami klęsk żywiołowych. Zdobywca Nagrody Pritzkera jest jednym z głównych wyznawców idei włączania mieszkańców w proces projektowania. Przykładem wcielania w życie tego założenia był projekt domów socjalnych dla 100 rodzin w Ameryce Południowej.
Przeszkodą w realizacji tego rodzaju przedsięwzięć zwykle są 3 czynniki: skala inwestycji, tempo prac i skromne fundusze. Zamiast standardowo zaoferować przyszłym lokatorom bardzo małe, niekomfortowe mieszkania, Alejandro Aravena zaprojektował wobec tego większe budynki, których pierwszą połowę zajmowały niezbędne pomieszczenia, a druga pozostała niezagospodarowana do czasu, gdy mieszkańcy mogli ją samodzielnie rozbudować, zyskując w ten sposób warunki charakterystyczne dla klasy średniej.
W latach 30. XX w. Adam Zębalski, polski badacz zajmujący się tematem osiedli wznoszonych dla uboższych, komentował tego rodzaju przedsięwzięcia następująco: Jeżeli teren jest bogaty w darń, będą stawiane najczęściej domy z darni. Jeśli teren przedstawia zwał lub nasyp, będzie się drążyć nory, jeśli jest dużo rumowisk – będą domy z cegły i gruzu*.
Współcześnie, zagadnienie to jest dużo bardziej złożone. Bardzo ważną rolę w pracy grupy ELEMENTAL odgrywają konsultacje społeczne. Poszczególne projekty architektoniczne stanowią odpowiedź na konkretne oczekiwania i potrzeby mieszkańców danego obszaru. Pod uwagę brana jest także infrastruktura położona w sąsiedztwie stref mieszkalnych. W kwestii samej formy budynków architekci kierowani przez Aravenę odwołują się do warunków przyrodniczych i ukształtowania terenu. W miejscach zagrożonych klęskami żywiołowymi, tradycyjne budownictwo zastępują przedsięwzięciami o szerszym zakresie, np. wprowadzaniem zmian do warunków zagospodarowania przestrzennego – zapewniają osiedlom dostęp do rzeki czy zalesiają tereny w pobliżu budynków.
Siła płynąca z syntezy w projektowaniu stara się skuteczniej wykorzystać ograniczone zasoby. Nie chodzi o pieniądze, lecz o koordynację. W ten sposób mogliśmy zaoszczędzić 4 mln dolarów i dzięki temu dziś budowany jest las. Czy to siła samokonstrukcji, siła zdrowego rozsądku czy siła natury, wszystkie te siły trzeba przełożyć na formę, która modeluje i kształtuje nie beton, cegły czy drewno, lecz samo życie. Siła syntezy w projektowaniu to próba pchnięcia siły życia w samą istotę architektury – mówił Alejandro Aravena podczas wystąpienia w ramach konferencji TEDGlobal w 2014 r.
Przyszłość budownictwa mieszkaniowego to niestandardowe rozwiązania architektoniczne i partycypacja społeczna w planowaniu przestrzennym. Komentując tegoroczny werdykt jury Nagrody Pritzkera, Tom Pritzker zwrócił uwagę, że zadaniem współczesnej architektury jest poprawa jakości życia w aglomeracjach. Bez zmiany podejścia do projektowania osiedli dla ludzi osiągających niskie lub średnie dochody, rozwiązanie problemu niewystarczających zasobów mieszkaniowych sprowadzałoby się do – jak przekonuje Alejandro Aravena – budowania jednomilionowego miasta w ciągu tygodnia. A to w realnym świecie nie jest możliwe.
*Cytaty pochodzą z książki Filipa Springera „13 pięter", Wydawnictwo Czarne, 2015.
** Artykuł oraz cytowane w nim dane pochodzą z 2016 roku.
Czy ten artykuł był dla Ciebie interesujący?
Komentarze (0)
Pokaż wszystkie komentarze (0)