W 2018 r. GUS po raz pierwszy od 10 lat zanotował spadek liczby Polaków przebywających na emigracji w Wielkiej Brytanii o 85 tys. W mediach natychmiastowo pojawiło się wiele artykułów o licznych powrotach do ojczyzny, których przyczyną miałby być brexit.
Czy faktycznie tak jest? Jakie konsekwencje przyniesie nam wyjście Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej?
Po przystąpieniu naszego kraju do UE w 2004 r. Polacy zaczęli masowo wyjeżdżać do Wielkiej Brytanii. Dlaczego? Odpowiedzi jest kilka: poszerzenie swojego doświadczenia zawodowego, podszkolenie języka, przeżycie turystycznej przygody, a przede wszystkim – lepszy zarobek. Wcześniej Wielka Brytania uchodziła za kraj bardzo stabilny pod względem zatrudnienia dla imigrantów, ale nieustające groźby brexitu sprawiają, że niektórzy żyjący tam na co dzień Polacy zaczynają odczuwać niepokój związany z zapowiedzią odcięcia się Brytyjczyków od UE. Według danych opublikowanych przez brytyjski urząd statystyczny ONS, pod koniec 2018 r. w Zjednoczonym Królestwie mieszkało już o 116 tys. mniej imigrantów (dane ONS i GUS są różne, jednak obie instytucje wskazują na tendencję spadkową) z Polski niż rok wcześniej. Pytanie brzmi: na co to wpłynie?
1. Na migracje ludności
East European Resource Centre (EERC) to organizacja charytatywna, która zapewnia porady i niezbędne wsparcie osobom pochodzącym z krajów należących do UE od 2004 r., a chcących osiedlić się w Wielkiej Brytanii. Barbara Drozdowicz, dyrektor wykonawczy instytucji podkreśla, że kwestia ubywającej mniejszości polskiej jest faktem, ale jej największy odnotowany spadek prawdopodobnie już minął.
Perturbacje brexitowe są tak silne, że znaczna część społeczeństwa brytyjskiego, włączając w to Polonię, zaczyna wątpić, czy brexit naprawdę ma szansę się wydarzyć – zaznacza dyrektor EERC.
A jednak, jeśli by do tego doszło, to nasi rodacy niekoniecznie wróciliby do swojego kraju, ale obraliby inny europejski kierunek – Niemcy, Irlandię czy Holandię, które znajdują się na liście państw z największą liczbą polskich imigrantów. Wszystko zależy od tego, jaka motywacja kieruje Polakami mającymi opuścić Wielką Brytanię – jeśli przyjechali tylko w celu zarobkowym z zamiarem powrotu do ojczyzny, osiągnęli wiek emerytalny lub chcą, by ich dzieci uczyły się w polskich szkołach, to prawdopodobieństwo ich powrotu jest bardzo duże. Natomiast w przypadku ewentualnego brexitu wzrośnie poziom odczuwania niepokoju związanego z załamaniem koniunktury gospodarczej Wielkiej Brytanii, a kurs funta może ulec załamaniu, co stanowiłoby przesłankę do wyjazdu, ale czy do naszego kraju? To już niepewna kwestia.
2. Na rynek mieszkaniowy
W lutym tego roku Rada Miasta Gdańsk pozytywnie rozpatrzyła projekt „Mieszkania dla powracających”. Autorzy argumentowali przyjęcie programu uzyskaniem obopólnych korzyści – zarówno przez polskich emigrantów, jak i samego miasta. Ci pierwsi zyskują lokum i pomoc pracownika urzędu w znalezieniu zatrudnienia. Osiedlenie się w Gdańsku zobowiązuje świeżo zamieszkałych do płacenia podatków, a na tym z kolei skorzysta budżet miasta. Składać wnioski o mieszkanie mogły osoby posiadające obywatelstwo polskie, dysponujące dokumentacją o prowadzeniu centrum życiowego za granicą i niemające innego mieszkania czy też praw do jego nabycia. Dodatkowe punkty zakwalifikowani mogli otrzymać za posiadanie statusu rodziny wielodzietnej, mieszkanie w Gdańsku przed emigracją oraz chęć podjęcia w nim pracy po powrocie do kraju. Do udziału w programie zgłosiło się 10 rodzin, a mieszkania otrzymały 3 z nich – z Wielkiej Brytanii, USA i Niemiec. Czy taki interes był jednak dla nich opłacalny? Rodziny muszą uiścić za otrzymane lokale opłatę partycypacyjną i kaucję w wysokości rocznego czynszu, przy czym należy mieć na uwadze, że są to mieszkania na wynajem, o które emigranci mogli się ubiegać tak naprawdę w każdym zakątku Polski. Spory napływ naszych rodaków mógłby zatem przyczynić się do rozwoju rynku nieruchomości, do większej liczby ofert przy jednocześnie wysokim zainteresowaniu – jednak w procesie przyznawania mieszkań nie byłaby potrzebna ingerencja państwa czy miejskich samorządów.
3. Na rynek pracy
W maju tego roku Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii, Polska Agencja Inwestycji i Handlu oraz Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej zorganizowały w Londynie Targi Pracy. Podczas wydarzenia Polacy mieszkający w Zjednoczonym Królestwie mieli okazję zapoznać się z ofertami zatrudnienia przedstawianymi zarówno przez krajowe przedsiębiorstwa (np. spółki Skarbu Państwa), jak i duże, znane korporacje – PZU, Polpharma Biologics, Grupa Żywiec czy Orlen. Oprócz tego przewidziano czas na konferencję i prezentację korzyści, na które nasi rodacy mogliby liczyć po powrocie. Najniższe od wielu lat bezrobocie, wzrost płac, świadczenia socjalne dla rodzin i ulgi podatkowe dla osób chętnych założyć własny biznes – według raportu Narodowego Banku Polskiego aż 15 proc. Polaków wróciłoby do kraju, niezależnie od wysokości wynagrodzenia. Barbara Drozdowicz zwróciła uwagę, że do EERC trafiły w ostatnim czasie doniesienia związane z dyskryminacją polskich pracowników nieposiadających statusu EUSS. Ma on obowiązywać dopiero od stycznia 2021 r. i pozwolić na legalne osiedlenie osobom pochodzącym z krajów Unii – w przypadku, gdy Wielka Brytania nie będzie już częścią tej wspólnoty. Dlatego też nie powinno dochodzić do sytuacji, w których wymagane jest pokazanie tego dokumentu przez polskiego imigranta potencjalnie zainteresowanego ofertą pracy w Zjednoczonym Królestwie – ważnym jest, aby nasi rodacy wiedzieli, że w przypadku brexitu i problemów z pozostaniem w Wielkiej Brytanii mają gdzie i po co wrócić. Bożena Borys-Szopa, minister rodziny, pracy i polityki społecznej podkreśliła podczas wrześniowego Forum Ekonomicznego „Europa jutra. Silna, czyli jaka?”, że polski rząd musi podjąć konkretne i przemyślane rozwiązania, by sprowadzić migrantów do kraju.
Nie ma jednego prostego narzędzia, które się wprowadzi i które rozwieje wszystkie wątpliwości i zarazem spowoduje, że wszyscy wrócą z emigracji i zasilą rynek pracy – dodała minister.
4. Na edukację
Ranking PISA to zestawienie umiejętności 15-letnich uczniów z 79 krajów świata, które raz na trzy lata przeprowadza Organizacja Współpracy Gospodarczej i Rozwoju. Ostatni wynik opublikowano w 2015 r. – w części podsumowującej czytanie, przyrodę i matematykę Polska wyprzedziła Wielką Brytanię, zyskując 19. miejsce, podczas gdy Zjednoczone Królestwo uplasowało się na 23. pozycji. Wynik cieszy, ale w przypadku szkolnictwa wyższego sprawa wygląda trochę inaczej, bo tu już kluczem do sukcesu zawodowego jest język i praktyka. Martyna studiuje na Uniwersytecie Sheffield już kilka lat. Podkreśla, że chce wrócić do Polski, tak samo jak reszta jej znajomych. Wyjechali do Anglii jedynie na studia, ponieważ posiadanie brytyjskiego dyplomu znacznie podwyższa ich wartość na rynku pracy.
Nie przejmujemy się brexitem, bo warunki studiowania nie mogą się zmienić z dnia na dzień. Wyjście z UE może wpłynąć natomiast na to, czy ktoś otrzyma dofinansowanie na kolejny rok studiów – zwraca uwagę Martyna.
Podkreśla jednak, że brexit może skutkować zawieszeniem współpracy z europejskimi uniwersytetami, co w przyszłości będzie miało wpływ na zdecydowany spadek liczby studentów zagranicznych w Wielkiej Brytanii. Dla naszego kraju istotnym jest więc przeprowadzenie reformy systemu edukacji uniwersyteckiej, który będzie w stanie jak najlepiej wyszkolić przyszłych specjalistów. Następnie zaoferowanie im satysfakcjonujących warunków zatrudnienia pozwoli zatrzymać falę migracji.
Czy ten artykuł był dla Ciebie interesujący?
Komentarze (2)
Wyklęty ⋅ 30-11-2019 | 16:45
Stan, Pewnie jak skończyłeś pisać to miałeś kleksa w majtkach.
stan ⋅ 27-11-2019 | 10:26
Nie pudrowąć,tylko z największą nienawiścią rozwalać żydomasońskiego obrzydliwego zbrodniczego euro-trupa ! Powrócić do ochrony własnych granic,suwerenności ! Nie będzie nam Polakom unijna świnia,unijny wieprz dyktował co mamy robić we własnym kraju,rodzinie !